Skaner

Dodano:   /  Zmieniono: 

Zrzutka na nagrodę dla górnika

Wiemy, na co Kompania Węglowa potrzebuje pieniędzy ze spółek Skarbu Państwa. Aż 304 mln zł, czyli 20 proc. pomocy, pójdzie na… wypłatę nagród z okazji Dnia Górnika. Taki cel został wpisany do przygotowanej przez KW prezentacji dla potencjalnych inwestorów, którzy mają uratować górnictwo. Dotarł do niej „Wprost”. To jedyny konkret. Kolejne cele zostały określone bardzo ogólnikowo: do końca trzeciego kwartału na „zobowiązania handlowe” potrzeba 276 mln zł, a na „część niezbędnych nakładów inwestycyjnych” – 220 mln zł. W 2016 r. potrzeba kolejnych 692 mln zł.

Z prezentacji można się jeszcze dowiedzieć, że pozyskane środki posłużą do „realizacji inicjatyw optymalizacyjnych, pozwalających na istotne zwiększenie i stabilizację efektywności produkcji”. Trudno się dziwić, że państwowe spółki, które zapoznały się z tą prezentacją, nie chcą się zrzucić na kopalnie. – Prezesi wolą być odwołani, niż narazić się na zarzut działania na szkodę swoich spółek – mówi jeden z naszych rozmówców. Ale nagroda w Dzień Górnika to rzecz święta. Tak samo dla górników, jak dla rządu. Bez nagrody istnieje poważne ryzyko, że górnicy ponownie wyjdą na ulice i w dosadny sposób wyrażą swoją dezaprobatę. W przeddzień wyborów to jeden z koszmarów, który dręczy premier Ewę Kopacz. Od ostatniej zimy. Wtedy zastrajkowało ponad 2 tys. górników, którzy nie godzili się na program likwidacji nierentownych kopalń. Rząd podpisał ze związkami porozumienie – deficytowe kopalnie miały trafić do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Reszta do tzw. Nowej Kompanii Węglowej. Żeby ją utworzyć, obecna KW potrzebuje w sumie 1,5 mld zł. Na start. Elementem porozumienia była także nagroda z okazji Dnia Górnika. Związki zawodowe zgodziły się zrezygnować z wielu finansowych przywilejów, jak deputat węglowy, rekompensata węglowa, tradycyjne barbórkowe, przejazdy urlopowe czy pomoce szkolne. Ale Nagroda musiała zostać.

Szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz już powoli zaczyna się upominać o Nową Kompanię Węglową. – Z moich informacji wynika, że dopiero miesiąc temu rząd zorientował się, że podpisał klauzulę o dacie granicznej 30 września i energicznie zabrał się do roboty. Jeżeli przez najbliższe dwa tygodnie nie dostaniemypełnej i rzetelnej informacji, na jakich zasadach powstanie NKW, to trzeba będzie odwiesić działania protestacyjne – powiedział 20 sierpnia w wywiadzie dla „Trybuny Górniczej”. Rząd chce, żeby na NKW zrzuciły się spółki energetyczne: m.in. PGE, PGNiG, Energa. PGE odmawia. Bez pieniędzy tej grupy – 400 mln zł – Nowej Kompanii Węglowej nie będzie. W ostatni czwartek zebrała się rada nadzorcza tej spółki, żeby dokonać zmian w zarządzie. Nic się takiego nie wydarzyło, choć nieoficjalnie mówiło się, że polecą głowy całego zarządu. To nie oznacza końca gry o pieniądze. W połowie września odbędzie się walne zgromadzenie tej spółki, które ma wymienić część rady.

Podobna nerwówka panuje w Tauronie. Ta spółka „w ramach bratniej pomocy” miała z kolei kupić kopalnię Brzeszcze. Zgodziła się, pod warunkiem że będzie to miało ekonomiczny sens. W odpowiedzi Ministerstwo Skarbu odwołało trzech członków rady nadzorczej i powołało „swoich”. Rada nie odwołała jednak prezesa, ponieważ, jak się dowiadujemy, trzech członków spoza Skarbu Państwa zakwestionowało tryb zwołania posiedzenia. Ma się odbyć w tym tygodniu. Cezary Bielakowski

Strach w oczach bankowców

Bank Millennium najwyraźniej wystraszył się ustawy o przewalutowaniu kredytów we frankach szwajcarskich. Bank miałby teraz umarzać 90 proc. różnicy w kosztach kredytu. Jeden z naszych czytelników otrzymał pismo z propozycjami z banku Millennium. Datowane jest ono na 11 sierpnia, czyli już po głosowaniu w Sejmie. Bank namawia kredytobiorców do „przewalutowania kredytu z franków na złotówki po aktualnym kursie NBP”. Zachęca przy tym możliwością wydłużenia spłaty, tak by rata kredytu nie była wyższa niż przed 15 stycznia, kiedy to Narodowy Bank Szwajcarii uwolnił kurs franka. Obiecuje też obniżenie marży. Inną z propozycji banku jest przewalutowanie tylko połowy kredytu frankowego i obniżenie marży. Trzecią jest częściowa spłata kredytu (dla tych, którzy mają oszczędności) i jednoczesne obniżenie marży. Wszystkie te propozycje – z punktu widzenia klientów – są jednak gorsze niż przegłosowana ustawa. Bank daje im czas do końca września. Ci, którzy zdecydują się przewalutować kredyt, nie będą więc mogli skorzystać z rządowych propozycji.

– Nie dziwię się, że bank ucieka do przodu. Chce po prostu rozwiązać swój problem frankowy. Taka propozycja restrukturyzacji to zresztą część tzw. sześciopaku przyjętego przez Związek Banków Polskich, do którego włączył się Millennium. I pewnie część klientów się na to zgodzi, choć pewnie większość będzie czekała na mannę z nieba – mówi Piotr Kuczyński, główny analityk Domu Inwestycyjnego Xelion. Według wyliczeń KNF wartość umorzeń związana z przewalutowaniem może wynieść ok. 21,9 mld zł (w tym 18,2 mld zł dotyczyłoby kredytów udzielonych w latach 2007-2008). Tyle wyniosłaby skumulowana strata banków związana z przewalutowaniem. Dopłaty klientów banków potencjalnie zmniejszające stratę oszacowano na ok. 1,4 mld zł. Według NBP straty w bankach byłyby o jedną piątą większe niż ich zysk z ostatnich 12 miesięcy. Spora część tych strat uderzyłaby właśnie w Millennium, bo ten bank ma największy udział „frankowych” hipotek w stosunku do całego portfela kredytowego. Wynosi on 40 proc., a jego wartość to 17,6 mld zł. Przy czym giełdowa kapitalizacja banku Millennium to niecałe 7 mld zł, więc ustawa w tym kształcie mocno dotknie bank.

– Choć wszystko jest możliwe, to nie wierzę, by Sejm był tak głupi, by przyłożyć rękę do rozwalenia systemu bankowego w Polsce. Przed ustawą przestrzegają w swoich wyliczeniach NBP, KNF, Komitet Stabilności Finansowej. Lepiej, by posłowie zamknęli się w toaletach, niż głosowali za – mówi Kuczyński. Z drugiej strony jednak pieniądze, które przez przewalutowanie teoretycznie stracą banki, zostaną w portfelach ich klientów i w końcu trafią na rynek. Nikt jednak nie wyliczył, jaka to będzie kwota i jak bardzo pomoże to polskiej gospodarce. Grzegorz Sadowski

Wrocław zagłosuje trzy razy?

6 września mieszkańcy Wrocławia prawdopodobnie będą głosowali potrójnie. Obok głosów w wyborach parlamentarnych i referendum zaproponowanym przez prezydenta Andrzeja Dudę (jeśli zgodzi się na nie Senat) wrocławianie – po raz pierwszy w historii – będą głosować w lokalnym referendum dotyczącym przyszłości miasta. W plebiscycie odpowiedzą na pytania dotyczące ograniczenia ruchu aut w centrum miasta, budowy linii metra, organizacji takich imprez, jak Europejska Stolica Kultury 2016 i World Games 2017, i rewitalizacji starych kamienic. Referendum jest wynikiem porozumienia, do jakiego doszło środowisko prezydenta Rafała Dutkiewicza, opozycji i ruchów miejskich. Referenda lokalne stają się coraz bardziej popularne. W zeszłym roku prezydent Krakowa Jacek Majchrowski – mimo że optował za organizacją igrzysk zimowych – rozpisał referendum w sprawie organizacji olimpiady zimowej wraz z wyborami do Parlamentu Europejskiego. Krakowianie opowiedzieli się przeciw.

ANKIETA INTERNETOWA. Czytelnicy „Wprost” chcą mniej płacić

Czy jesteś za wprowadzeniem podatku bankowego?

Tak

1086 głosów (61,1%)

Tak, ale w innej formie niż zaproponowana przez PiS

188 głosów (10,6%)

Nie

352 głosy (19,8%)

Nie mam zdania

151 głosów (8,5%)

Łącznie oddanych głosów:

1777

Czy należy zwiększyć kwotę wolną od podatku?

Tak

1980 głosów (87,9%)

Nie

183 głosy (8,1%)

Nie mam zdania

91 głosów (4%)

Łącznie oddanych głosów:

2284

Więcej możesz przeczytać w 35/2015 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.