Jedyny sprawiedliwy

Jedyny sprawiedliwy

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Moim szefem jest kodeks karny" - miał powiedzieć minister sprawiedliwości Grzegorz Kurczuk, gdy premier postanowił przywołać go do porządku. W kręgach SLD huczy o konflikcie pomiędzy ministrami - Krzysztofem Janikiem, szefem MSWiA, a Kurczukiem.
Partyjni koledzy nie mogą uwierzyć, że uosobienie betonu, bo tak postrzegany był Kurczuk, naraz kreuje się na pierwszego sprawiedliwego. Kurczuk nie poinformował Janika, o zamiarze uchylenia immunitetu Zbigniewowi Sobotce, a teraz wbrew naleganiom Janika zwleka z odtajnieniem zeznań komendanta Antoniego Kowalczyka. Plany polityczne Kurczuka są podobno ambitne - widzi siebie jako szefa rządu. Kurczuk znienawidzony we własnym klubie zyskuje przychylność opozycji. Jego czujność jest bowiem nastawiona nie na wyjaśnianie spraw niekorzystnych dla polityków na przykład Platformy Obywatelskiej, ale na "czyszczenie" własnych szeregów. I przyznać trzeba, że strategia Kurczuka jest bardzo sprytna. Przedstawiając siebie, jako niezłomnego, niezależnego od politycznych nacisków szeryfa, sprawia że jest nie do odwołania. Bo czy premier partii, której notowania są najniższe od lat (poniżej 20 procent) może pozwolić sobie na dymisję jedynego sprawiedliwego, który przeciwstawia się psuciu państwa?

Dorota Macieja