Bitwa o zeznania prezydenta (aktl.)

Bitwa o zeznania prezydenta (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mimo zastrzeżeń prokuratora generalnego Kazimierza Olejnika, przewodniczący komisji śledczej i jej członkowie nie widzą powodu, by nie upubliczniać zeznań prezydenta ws. Rywina.
"Każdy członek komisji ma prawo przywołać zeznania świadka złożone w prokuraturze". "Nic mi nie jest wiadomo, żeby były jakieś limity w przywoływaniu zeznań. Można przywołać jeden akapit, można przywołać całe zeznania" -  powiedział szef komisji Tomasz Nałęcz (UP).

Powiedział, że nadal nosi się z zamiarem odczytania zeznań prezydenta w całości, a jeśli go zmieni, "to nie dlatego, że prokurator Olejnik sformułował zupełnie dla niego niezrozumiałą wypowiedź".

Z opinią przewodniczącego zgadzają się też inni członkowie komisji. Zdaniem Szteligi (SLD), dobrze by się stało, gdyby zeznania Kwaśniewskiego zostały odczytane. "Myślę, że nawet prezydent by się z tego cieszył, bo w końcu zniknęłoby wiele mitów co do tego przesłuchania. Interpretacji, które są niepotrzebne" - powiedział.

Wokół zeznań prezydenta narosło już tyle mitów, że najlepiej byłoby podjąć taką decyzję, aby opinia publiczna mogła się z nimi zapoznać - wtórował mu inny poseł Sojuszu Bogdan Lewandowski.

Zbigniew Ziobro (PiS) podkreślił, że interes publiczny przemawia za tym, aby  opinia publiczna dowiedziała się o treści zeznań.

"Gospodarzem tych zeznań jest komisja śledcza i jeżeli ona uzna, że należy je zaprezentować publicznie, to może to zrobić. I z całą pewnością to zrobi, wbrew temu, co sądzi pan Olejnik" - powiedział. Jego zdaniem, prokuratura dopuściła się nadużycia, stosując klauzulę tajności wobec zeznań Kwaśniewskiego.

Zastępca prokuratora generalnego Kazimierz Olejnik powiedział w radiowej "Trójce - w reakcji na wyrażony w czwartek przez Nałęcza zamiar upublicznienia zeznań prezydenta - że przewodniczący komisji śledczej nie powinien tego robić.

"Uchylenie klauzuli poufności oznacza tylko i wyłącznie to, że można z tymi dokumentami postępować jak z dokumentami jawnymi. To wcale nie znaczy, że można te dokumenty upubliczniać, upowszechniać, rozdawać. Te protokoły zawierają informacje istotne z punktu widzenia postępowania karnego i nie wolno ich upowszechniać bez zgody organu prowadzącego postępowanie (Sąd Okręgowy w Warszawie)" - powiedział Olejnik.

Nieujawnianie dziennikarzom zeznań prezydenta wynika z naturalnego trybu postępowania. Nigdy przed zakończeniem postępowania sądowego, czyli przed zakończeniem procesu w danej sprawie, nie upublicznia się szczegółów ustaleń śledztwa - przekonuje Olejnik.

Twierdzi on też, że członkowie komisji znają te zeznania. "Bezpośrednio po przesłuchaniu pana prezydenta prokuratura przekazała te protokoły do dyspozycji sejmowej komisji śledczej. Mnie smuci co innego. Pan przewodniczący Nałęcz, występując do  prokuratury o uchylenie klauzuli poufności, powiadał, że to będzie wygodne, bo przy pisaniu końcowego raportu będzie jednolity, jawny dokument, w którym będą mogły być uwzględniane różne ustalenia prokuratorskie, sejmowej komisji śledczej. (...) Dzisiaj słyszymy, że są pomysły dalej idące, że przed przeprowadzeniem postępowania sądowego ten dokument może w całości zostać odczytany" - mówił Olejnik. Prokuratura Apelacyjna w Warszawie zdjęła w czwartek klauzulę tajności z  zeznań prezydenta. O ich odtajnienie zwróciła się na początku listopada sejmowa komisja śledcza.

Prezydent został przesłuchany jako świadek przez Prokuraturę Apelacyjną 26 marca w Pałacu Prezydenckim po ujawnieniu wiadomości o prywatnym liście, który 25 lipca 2002 r. (już po  konfrontacji z Adamem Michnikiem u premiera Leszka Millera) Lew Rywin skierował do Kwaśniewskiego. Przedstawił w nim własną wersję swojej wizyty w  Agorze. Wręczył mu go osobiście podczas tenisowego turnieju na Wybrzeżu.

em, pap

Czytaj też: Jawne zeznanie prezydenta