Kluzik-Rostkowska: W ponad 130 krajach 6-latki chodzą do szkoły

Kluzik-Rostkowska: W ponad 130 krajach 6-latki chodzą do szkoły

Dodano:   /  Zmieniono: 
Joanna Kluzik-Rostkowska (fot. Wprost) Źródło: Wprost
- Jeżeli nad czymś powinniśmy pracować - zamiast demolować system - to nad tym, żeby przejście z przedszkola do szkoły było łagodne - mówiła w programie "Jeden na jeden" Joanna Kluzik-Rostkowska, była minister edukacji.

W rozmowie z dziennikarzem stacji TVN Kluzik-Rostkowska skrytykowała tempo prac nad nową ustawą i przyznała, że "w życiu nie zdecydowałaby się, żeby projekt dotyczący sześciolatków był poselski."

- Ten błyskawiczny tryb pracy wyjdzie nam bokiem już za pół roku - ostrzegała. - W 24 krajach Unii Europejskiej dzieci idą do szkoły w wieku 6 lat albo i wcześniej, na przykład w Wielkiej Brytanii, w ponad 130 krajach świata dzieci idą w wieku lat 6 albo i wcześniej do szkoły - przekonywała była minister oświaty.

Spełnione obietnice

To, że zostanie przywrócone rodzicom prawo wyboru, czy dziecko rozpoczyna naukę w szkole w wieku sześciu czy siedmiu lat, zapowiedziała w swoim sejmowym expose premier Beata Szydło. Mówiła wówczas, iż zniesienie obowiązku szkolnego dla sześciolatków przeprowadzone będzie w ciągu pierwszych stu dni rządu. Było to też jedno z haseł wyborczych Prawa i Sprawiedliwości w kampanii wyborczej. 

- To projekt, który jest częścią pakietu na 100 dni, który prezentowałam nie tak dawno temu w Warszawie. To projekt, w którym wskazujemy, że obowiązek szkolny przewidujemy dla dzieci w wieku lat 7, a rodzice będą mieli prawo podejmowania decyzji, jeżeli uznają, że ich dziecko jest gotowe do pójścia do szkoły - tłumaczyła wiceprezes PiS.

Schetyna sobie poradzi

Kluzik Rostkowska oceniła nowego szefa Platformy Grzegorza Schetynę. - Ma tak wszechstronne doświadczenie polityczne, że sobie poradzi - stwierdziła. Odniosła się również do nagranych słów Schetyny, który obiecywał wyprowadzenie miliona ludzi na ulice. - To będzie zależało głównie od tego, jak będzie się dalej zachowywać PiS - powiedziała.

- Kiedy była organizowana pierwsza demonstracja KOD-u, wyobrażałam sobie, że będzie znacznie mniej ludzi. Nie doceniłam tego, że ludzie tak szybko będą chcieli powiedzieć temu, co się dzieje "nie". Wydawało mi się, że Trybunał Konstytucyjny to jest coś tak niezrozumiałego dla człowieka, który się nie interesuje polityką, że KOD nie będzie w stanie zgromadzić wielu ludzi - przyznała.

TVN24, Wprost