Kryzys na linii Polska-Bruksela. Czy o taką Unię nam chodziło?

Kryzys na linii Polska-Bruksela. Czy o taką Unię nam chodziło?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jean-Claude Juncker, Donald Tusk i Martin Schulz (FOT. ZUMA/NEWSPIX.PL)Źródło:Newspix.pl
Ubiegły tydzień pokazał, że demokracja nie jest cenioną wartością w UE. Istotniejsze jest zachowanie wpływów przez brukselskie elity. W tej układance Polska jest traktowana jako peryferyjne państwo, które nie ma prawa do prowadzenia własnej polityki i posiadania własnej wrażliwości.

Decyzja Komisji Europejskiej o objęciu naszego kraju mechanizmem ochrony praworządności nie mogła realnie się odnosić do zmian prawnych dotyczących Trybunału Konstytucyjnego. Gdyby tak było, KE musiałaby przeprowadzić obszerną analizę sytuacji prawnej, która wykazałaby wiele sprzecznych z konstytucją działań poprzedniej władzy. Zwrócić uwagę na zaangażowanie sędziów TK w przygotowywanie sprzecznego z ustawą zasadniczą prawa oraz złamanie przez przewodniczącego sądu konstytucyjnego prof. Andrzeja Rzeplińskiego zasady niezależności. Nie tylko deklarował on poparcie dla jednej formacji politycznej i startował z jej listy w wyborach parlamentarnych, ale także w czasie trwania sporu otwarcie atakował wybrane demokratycznie nowe polskie władze i kpił z nich. Przed wydaniem orzeczenia TK publicznie sugerował, jakie jest jego stanowisko w sprawie poszczególnych uchwalanych przez Sejm ustaw, co można uznać za wywieranie presji na innych sędziów Trybunału.

Jeśli więc Komisja Europejska dokładnie zbadałaby sprawę, szybko zrozumiałaby, że to nie Prawo i Sprawiedliwość wywołało zamieszanie wokół Trybunału Konstytucyjnego, ale formacja Donalda Tuska. Udowodnienie na forum unijnym, że Platforma Obywatelska łamała konstytucję oraz trójpodział władzy (bo tym jest zaangażowanie sędziów w pisanie ustawy), w rzeczywistości mogłoby być bardzo niezręczne nie tylko dla Tuska i jego partii, ale także dla tych, którzy tak mocno go wspierają.

(...)

Różne modele trybunałów

Gdy przeanalizuje się sposoby funkcjonowania sądów konstytucyjnych w państwach Unii Europejskiej, można zauważyć, że zmiany ustawowe dokonane przez PiS w żaden sposób nie odbiegają od europejskich standardów. Na przykład przewodniczący francuskiej Rady Konstytucyjnej powoływany jest na wniosek rządu, aby było kworum, w obradach musi brać udział siedmiu z dziewięciu sędziów. Rada wydaje orzeczenia w maksymalnie miesiąc od złożenia wniosku, a w przypadku wniosku rządowego w osiem dni. Ale rada ma także wiele innych obowiązków, np. czuwanie nad prawidłowym przebiegiem wyborów i referendów.

W Wielkiej Brytanii tego rodzaju sąd nie ma prawa do uchylania aktów prawnych, we Włoszech niezgodny z konstytucją akt prawny traci ważność z chwilą ogłoszenia wyroku. W Belgii ma prawo badać jedynie prawo federalne, a we Włoszech i w Portugalii może orzekać jedynie w kwestii zgodności z konstytucją ustaw.

Jednym z najgorzej funkcjonujących tego typu organów w UE jest niemiecki Federalny Trybunał Konstytucyjny. Znany jest nie tylko z niebywałej przewlekłości postępowań, ale również z historycznego upolitycznienia. Składający się z 16 sędziów trybunał został nawet podzielony ze względu na sympatie polityczne na dwa tzw. senaty – czerwony i czarny. O ile dziś ten podział jest mniej aktualny, to jednak trybunał nadal obraduje w dwóch senatach. W ostatnich dniach dwóch sędziów tego gremium oskarżyło kanclerz Angelę Merkel o łamanie ustawy zasadniczej.

Najdalej w reformowaniu sądu konstytucyjnego idzie kraj, z którego pochodzi przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. Otóż Luksemburg postanowił zupełnie zlikwidować Trybunał Konstytucyjny – przewiduje to przyjęty półtora tygodnia temu projekt nowej konstytucji. Jeśli w tej sytuacji Komisja Europejska nie zamierza badać przestrzegania praworządności w Luksemburgu, to znaczy, że przykłada różne miary do starych i nowych członków UE.

Cały artykuł w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost”, który trafił do kiosków w poniedziałek, 18 stycznia 2016 r. "Wprost" można zakupić także  w wersji do słuchaniaoraz na  AppleStore GooglePlay.