Verheugen rozczarowany Polską (aktl.)

Verheugen rozczarowany Polską (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Do ostrej wymiany zdań między komisarzem Unii Europejskiej Guenterem Verheugenem a  polskimi posłami doszło na ostatniej sesji Parlamentarnej Komisji Wspólnej UE-Polska.
Poszło o jego krytykę postawy Polski w rokowaniach nad unijną konstytucją, a następnie o to, co poseł Platformy Obywatelskiej Janusz Lewandowski ocenił jako unijne próby jednostronnej rewizji Traktatu Akcesyjnego oraz jako podwójną miarę w ocenie deficytu budżetowego Polski.

"Nic nie krytykowałem w polskich przygotowaniach. Dlatego też zastanawiam się, jak panu w ogóle przyszło do głowy, że są jakieś podwójne standardy. Jestem bardzo rozczarowany pana słowami. Jeżeli tak właśnie Polska zaczyna członkostwo w Unii Europejskiej, to żałuję swoich działań na rzecz Polski" - żachnął się Verheugen. W przeszłości niemiecki komisarz ds. poszerzenia był wielokrotnie oskarżany w Unii i przez innych kandydatów o faworyzowanie Polski i o "wybielanie" raportów o polskich dostosowaniach do Unii.

Sytuację próbował łagodzić współprzewodniczący obradom poseł Józef Oleksy. "Wiemy, że Guenter Verheugen jest wspaniałym komisarzem, który jest twórcą w dużej mierze tego procesu rozszerzenia, i to ma wysokie oceny w Polsce" - podkreślił.

Komisarz "zrozumiał niedokładnie słowa (posła) Lewandowskiego, bo  my wiemy, że raport (Komisji o Polsce) jest obiektywny" - tłumaczył Oleksy. "Guenter, zwracam się, żebyś nie reagował tak emocjonalnie, bo nie było ku temu powodów" - apelował były premier.

Ale Verheugen nie zmienił tonu: "Dobrze zrozumiałem słowa pana Lewandowskiego, może nawet aż za dobrze. To, czy dobrze będzie stosowane prawo wspólnotowe, to podlega ocenie Komisji. Potem można oczywiście złożyć skargę do Trybunału Sprawiedliwości, ale  to właśnie Komisja jest strażniczką traktatów" - ripostował.

Wcześniej powiedział, że "nowe państwa członkowskie powinny w  sposób szczególny być zainteresowane, żeby rozwiać pewne obawy, które jeszcze występują w szeregu państw członkowskich, że po tym poszerzeniu Unii nie będzie możliwe jej pogłębienie".

"Wydaje mi się, że w szczególności nowi członkowie powinni konstruktywnie działać, żeby jeszcze w tym roku pod przewodnictwem Włoch udało się znaleźć kompromis możliwy do zaakceptowania przez wszystkie strony w imię jedności europejskiej" - podkreślił.

"Przez 50 lat udawało się nam osiągać sukces. Tego się nauczyliśmy w Europie, że nie możemy tylko wysuwać maksymalnych żądań. Musimy słuchać naszych partnerów i znaleźć drogę, którą można kroczyć wspólnie. Takie nadzieje wiążę z postawą nowych krajów w kontekście konstytucji" - oświadczył Verheugen.

Na argumenty strony polskiej, że kampania przed referendum opierała się na pozycji Polski w UE, gwarantowanej przez Traktat z  Nicei, odpowiadał, że polski rząd i parlament dobrze wiedziały o  toczącej się debacie nad nowym traktatem konstytucyjnym.

Zwrócił też uwagę, że rząd nie domagał się w negocjacjach członkowskich objęcia Polski prawem do udzielania nadzwyczajnej pomocy publicznej w regionach przylegających do dawnej granicy między NRD a RFN. Dopiero teraz Polska żąda objęcia tym prawem wszystkich dawnych krajów komunistycznych.

Oleksy, podkreślając, że nie chodzi mu o wypowiedzi Verheugena, odrzucił krytykę Polski za obronę nicejskiego systemu głosowania w Radzie UE.

"Słyszymy przykre głosy ze strony parlamentów narodowych, różnych gremiów także i w Parlamencie Europejskim, w których pojawia się nawet pojęcie Polski jako kraju sprawiającego kłopoty. Nie chcemy takich określeń i uważamy, że odbiegają od tonacji partnerstwa w  przyszłej wspólnocie. (...) Nie nastawiamy się na to, by uprawniona mogła być irytacja w  Europie czy napominanie Polski, że ma być grzeczna i ciszej mówić i rezygnować ze swoich racji" - mówił Oleksy.

Również poseł Eugeniusz Kłopotek wyrażał niezadowolenie z dążenia Unii do zmiany nicejskiego systemu głosowania w Radzie UE. "Czujemy się postawieni pod ścianą" - mówił, nawiązując do prób odejścia od Traktatu z Nicei i do "korekt" Traktatu Akcesyjnego w  części dotyczącej rolnictwa wbrew protestom Polski.

Przeciwko jednostronnemu dostosowaniu warunków członkostwa do  reformy wspólnej polityki rolnej wypowiadał się też poseł Lewandowski. Marek Kotlinowski z Ligi Polskich Rodzin dołożył do  tego zarzut, że Komisja Europejska proponuje plany budżetowe dla  Unii na lata 2007-2011/13, zanim Polska przystąpi do UE.

Wystąpienia polskich posłów nie przekonały współprzewodniczącego obradom z ramienia Parlamentu Europejskiego Francuza Jean-Louis Bourlangesa i sprawozdawcy unijnego parlamentu ds. Polski Włocha Jasia Gawrońskiego. Dołączyli do apeli Verheugena o konstruktywną postawę w sprawie konstytucji UE. "Zbyt mocne upieranie się przy Nicei osłabi pozycję Polski" -  ostrzegł Gawroński.

em, pap