Bruksela pokaże nam żółtą kartkę

Bruksela pokaże nam żółtą kartkę

Dodano:   /  Zmieniono: 
To wina rządu - twierdzi opozycja; nie ma zagrożenia pełnego wykorzystania szans - uspokaja UKIE. Takie są reakcje na doniesienia o krytycznym raporcie Brukseli w sprawie przygotowań do integracji z UE.
Według "Rzeczpospolitej" wśród krajów przystępujących do UE w maju przyszłego roku nie ma gorzej przygotowanego do członkostwa niż Polska. W  publikowanym 5 listopada specjalnym raporcie Komisja Europejska wskaże aż 50 obszarów prawa wspólnotowego, w których mamy poważne zaległości.

Rzeczniczka Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej Ewa Haczyk napisała w specjalnym oświadczeniu, że ocena zaawansowania prac prowadzących do przygotowania Polski do integracji z UE pozwala stwierdzić, że nie istnieją w tej chwili zagrożenia dla dobrego i  pełnego wykorzystania szans wynikających dla Polski z członkostwa w Unii.

"Tegoroczny raport Komisji Europejskiej nie będzie dla Polski zaskoczeniem, bowiem sprawy, które zostaną wskazane w tym dokumencie są rządowi i resortom dobrze znane i uwzględnione w  +Programie przygotowań Polski do członkostwa w UE+" - napisała Haczyk. Rzeczniczka UKIE zwróciła też uwagę, że Polska nie  zakończyła jeszcze wszystkich prac dostosowawczych, ponieważ "czasową cezurą gotowości do członkostwa będzie data 1.05.2004r."

"Nie należy tu przydawać jakiś alarmistycznych, czy dramatycznych tytułów, bowiem my sami mamy świadomość, że trzeba przyśpieszyć przygotowania do członkostwa. I pewnie trzeba będzie się zgodzić z  Komisją Europejską w większości tych wytknięć, bo sami sobie także nie raz identyfikowaliśmy te pola, w których przygotowanie nie  jest pełne" - powiedział szef sejmowej komisji europejskiej Józef Oleksy (SLD).

Jak podkreślił, Polska jest po prostu największym krajem wstępującym i stąd skala dostosowań, rozległość obszarów, w  których te dostosowania muszą mieć miejsce jest większa niż w  milionowej Estonii, czy Łotwie.

W raporcie wskazano m.in. na wolne tempo budowy autostrad. "Te doniesienia odbieram w kategoriach ostrzeżenia. Jeśli się nie  zabierzemy do budowania autostrad, to będziemy systematycznie odsuwani od unijnych pieniędzy" - powiedział wicepremier i  minister infrastruktury Marek Pol (UP). Jego zdaniem, należy zdać sobie sprawę, że aby mieć prawo do pieniędzy z UE, to trzeba najpierw samemu zainwestować.

Sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Dariusz Szymczycha powiedział w Radiu Zet, że również według wszystkich poprzednich raportów byliśmy ocenieni jako kraj najgorzej przygotowany spośród kandydatów do UE. "To jest małe pocieszenie, ale też w Komisji Europejskiej mówią: mały kraj - mały problem, duży kraj - duży problem" - zaznaczył. Raport Komisji Europejskiej Szymczycha nazwał "ostatnim dzwonkiem".

Z kolei lider PO Donald Tusk uważa, że krytyczny raport jest wynikiem naszego twardego stanowiska w ostatnich rozmowach z UE. "Proponowałbym pewną wstrzemięźliwość w ocenie tego raportu" -  powiedział Tusk. Zaznaczył, że Bruksela chce Polskę, jako najbardziej niepokornego partnera w rozmowach, skarcić. I na to - jak podkreślił - musimy być odporni.

"Z drugiej strony widać wyraźnie, że rząd Leszka Millera włożył dużo energii, żeby Polaków przekonywać do UE, ale bardzo niewiele zrobił, żeby przygotować Polskę do wejścia do UE" - powiedział Tusk.

"Ja raportem Komisji Europejskiej nie jestem zaskoczony, to, co  jest tam napisane jest zapewne prawdziwe. Zero pretensji do  Traktatu [Akcesyjnego], zero pretensji do Komisji Europejskiej, pretensja wyłącznie do stanu wewnętrznego polskiej polityki, która nie jest w stanie wyłonić silnego rządu, który by  przygotował Polskę do (członkostwa w) Unii" - powiedział w Radiu Zet szef klubu PO Jan Rokita.

Również według prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego (PiS) raport KE ma przede wszystkim "charakter perswazyjny", ponieważ dużych zaległości Polski i tak nie można nadrobić w tak krótkim czasie.

"Podobne problemy jak Polska miała Grecja, Hiszpania, kraje które nie mniej nie przystawały do UE. Są takie sytuacje, w których Bruksela potrafi patrzeć łagodniej i surowiej. Nie dramatyzujmy, bo jak długo będziemy się upierać w sprawie Nicei ten egzaminator będzie wyjątkowo surowy" - zauważył wicemarszałek Sejmu Tomasz Nałęcz (UP).

Wiceszef klubu PSL Zbigniew Kuźmiuk powiedział, że wszystkie instrumenty w sprawie przygotowań do integracji z UE ma w ręku rząd. "Nie sądzę, aby w parlamencie jakiekolwiek ustawy zalegały, co oznacza nie najlepszą pracę rządu" - ocenił.

Z kolei wiceszef klubu LPR Roman Giertych podkreślił że, doniesienia o krytycznym raporcie, nie są "niczym nowym". "To już było pewne w zeszłym roku, to są błędy Traktatu Europejskiego, który daje prawo Komisji Europejskiej do sankcji za to, że robimy różne błędy i nie dociągamy się do standardów unijnych" -  oświadczył.

rp, pap