Zagubiony wyborca

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nie oceniam wyników wyborów. Interesują mnie warunki, w jakich wyborcy podejmowali decyzje o wyborze tej czy innej partii. Istnieje na ten temat bogata literatura. Według niej wyborcy nie dysponują jasno określonymi kryteriami. Posiadane przez nich informacje są niepewne. To  zaś, co ma sens teraz, może go nie mieć w niedalekiej przyszłości. Pomocą w wyklarowaniu własnych preferencji jest względnie pełne przedstawienie przez partie ich programów. Powinny być też wcześniej wskazane osoby, które w przypadku zwycięstwa będą je realizować. Niezbędne są też bezstronne media publiczne, które dostarczyłyby ram dla  poważnej dyskusji o jakości i realności programów oraz kwalifikacjach stojących za nimi ludzi. Informacje te winny być dostępne przed wyborami na tyle wcześnie, by wyborcy mieli szansę się z nimi zapoznać i wyrobić sobie na ich temat opinię. W tych wyborach parlamentarnych zamiast programów obywatel otrzymał hasła i obietnice. Internet skwitował to  dowcipem: „Głosuj na pralkę – ona ma program”. Dotąd nie wiemy, kto ma  pełnić w rządzie jakie funkcje. Te decyzje ogłaszane są w ostatniej chwili przed objęciem stanowiska, a przecież ludzie ci powinni być od  dawna do nich przygotowywani. O tym, że premierem w rządzie PiS będzie Beata Szydło, dowiedzieliśmy się przed kilkoma miesiącami i mało wiadomo o kwalifikacjach, jakie posiada, by skutecznie wypełniać tę funkcję. Znamy nominata na stanowisko szefa MON, ale informację tę ujawniono, by  zapobiec negatywnemu wpływowi „efektu Macierewicza” na wynik wyborów. Większość nominacji, jakich dokonała premier Ewa Kopacz, też była zaskoczeniem i wiązała się luźno z kwalifikacjami nominatów. Najważniejszym źródłem informacji dla większości ludzi w Polsce jest telewizja – w mniejszym stopniu radio i prasa. Obserwując większość programów telewizyjnych, łatwo dostrzec ich stronniczość w promowaniu jednej z rywalizujących stron, a czasem jawny udział w kampanii wyborczej. Telewizja publiczna brała w tym spektaklu udział w bardziej zawoalowanej, chociaż łatwo dostrzegalnej formie. Wszystkie granice przekroczyła pewna gazeta oraz pewien program telewizyjny, które wszelkimi sposobami usiłowały wzniecić nastrój antypisowskiej paniki, bezzasadnie przypisując tej partii prawicowy ekstremizm. Można PiS lubić lub nie, ale jego program mieści się w granicach demokratycznej kultury politycznej. Obce są mu zaś z pewnością leninowskie zasady propagandy i  agitacji. Polski wyborca, pozbawiony instrumentów poznawczych, które ułatwiłyby mu racjonalny wybór, zdany jest na intuicję. Miejmy nadzieję, że tym razem go nie zawiodła.
Więcej możesz przeczytać w 45/2015 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.