„Państwo nie panuje nad własnymi instytucjami. Przypomina republikę bananową”

„Państwo nie panuje nad własnymi instytucjami. Przypomina republikę bananową”

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zdjęcie ilustracyjne (fot. Pio Si/fotolia.com) 
– Przez takie zdarzenia zaufanie do prokuratury sięga dna. (...) Jak w takiej sytuacji możemy mówić otwarcie, jak potem z internetu można się dowiedzieć kto gdzie mieszka, na co choruje i kto ma kochankę, można poznać numery telefonów. To przypomina trochę republikę bananową – stwierdziła w rozmowie z WPROST dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz z Instytutu Nauk Politycznych UW. Odniosła się w ten sposób do dzisiejszego upublicznienia części akt ze śledztwa dotyczącego afery taśmowej przez biznesmena Zbigniewa Stonogę.
Anna Mokrzanowska, WPROST.PL: Czy udostępnienie przez Zbigniewa Stonogę części akt ze śledztwa prowadzonego przez prokuraturę ws. afery taśmowej może w jakiś sposób wpłynąć na rząd?

Dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz: To jest kolejna taka kropla goryczy dla Platformy Obywatelskiej. Ta sytuacja pokazuje, że państwo nie panuje nad własnymi instytucjami. To tak, jakby ogon merdał psem. Najwyżsi funkcjonariusze państwowi, w tym marszałek sejmu Radosław Sikorski, twierdzą, że to jest psucie i demolowanie państwa. A to właśnie oni są od tego, żeby zaprowadzić ład i porządek. Myślę, że społeczeństwo jest zdumione i zbulwersowane. Możemy się pocieszać, że nie tylko u nas dzieją się takie rzeczy, że w Stanach Zjednoczonych dochodziło do podobnych zdarzeń, ale jest to pocieszenie marne.

Jakie mogą być skutki tego typu wycieków?

Przez takie zdarzenia zaufanie do prokuratury sięga dna. Każdy z nas może mieć w jakimś momencie do czynienia z tą instytucją, niekoniecznie jako oskarżony, ale również jako świadek. I jak w takiej sytuacji możemy mówić otwarcie, że potem z internetu można się dowiedzieć kto gdzie mieszka, na co choruje i kto ma kochankę, można poznać numery telefonów. To przypomina trochę republikę bananową.  

Czy ujawnienie akt może się przełożyć na wynik wyborów parlamentarnych?

W tej chwili na wynik może się przełożyć wszystko. Tym bardziej, że dwie największe formacje idą właściwie łeb w łeb i o zwycięstwie może zadecydować kilka procent, tak jak w przypadku wyborów prezydenckich. Dzisiejszy wyciek to kolejna nieprzyjemna sprawa w ostatnich dniach. Dopiero co słyszeliśmy o konflikcie posła Burego z szefem CBA Pawłem Wojtunikiem, który w myśl przepisów podlega bezpośrednio pani premier. Tutaj już ślimaczy się kolejna afera i nie można dociec, kto ma rację i kto, jeśli w ogóle ktokolwiek, zawinił.

Ostatnie sondaże pokazują duży spadek poparcia dla PO. Jakie kroki powinna podjąć Platforma, żeby odwrócić tą tendencję?

Na pewno Platforma powinna się jakoś pozbierać, ustalić, kto za co odpowiada i kogo za co ukarać, bo w tej sytuacji, jaką mamy obecnie, głowy powinny polecieć. Społeczeństwo ma już prawo być trochę zmęczone rządami PO, ponieważ wychodzi na to, że te rządy są nieudolne, a zapatrzona w siebie Platforma nie potrafi się pozbierać i wprowadzić elementarnego ładu.

Jak Pani ocenia szanse nowych inicjatyw np. Pawła Kukiza czy Ryszarda Petru?

W tej chwili trudno powiedzieć, ponieważ to są formacje zalążkowe, ale na pewno odbiorą one kilka procent – Ryszard Petru PO, ponieważ to ten sam elektorat, a Paweł Kukiz zarówno PO jak i PiS.  Na dzień dzisiejszy wygląda na to, że ta druga inicjatywa ma szansę wejść do parlamentu, ale nie sądzę, żeby aż z tak wysokim wynikiem na jaki wskazują sondaże. Interesująca jest też kwestia, jak ta formacja się zarejestruje. Jedno jest pewne - głosy będzie największym partiom zabierać.