Rywin: jestem niewinny (aktl.)

Rywin: jestem niewinny (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Nacisk mediów sprawił, że już uznano mnie za winnego", a przed komisją śledczą "pozbawiono mnie prawa obrony" - oznajmił przed sądem Lew Rywin, oskarzony o płatną protekcję wobec Agory
Jestem niewinny; chcę udowodnić, że jestem ofiarą intrygi zaplanowanej w celu uzyskania korzystnych zmian w  ustawie o rtv, o czym mówiłem w rozmowach biznesowych - powiedział Lew Rywin przed Sądem Okręgowym w Warszawie.

Zapowiedział, że na razie będzie odpowiadał tylko na pytania swych obrońców i że do poszczególnych kwestii, jak np. notatka Rapaczyńskiej i nagranie rozmowy z Adamem Michnikiem, ustosunkuje się po zeznaniach "głównych świadków" i że być może złoży wyjaśnienia w dalszej części procesu.

Proces Lwa Rywina rozpoczął się przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Sąd zgodził się na rejestrowanie procesu przez media, uznając, że przemawia za tym interes publiczny. Taki wniosek złożyło kilkudziesięciu przedstawicieli radia i telewizji.

Zezwalając na relacje z sali rozpraw, sędzia Marek Celej, sąd nałożył jednak na media pewne ograniczenia - nie mogą one do końca dnia prezentować pełnych zeznań podsądnych złożonych na procesie; można je natomiast relacjonować własnymi słowami. Sędzia Marek Celej zastrzegł, że nie jest to ograniczenie jawności rozprawy, bo media mogą uczestniczyć w całym procesie, a jedynie warunek, który pozwoli na  przestrzeganie procesowej zasady, że świadkowie jeszcze nie  zeznający nie mogą znać treści zeznań złożonych już wcześniej przez inne osoby. Następnego dnia ograniczenie to przestaje obowiązywać. Praca mediów na sali rozpraw nie może też zakłócać pracy sądu.

Media mogą też publikować wizerunek oskarżonego.

Reprezentujący Lwa Rywina adwokaci - Marek Małecki, Piotr Rychłowski oraz nowo ustanowiony znany mecenas Wojciech Tomczyk - żądali, by media elektroniczne mogły nadawać najwyżej trzyminutowe relacje bez pokazywania wizerunku oskarżonego. Przekonywali, że wprawdzie wizerunek Rywina jest już publicznie znany, ale na tym etapie, gdy zaczął się proces, nie ma powodu, by w dalszym ciągu go publikować. I adwokaci, i prokurator Katarzyna Kwiatkowska zgodnie wnioskowali, by nie zezwolono radiu i telewizji na transmitowanie rozpraw w całości.

Sąd nie zgodził się natomiast na dopuszczenie Fundacji Helsińskiej do udziału w rozprawie w charakterze przedstawiciela społecznego. Występujący w jej imieniu mec. Piotr Andrzejewski uzasadniał, że Fundacja chce monitorować ten proces w imię przestrzegania zasad państwa prawa, w tym prawa do rzetelnego procesu oraz do informacji i jawności życia publicznego.

W akcie oskarżenia prokurator Katarzyna Kwiatkowska oskarżyła Lwa Rywina o płatną protekcję wobec Agory. Nie było podstaw, by oskarżyć, oprócz Lwa Rywina, także Roberta Kwiatkowskiego i Andrzeja Zarębskiego. W toku śledztwa prokuratura ustaliła co prawda, że Rywin wielokrotnie kontaktował się z Kwiatkowskim, rozmawiał też z Zarębskim, ale nie ma podstaw, by twierdzić, że kontakty te miały charakter przestępczy - oświadczyła prokurator.

Prowadzący śledztwo twierdzą, że fakt, iż Rywin w trakcie konfrontacji u premiera wymienił nazwiska Kwiatkowskiego i  Zarębskiego nie świadczy o tym, że to oni wysłali go do Agory, lecz o tym, że to z nimi Rywin rozmawiał na temat zmian w ustawie o radiofonii i telewizji.

Rywin nie przyznał się do stawianego mu zarzutu. Oświadczył, że będzie odpowiadał wyłącznie na pytania obrońców, a być może w dalszej części procesu zdecyduje się na złożenie wyjaśnień.

Wcześniej jeden z jego obrońców mec. Piotr Rychłowski zażądał wszystkich protokołów zeznań przed sejmową komisją śledczą. Od czasu przesłania w czerwcu tego roku aktu oskarżenia Rywina do sądu, komisja przesłuchała wielu ważnych świadków, "w wyniku czego powstały nowe okoliczności, mogące mieć wpływ na bieg postępowania" - argumentował.

Prokurator uważa, że wniosek jest przedwczesny, gdyż nie jest jeszcze znana linia obrony oskarżonego. Sąd zapowiedział, że być może jeszcze we wtorek rozstrzygnie ten wniosek.

Proces Lwa Rywina wzbudza ogromne zainteresowanie. Na długo przed godz. 9.30, kiedy sprawa miała być wywołana, przed największą salą sądów kłębił się tłum; kilkanaście ekip telewizyjnych, także z zagranicy, kilkudziesięciu fotoreporterów oraz dziennikarzy agencyjnych, radiowych i  prasowych.

Przed salą przedstawiciele zebrali się też przedstawiciele różnych organizacji, którzy chcieli zademonstrować swój stosunek do sprawy Rywina. Gdy na  korytarzu sądu pojawił się Rywin, został wręcz oślepiony błyskami fleszy, a grupa około 30 zwolenników Adama Słomki z Konfederacji Polski Niepodległej - Obóz Patriotyczny i Ruchu Obrony Bezrobotnych zaczęła skandować "Rywin do paki", "Chcemy jawności rozpraw". Na przyniesionych transparentach widnieją napisy: "Rywin, Jakubowska do aresztu". Zapowiadają, że będą przychodzić także na kolejne rozprawy, by "nie działy się cuda".

"Jesteśmy tutaj, ponieważ afera goni aferę. Chcemy sprawdzić, jak zadziała sąd i czy ten proces będzie kolejną farsą" -  powiedział koordynator Ogólnopolskiego Ruchu Obrony Bezrobotnych Zygmunt Miernik.

Protestujący próbowali dostać się na salę rozpraw, początkowo jednak nie otrzymali wejściówek. Wpuszczono jedynie przewodniczącego KPN OP Adama Słomkę. Wiceprzewodniczący VIII wydziału karnego warszawskiego Sądu Okręgowego Rajmund Chajneta podkreślił, że wejściówki nie zostały wydane, ponieważ jest określony limit na poszczególne dni i we wtorek został już wyczerpany. Później zdecydowano się jednak wpuszczać ich na salę czteroosobowymi grupami.

"Będziemy wymieniać się tak, aby wszyscy mogli zobaczyć, jak to  się odbywa. W ten sposób sąd chce nas zapewnić, że rozprawa nie  jest tajna i każdy może się dowiedzieć, jak przebiega" -  powiedział Miernik. Zapewnił, że ci, którzy weszli na salę, a także pozostałe osoby, czekające przed salą rozpraw na swoją kolej, nie  będą przeszkadzać.

Przed gmachem sądu kilkunastu młodych ludzi z Akcji Alternatywnej "Naszość" zorganizowało krótki happening. Przynieśli transparenty: "Mamo kup mi klocki lego, zrobię sobie Czarzastego" oraz "Używaj papieru toaletowego lub czasopisma". Jeden przebrał się za lwa.

Członkowie "Naszości" przywitali przybyłego do sądu Lwa Rywina kwiatami. Zapowiedzieli, że w razie konieczności zarzucą mu zgodnie ze starym polskim zwyczajem chustę na głowę, by uchronić go przed więzieniem.

em, pap

Czytaj też: Rywinoterapia; Polityczne odszczurzanie ; Dyktatura nasizmu