Zapiski z komunistycznego piekła

Zapiski z komunistycznego piekła

Dodano:   /  Zmieniono: 

Guardalavaca mogłaby być rajem na ziemi. Cudowny klimat, wspaniałe widoki, zieleń. Miejscowość na południu Kuby, gdzie – jak mówią miejscowi – Kolumb odkrył „wyspę jak wulkan gorącą”, niestety rajem nie jest.

Dlaczego tak jest? Nie odkryję pewnie przed Państwem wielkiej tajemnicy, że za sprawą reżimu wprowadzonego tu przez Fidela Castro. Jak czytam w miejscowej gazecie, trwa właśnie 57. rok rewolucji.

Komunistycznej rewolucji. Trzeba dotknąć jej własną ręką, by poczuć, co znaczy. To szczególne doświadczenie, które jest moim udziałem. Jak bardzo trzeba nienawidzić swojego narodu, by zafundować mu taki los? To najczęściej powtarzane przeze mnie pytanie, gdy obserwuję otaczającą rzeczywistość.

Wróciłem do czasu komuny. Jest jedna partia, która zdobywa w wyborach ponad 97 proc. poparcia. Wyjechać za granicę może i można, ale w teorii, bo warunkiem jest, że zapłaci się za to wynagrodzeniem z 15 lat. Gdy rozmawia się z miejscowymi o sytuacji politycznej, to charakterystyczne jest ściszenie głosu i oglądanie się wokół. Nie ma wolnych mediów – gazeta, którą przeglądam, jest „oficjalnym organem partii komunistycznej”. Domy przypominają w większości budki dla bydła, a przewodnik podkreśla, że od kilku lat można je sprzedawać i kupować. Uderza brak upraw, ziemia leży odłogiem. Pamiętacie Państwo bony, za które kupowaliśmy w Peweksach towary z importu? Tak, tak. Na Kubie są dwie waluty: peso national i peso convertibles (warte aż 0,87 dolara). Ludzie posługują się tu także kartkami. Dla przypomnienia młodym czytelnikom: to wydawane przez rząd papiery uprawniające do zakupu kilku kilogramów mięsa. Wszystko jest państwowe i o wszystko dba państwo, ale pralka w sklepie, przy zarobkach w okolicach 25 USD, kosztuje równowartość 450 USD. A kilogram mięsa 2 USD.

Pierwszym wrażeniem estetycznym po przybyciu na Kubę jest wygląd samochodów. To utrzymywane cudem przy życiu eksponaty sprzed 1959 r., gdy Fidel wyzwolił naród kubański spod ucisku kapitalistów. Po drogach krążą zatem 60-letnie buicki, fordy, spotkać też można warszawę. W ruchu są także moskwicze, ziły i kamazy, pozostawiające za sobą ciągnący się opar cuchnących spalin. Może to i estetycznie frapujące (poza radzieckimi ciężarówkami rzecz jasna), alecdość dziwnie pomyśleć o ludziach w XXI w. skazanych na poruszanie się tymi pojazdami.

– Skąd bierzecie części do tych samochodów – pytam Ricardo, jadąc buickiem z 1953 r. do Banes.

– Pasuje dużo radzieckich, a jeśli nie, to potrzebne są amerykańskie, ale są potwornie drogie – odpowiada. W drodze powrotnej zatrzymujemy się w kubańskim domu miejscowego farmera. Uprawia mango, awokado, banany. – 70 proc. z tego, co produkują, oddają rządowi, 30 proc. zachowują dla siebie – wyjaśnia Ricardo. Prawie jak pańszczyzna.

Na Kubę zabrałem trzy książki. „23 rzeczy, których nie mówią ci o kapitalizmie” Ha-Joon Changa, „Kapitał w XXI wieku” Thomasa Piketty’ego i „Inna Rzeczpospolita jest możliwa!” Jana Sowy. Zrobiłem to, bo chciałem w sercu antykapitalistycznego (k)raju przeczytać tych, którzy kapitalizm mniej lub bardziej krytykują. Czy przekonały mnie ich argumenty? No może poza Sową, który wprost wzywa do komunizmu, w jakiejś części zgodzić się trzeba z wieloma niedoskonałościami gospodarki rynkowej. Szczególnie ciekawie pisze o nich Chang, apelując do nas, ludzi Zachodu, że „najwyższy czas, byśmy poczuli się mniej komfortowo” z uwagi na nędzę świata.

Zwraca też uwagę, że kapitał ma narodowość, rynki finansowe to często loteria, ważny jest przemysł. Jednak eksperymenty pod tytułem „rewolucja proletariatu” czy „wspólna własność środków produkcji” kompletnie mnie, zwłaszcza po tym, co widzę wokół siebie, nie przekonują. Kończą się jak w PRL, a jeśli ludzie nie mają tyle szczęścia czy determinacji co my – tak jak na Kubie. Kraju, który mógłby być rajem, ale stał się dla mieszkańców komunistycznym piekłem. ■

Więcej możesz przeczytać w 28/2015 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.