Rywin i inni

Rywin i inni

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sądzę, że prośba Jakubowskiej o interwencję u premiera ws. autopoprawki była poprzedzona uzgodnieniami między Rywinem a Kwiatkowskim i między Kwiatkowskim oraz Czarzastym a nią samą - zeznał Michnik.
Konfrontując swą wiedzę z billingami mam podstawy przypuszczać, że prośba Aleksandry Jakubowskiej o moją interwencję u premiera w  sprawie terminu zajęcia się przez rząd autopoprawką była poprzedzona uzgodnieniami między Lwem Rywinem a Robertem Kwiatkowskim i między Kwiatkowskim oraz Włodzimierzem Czarzastym a  nią samą - powiedział redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik.

Podczas piątkowych zeznań przytoczył on dane z billingów, opublikowane w piątek przez jego gazetę. 15 lipca 2002 r., czyli w dniu, kiedy Rywin złożył korupcyjną propozycję prezes Agory Wandzie Rapaczyńskiej, o godz. 17.03 prezes TVP Robert Kwiatkowski dzwoni do Rywina, o 17.19 -  sekretarz KRRiT Włodzimierz Czarzasty do Jakubowskiej, o 18.29, 18.33 i 19.33 - Kwiatkowski do Jakubowskiej.

Również 15 lipca Jakubowska zadzwoniła do Rapaczyńskiej, mówiąc jej, że  autopoprawka ma stanąć na rządzie 16 lipca i sugerowała, by Michnik zwrócił się do premiera o jej odłożenie do przyszłego posiedzenia rządu. Michnik, powołując się na list, jaki wystosowała do niego prezes Agory, powiedział, że Jakubowska Z 15 lipca w rozmowie telefonicznej z nią sugerowała, iż jest "pod silną presją", aby sprawę autopoprawki - której ówczesna wersja, według Rapaczyńskiej, znacząco odbiegała od  kompromisu nakreślonego przez premiera na spotkaniu z prywatnymi nadawcami 26 czerwca - zakończyć bez zwłoki. Powiedziała jej też, że  ona nie może poprosić premiera o przesunięcie terminu rozpatrzenia autopoprawki przez rząd. Wieczorem 15 lipca prezes Agory dowiedziała się od Michnika, że rozmawiał z premierem, i gdy Jakubowska do niej zadzwoniła, poinformowała ją, że premier zgodził się przesunąć rozpatrzenie autopoprawki

Według billingów, rozmowa Michnika z Rapaczyńską, kiedy prezes Agory przekazała mu prośbę Jakubowskiej o telefon do premiera, odbyła się między godz. 19 - 20, a po 20 - Michnik rozmawiał telefonicznie z premierem. O godz. 21.44 ówczesny szef gabinetu politycznego premiera Lech Nikolski zadzwonił do Jakubowskiej.

Zdaniem Rapaczyńskiej, Jakubowska miała pretensję, że Michnik powtórzył premierowi, iż jego telefon był rezultatem rozmowy Jakubowskiej z prezes Agory. "Nic z tego nie rozumiałem, ale kiedy w dzisiejszej +GW+ przeczytałem billingi z 15 lipca, mam podstawy przypuszczać, że prośba Jakubowskiej poprzedzona była uzgodnieniami pomiędzy Rywinem a Kwiatkowskim, między Czarzastym a Jakubowską oraz między Kwiatkowskim a Jakubowską" - podkreślił Michnik. Według niego, billingi pokazują, kto 15 lipca "chodził koło tego", by autopoprawka nie została rozpatrzona 16 lipca.

Michnik powiedział też, że w lipcu 2002 r. sądził, iż premier jest dezinformowany w kwestii nowelizacji ustawy o rtv w wyniku "niedoróbek, bałaganu", ale obecnie, biorąc pod uwagę czwartkowe oświadczenie Jakubowskiej, myśli, że było inaczej.

W oświadczeniu tym Jakubowska napisała m.in., że "nie uległa wszystkim żądaniom Agory", "nie bała się bronić interesów mediów publicznych", a "interes obywateli i państwa stawiała wyżej niż  interes jednej z wielu spółek". Michnik podkreślił, że 22 lipca wieczorem na spotkaniu u premiera Jakubowska "nie była łaskawa tego wtedy mówić" ani wiceprezes Agory Helenie Łuczywo, ani jemu, ani premierowi. "Wtedy pani minister Jakubowska mówiła zupełnie innym językiem, mówiła wymachując kartkami: +to jest to, czego się domagaliście, domagali prywatni nadawcy+. Tam nie było tego heroizmu Emilii Plater, która broni fundamentalnych wartości przed agresywnym koncernem i nie ustępuje, bo interes obywateli jest dla niej droższy ponad wszystko" - powiedział Michnik.

Dlatego - argumentował - ma podstawy, by przypuszczać, że premier został wprowadzony w błąd, bo - sądząc z rozmowy 22 lipca - nie  miał poczucia, iż "tutaj się dokonuje jakieś drugie polskie Westerplatte, gdzie pani Jakubowska broni fundamentalnego interesu państwa przed agresywnymi prywatnymi nadawcami".

Michnik poinformował, że 22 lipca, po jego rozmowie z  Rywinem, a  przed wieczorną konfrontacją u premiera, o tym, iż rozmowa została nagrana byli poinformowani wiceprezesi Agory Łuczywo i Piotr Niemczycki oraz dziennikarz "GW" Paweł Smoleński.

Dodał też, że o tym, iż planuje nagranie rozmowy z Rywinem, zostali poinformowani - po 18 a przed 22 lipca, kiedy to nagranie nastąpiło - Rapaczyńska, Łuczywo i Smoleński.

Michnik powiedział, że nie wie, gdzie taśma z nagraniem jego rozmowy z Rywinem była przechowywana, ale nikt nie miał prawa jej tknąć bez jego wiedzy i zgody i jego zdaniem nie tknął. Tylko Bolesław Sulik, członek rady nadzorczej TVP, chciał przesłuchać nagranie jego rozmowy z Rywinem w sierpniu 2002 r. w obecności Niemczyckiego. Niemczycki, relacjonując rozmowę z Sulikiem, powiedział że rozważa on zgłoszenie na radzie nadzorczej TVP wniosku o odwołanie prezesa Kwiatkowskiego. Miałem wówczas głębokie przekonanie, iż Sulik chce odsłuchać nagranie, by mieć własny pogląd, a nie po to, by treść tego, co usłyszał, przekazać Kwiatkowskiemu.

Naczelny "GW" po zapoznaniu się zapisem nagrania, z którego wynika, iż Rywin powiedział: "od Leszka, ale on nie jest sam", przypomniał sobie, że podczas tej rozmowy z ust producenta padło imię premiera. Jak dodał, ponieważ nie czytał zapisu, wprowadził komisję w błąd, mówiąc, że Rywin nie użył imienia premiera.

Zapis, którym dysponuje komisja, to nałożone na siebie zapisy z  magnetofonu analogowego i cyfrowego. Na wniosek Anity Błochowiak (SLD) odbędzie się zapewne "skonfrontowanie" pamięci Michnika z  zapisami nagrań, ale po konsultacji z ekspertami.

Michnik odmówił ujawnienia, kiedy zapoznał się z treścią listu datowanego na 25 lipca ub.r., który 28 lipca Rywin przekazał prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu. Argumentował, że jako dziennikarz nie może udzielić odpowiedzi, bo w ten sposób musiałby ujawnić źródło swoich informacji.

Powiedział jednak, że o jego istnieniu nie poinformowano w  artykule "GW", ujawniającym sprawę Rywina, ponieważ zwierała kłamliwą wersję zdarzeń, a ponadto, ujawniając go, musiałby tym samym ujawnić źródło jej pochodzenia, czego nie mógł uczynić.

Na kolejne pytania w tej sprawie Michnik odmawiał odpowiedzi, zasłaniając się tajemnicą dziennikarską. Ostatecznie ocenił, że  choć notatka zawiera stek kłamstw, to jest jednak dokumentem bezcennym, bo ujawnia "złowrogą prawdę o złowrogiej roli" Kwiatkowskiego w relacjach z Rywinem, potwierdza to, co  Kwiatkowski starł się ukryć oraz ujawnia linię obrony Rywina i  grupy trzymającej władzę, ustaloną ok. 25-28 lipca 2002 r.

W notatce Rywin napisał m.in., że na początku lipca 2002 r. Rapaczyńska zwróciła się do niego z prośbą o rozeznanie warunków brzegowych rządu w sprawie nowelizacji ustawy o rtv i że już w tej rozmowie poruszył on sprawę swej kandydatury na prezesa nowego Polsatu (gdyby ta stacja została kupiona przez Agorę). Kwestia ta  miała być wcześniej poruszana z Michnikiem.

Rywin napisał, że po konsultacji zwrócił się do Kwiatkowskiego, a  około 15 lipca prezes TVP powiedział mu, że sprawa kompromisu jest na dobrej drodze, jego obecność w nowym Polsacie nie wzbudza sprzeciwu i dobrze by było zadbać o przychylność Agory dla  premiera i rządu.

Z tymi informacjami - napisał Rywin - udał się na spotkanie z  Rapaczyńską, podczas którego powiedział m.in., że chciałby w  ramach całości porozumienia sprzedać Agorze jego firmę filmową Heritage Films, którą wycenił na około 10 mln dol.

W piątek po raz pierwszy od początku prac komisji śledczej padł wniosek, aby komisja zwróciła się do sądu okręgowego w sprawie ukarania świadka grzywną za bezpodstawną odmowę odpowiedzi na  pytanie. Złożył go Jan Rokita (PO), zarzucając Michnikowi, że bez żadnej podstawy odmówił odpowiedzi na pytanie, czy jego spotkanie z  Jakubowską 28 lipca br. w restauracji Blue Cactus, podczas którego radził jej, by na jakiś czas wycofała się z życia publicznego, odbyło się na prośbę premiera i czy później o tym spotkaniu rozmawiał z Leszkiem Millerem. Poseł PO kilkakrotnie ponawiał pytanie. Zdenerwowany Michnik nie  Odmawiał odpowiedzi, argumentując, że była to prywatna rozmowa i nie miała nic wspólnego z pracami nad nowelą ustawy o rtv. W końcu oświadczył, że choć to nie jest sprawa Rokity, to powie mu, iż  premier go nie prosił.

Gdy jednak Rokita ponownie zadał pytanie w tej sprawie, Michnik odparował: "Przyśnił mi się poseł Rokita i to on mi poradził, żeby się spotkać z Jakubowską". Wtedy poseł PO zwrócił się z wnioskiem o ukaranie Michnika grzywną.

"Ja panu posłowi Rokicie odpowiedziałem i to można znaleźć w  stenogramie, tylko w swoim zapale inkwizytorskiego polowania na  Leszka Millera on tego nie usłyszał, nie chciał usłyszeć" -  powiedział. "Odpowiedziałem na to pytanie, że nie, że mnie premier o to nie prosił, że z nim o tym nie rozmawiałem. A teraz niech mnie pan po sądach ciąga" - zwrócił się do Rokity wzburzony Michnik. Ostatecznie Rokita wycofał swój wniosek.

em, pap