Polityka w Polsce bez PSL?

Polityka w Polsce bez PSL?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Janusz Piechociński (fot. TEDI/NEWSPIX.PL) Źródło: Newspix.pl
Swoimi ludźmi obsadzili rolnicze agencje, KRUS, spółki Skarbu Państwa. Zdominowali samorządy gminne, współrządzą w 15 na 16 sejmików. Ale po raz pierwszy od ćwierćwiecza grunt usuwa im się spod nóg.
PSL to partia-instytucja, która przez lata kolonizowała wiernymi ludźmi stanowiska w administracji. 26 lat po transformacji ludowcy mają większe wpływy i więcej członków niż jakakolwiek inna partia. Jest tajemnicą poliszynela, że nie można dostać pracy na stanowisku nawet niższego szczebla kierowniczego, w terenowych oddziałach KRUS, funduszy czy agencji rolnych bez legitymacji z zieloną koniczyną. Coraz częściej pojawiają się opinie, że PSL robi skansen z polskiej wsi, blokuje konieczne zmiany i jego działalność przynosi temu środowisku więcej szkody niż pożytku.

Państwo w państwie


Siła PSL zasadza się na tym, że ta partia zawsze wchodzi do parlamentu i z każdym jest w stanie zawrzeć koalicję. Słabość polega na tym, że poparcie dla niej jest niewielkie. Według ostatnich sondaży partia Janusza Piechocińskiego oscyluje na granicy progu wyborczego. Ale ludowcy przed wyborami parlamentarnymi są dobrej myśli. Mają nadzieję na wprowadzenie do Sejmu minimum 20 posłów. – Nawet Waldemar Pawlak, który postanowił powalczyć o mandat senatora, ma szansę go zdobyć, choć to są przecież wybory większościowe – tryska optymizmem Piotr Zgorzelski, płocki poseł Stronnictwa. – Gdyby PSL nie weszło do Sejmu albo chociaż przeszło do opozycji, to wyszłoby to na dobre i wsi, i rolnikom – uważa Wojciech Mojzesowicz, rolnik i emerytowany polityk, który przeszedł wiele partii na scenie politycznej od PSL, przez Samoobronę, do śmiertelnego wroga Stronnictwa, czyli Prawa i Sprawiedliwości. – Ludowcy w układzie rządowym blokują wiele ważnych dla wsi zmian. A ponieważ ich główną bazą stali się pracownicy administracji rozdętej do granic absurdu, których PSL ma w każdym powiecie przynajmniej z sześćdziesięciu, to rządowa polityka rolna budzi na wsiach coraz więcej wątpliwości.

Nadzieja na zmiany

Czy wypadnięcie ludowców z Sejmu zmieniłoby wszystko jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. – Oczywiście, że nie – mówi Mojzesowicz. – Ale zapoczątkowałoby proces zmian. Odżyłyby Izby Rolnicze i ośrodki doradztwa, które dziś są państwem w państwie. Zarezerwowane dla działaczy PSL skupiają się przede wszystkim na organizowaniu imprez dla notabli rządowych i partyjnych, a mogłyby zająć się tym, do czego zostały powołane, czyli doradzaniem rolnikom.




Tekst ukazał się w najnowszym numerze "Wprost", który dostępny jest w kioskach i salonach prasowych na terenie całej Polski od poniedziałku 12 października. Najnowsze wydania można zakupić również w wersji do słuchania oraz na  AppleStoreGooglePlay. "Wprost" dostępny jest także w formie e-wydania.