Czas Rywina (aktl.)

Czas Rywina (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po rozmowie Rywin-Michnik powstał projekt uwzględniający żądania Agory, jednak nigdy nie wyszedł z Ministerstwa Kultury. Przyczyną zwrotu mogła być informacja o nagraniu "oferty" Rywina.
W Ministerstwie Kultury 22 lipca 2002 r. o godz. 12.16, czyli już po rozmowie Adama Michnika i Lwa Rywina, przygotowano projekt autopoprawki całkowicie odzwierciedlający żądania Agory związane z przepisami dekoncentracyjnymi. Wtedy jeszcze nie było wiadomo, że Michnik tę rozmowę nagrał. Projekt ten (znajduje się on aktach komisji śledczej) jednak nigdy nie opuścił resortu - ujawnił Zbigniew Ziobro (PiS). Kilka godzin później powstał inny, niekorzystny już dla Agory.

Trzeba by teraz postawić pytania: co wpłynęło na to, że taki dokument powstał, dlaczego został następnie zmieniony i czy istnieje związek pomiędzy moją rozmową z Lwem Rywinem, konfrontacją w gabinecie premiera, a tym, że następnego dnia rząd nie uwzględnił propozycji prywatnych nadawców, w tym Agory - zastanawiał się Michnik.

Tomasz Nałęcz zapytał naczelnego "Gazety Wyborczej", kogo - zanim 22 lipca wieczorem w gabinecie premiera doszło do konfrontacji z Rywinem - Michnik poinformował o tym, że nagrał rozmowę. Jego zdaniem, może to wyjaśnić, jaki wpływ na osoby mogące z kolei wpływać na kształt ustawy o rtv miała informacja o tym, że istnieje dowód "przestępczej oferty".

Michnik poprosił o dłuższy czas na zastanowienie, ponieważ - jak podkreślił - uświadomił sobie znaczenie tej kwestii dla całej sprawy. Zadeklarował, że do następnego przesłuchania, którego ma nastąpić w piątek, postara się określić krąg tych osób, ale chce to wcześniej zweryfikować, także pytając te osoby, komu one o tym fakcie mówiły.

Komisji śledcza, na podstawie wtorkowych zeznań redaktora naczelnego "GW" Adama Michnika, próbowała ustalić związek między odłożeniem prac rządu nad autopoprawką do ustawy o rtv a korupcyjną propozycją Rywina. Na prawdopodobny ślad takiego związku naprowadziły komisję wtorkowe zeznania Michnika, który zaskoczył komisję śledczą informacją, że rząd miał zająć się autopoprawką do nowelizacji ustawy o rtv - przyjętą ostatecznie 23 lipca - już na posiedzeniu 16 lipca. Ponieważ z punktu widzenia Agory nie nastąpił zapowiadany kompromis co do zapisów dekoncentracyjnych autopoprawki, naczelny "GW" przed 16 lipca interweniował u premiera.

Szef komisji śledczej Tomasz Nałęcz (UP) powiedział wówczas, że  jeśli uda się ustalić osobę, czy osoby, które wpłynęły na to, że  rząd nie zajął się autoprawką 16 lipca ub. r., to być może poznamy tego, kto dał - świadomie lub nie - więcej czasu Lwu Rywinowi na przeprowadzenie działań wobec Agory.

Kontynuując je w środę, rozpoczął on od ich doprecyzowania. Chodzi o rekonstrukcję zdarzeń sprzed 16 lipca ub. r., kiedy to na posiedzeniu rządu, jak twierdziła Jakubowska, miała być przyjęta autopoprawka do ustawy o rtv. 15 lipca do Agory zgłosił się ze swą korupcyjną propozycją Lew Rywin.

Z rozmowy telefonicznej z wiceprezes Agory Wandą Rapaczyńską, która odbyła się przed 16 lipca (we wtorek Michnik nie pamiętał jej dokładnej daty; najpierw zeznał, że odbyła się prawdopodobnie 13 lipca, potem mówił o 15 lipca) Michnik dowiedział się, że to ówczesna wiceminister kultury Aleksandra Jakubowska sugerowała, by redaktor "GW" "w jakiejś formie prosił premiera, by jeszcze raz tej ustawie się przyjrzeć, bowiem ustawa jest jeszcze jakby niegotowa. (...) I istnieje, jak zrozumiałem, ryzyko, że w tej niegotowej postaci (ustawa) stanie na Radzie Ministrów" 16 lipca - relacjonował w środę Michnik. Jakubowska miała jej wcześniej powiedzieć, że autopoprawka, którą jej przedstawia, "to jest ostateczna decyzja premiera, chyba, że "pan redaktor z panem premierem...".

Według Michnika, sformułowanie "niegotowa poprawka" Rapaczyńska zrozumiała, że jest to taka poprawka, która "nie zaspokaja aspiracji prywatnych nadawców".

Po rozmowie z Wandą Rapaczyńską zadzwonił więc jeszcze z redakcji do sekretariatu premiera i poprosił o kontakt. Natomiast premier oddzwonił znacznie później, gdy Michnik był już w swoim mieszkaniu. Jak ujawnił, przypadkowym świadkiem jego rozmowy telefonicznej z premierem, która miała miejsce 15 lipca ub. roku, był jego przyjaciel, reżyser Andrzej Titkow.

W rozmowie tej Michnik nie poinformował premiera, że Lew Rywin złożył tego dnia propozycję korupcyjną Agorze, bo uznał, iż o takiej sprawie musi porozmawiać - najszybciej jak to możliwe - osobiście.

Michnik powtórzył, że w trakcie ich rozmowy telefonicznej premier zdziwił się, że to on do niego dzwoni, a nie Aleksandra Jakubowska. "Wydaje mi się też, że wyraził jeszcze jedno zdziwienie. Ale tutaj ja się mogę mylić". Premier coś takiego powiedział, czym mi dał do zrozumienia, że on w ogóle nie rozumie tej sytuacji, bo ta sprawa w ogóle nie miała być na Radzie Ministrów dyskutowana" - powiedział Michnik, ale podkreślił, że nie umie powtórzyć konkretnych sformułowań.

Inaczej tę rozmowę relacjonował we wtorek. Powiedział wówczas, że odniósł wrażenie, iż premier nie był zaskoczony informacją, że autopoprawka ma stanąć 16 lipca i zareagował tylko pytaniem, dlaczego to Michnik do niego dzwoni, a nie Jakubowska. "Kończyłem tę rozmowę ze świadomością, że pan premier zarejestrował informację otrzymaną ode mnie i że się jej przyjrzy" - powiedział redaktor naczelny "GW".

Po przedstawieniu mu komunikatu Centrum Informacyjnego Rządu z planowanym porządkiem obrad Rady Ministrów 16 lipca ub.r., w którym figuruje punkt dotyczący autopoprawki do projektu nowelizacji ustawy o rtv, Michnik przyznał, że dał się zmanipulować. Jak powiedział, być może "komuś było bardzo wygodnie", by to właśnie on poprosił premiera, dlatego że słusznie zakładał, iż premier nie będzie go  podejrzewał o jakieś machinacje. Według regulaminu, tylko premier może zdjąć punkt z porządku obrad.

Gdyby nie to, autopoprawka zostałaby przyjęta, a Rywin nie miałby z czym przyjść do Agory - powiedział.

Redaktor naczelny "GW" - jak twierdzi - w żaden sposób nie łączył z propozycją Rywina tego, że ostatecznie rząd nie zajął się autopoprawką 16 lipca. "Przeciwnie odnosiłem wrażenie, może mylne, że rząd dąży - przynajmniej tak premier deklarował - do szybkiej finalizacji. A szybka finalizacja, jak wtedy się wydawało moim koleżankom i kolegom z Agory, to taka finalizacja, która będzie oznaczała, że powstanie projekt niekompromisowy, nie realizujący oczekiwań prywatnych nadawców. Tak to wtedy rozumiałem".

Poinformował też, że autoryzując protokół z wtorkowych zeznań zorientował się, iż błędnie zeznał, iż o fakcie nagrania rozmowy z Rywinem premier dowiedział się przed konfrontacją, a nie w jej trakcie, 22 lipca wieczorem. "Precyzuję i prostuję swe wczorajsze zeznania, że w trakcie konfrontacji, (premier) w tym samym momencie co Lew Rywin usłyszał z moich ust, że ta rozmowa została nagrana" - powiedział.

Stanowczo zaprzeczył hipotezie, która, jak przypomniał Bogdan Lewandowski (SLD), pojawiła się przed kilkoma miesiącami, że doszło do zawarcia jakiejś umowy między Agorą a rządem, tylko nie wiadomo czy ta umowa została skonsumowana. Jego zdaniem, Agora w całej tej sprawie od początku była dyskryminowana i była jedyną spółką, w którą godziły wstępne zapisy ustawy. Swoje kontakty z premierem tłumaczył tym, że w lipcu 2002 r. miał wrażenie, że jakieś informacje do premiera nie dochodzą, bądź dochodzą zdeformowane; czuł się więc zobowiązany te informacje premierowi dostarczać.

Lew Rywin, żądając od Agory odpowiedzi na piśmie na jego propozycję, chciał mieć dowód, że to oni proponują korupcję; możliwe też, że poszedłby z tym do premiera, a sprawa mogła się skończyć zerwaniem rozmów z nadawcami prywatnymi na temat ustawy - spekuluje naczelny "Wyborczej". Z notatki prezes Agory odczytał zdanie, w którym Rapaczyńska poinformowała, że Rywin chce, by Agora udzieliła mu odpowiedzi na piśmie, gdyż on ma przedstawić premierowi raport z rozmowy. "On się musiał bardzo pewnie czuć - on kogoś musiał za plecami mieć. Inaczej nie przyszedłby najpierw do Wandy Rapaczyńskiej, a potem do mnie" z ofertą "łapówki sformułowanej jako szantaż: jeśli nie dacie, nie będziecie mieli" - uważa Michnik.

Stwierdzenie, że odpowiedź Agory na jego ofertę powinna być spisana, było pierwszym sygnałem, iż jego propozycja jest mistyfikacją, premier nie ma z nią nic wspólnego, a realne korzyści może mieć tylko Rywin - dowodził Michnik. Przypomniał, że pieniądze miały iść przez firmę Lwa Rywina, który "ma zostać prezesem Polsatu i ma w Polsacie pilnować interesów premiera i rządzącej formacji". "Dla mnie było całkowicie oczywiste, że nie jest możliwe, by premier wysyłał do prezes Rapaczyńskiej kogoś z tak idiotycznymi propozycjami" - powiedział Michnik.

***

Zdaniem Jana Rokity (PO), które wygłosił rano w radiowej "Trójce", po wtorkowych zeznaniach Adama Michnika, komisja powinna przesłuchać jeszcze kilku świadków. Według niego, przed komisją śledczą koniecznie powinna jeszcze raz stanąć Aleksandra Jakubowska; rozważałby też wezwanie prezes Agory Wandy Rapaczyńskiej, premiera Leszka Millera i sekretarza Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Włodzimierza Czarzastego.

Według niego, z tej rekonstrukcji zdarzeń, jaką przedstawił Michnik, wynika, że obok technicznego poziomu prac nad autopoprawką, prowadzonych między Rapaczyńską i wiceprezes Agory Heleną Łuczywo, a Jakubowską, istniał jeszcze drugi "znacznie bardziej intensywny, ważniejszy i  ciekawszy z punktu widzenia afery Rywina poziom. Mianowicie poziom konsultacji Adam Michnik - Leszek Miller, który był stały w lipcu 2002 roku, i na którym decydowały się najważniejsze rzeczy". Michnik broni werbalnie premiera, natomiast jednocześnie podaje fakty, które wskazują na bardzo znaczący udział Millera w tej sprawie - uważa Rokita.

"Kluczowe jest pytanie, na ile fakt, że Adam Michnik przekazał 22 lipca premierowi informację, że jednak nagrał taśmę z rozmową Rywina, a więc złamał tak naprawdę pewne oczywiste warunki układu korupcyjnego, na ile ta informacja miała wpływ na to, że następnego dnia, ku zdumieniu Heleny Łuczywo, jakiś fragment kierownictwa rządu i państwa postanowił jednak, że Agora nie dostanie tego, co chce, jak jej obiecywał Rywin, tylko dostanie część tego, co chce" - zastanawia się poseł PO. W jego opinii, do tego "fragmentu kierownictwa" obecnie zaliczyć można Jakubowską. W podjęciu tej ostatecznej decyzji mógł brać też udział Czarzasty.

Gdyby 16 lipca rząd rozstrzygnął kwestię nowelizacji ustawy w kształcie niekorzystnym dla Agory, to misja Rywina z poprzedniego dnia: "dostaniecie w ustawie co chcecie, ale  dajcie pieniądze", byłaby całkowicie bez sensu. Z wtorkowych zeznań Michnika wynika, że to Jakubowska zasugerowała Rapaczyńskiej, aby naczelny "GW" w interesie własnej firmy poprosił premiera o odłożenie rozpatrywania autopoprawki.

"Czy jest tak, że Aleksandra Jakubowska poszukiwała więcej czasu na załatwienie tej sprawy, czy ją poproszono o to, kto ją o to poprosił? - stawia pytania Rokita.

**************

Do spięcia doszło przed komisją śledczą w czasie przesłuchiwania Adama Michnika przez Jana Rokitę (PO). Michnik zarzucił Rokicie nielogiczność; w pewnej chwili nawet powiedział, że przestanie zeznawać i odszedł od mikrofonu. Po interwencji szefa komisji Tomasza Nałęcza (UP) przesłuchanie kontynuowano.

****************

"To już opiera się o tragifarsę. Nie wiedziałam, czy się śmiać, czy płakać, słuchając tego wszystkiego. Bardzo się cieszę z nagłego odzyskania pamięci przez pana redaktora Michnika. Okazuje się, że wiele miesięcy wytrwałego treningu przynosi rezultaty, tylko że ja sobie nic nie przypominam z tych rzeczy, o których on mówi, a które mnie dotyczą" - skomentował wtorkowe zeznania Michnika szefowa gabinetu politycznego premiera Aleksandra Jakubowska.

Naczelny "GW" zeznał wcześniej m.in., że obecnie nie potrafi już powiedzieć, iż nie widzi związku między korupcyjną propozycją Lwa Rywina, a sporem o nowelizację ustawy o rtv, ani podtrzymać opinii, że Jakubowska nie miała nic wspólnego ze sprawą Rywina.

em, pap