– Gdyby Kiszczak nie zrobił tego co zrobił, nie byłoby Nagrody Nobla dla Polaka. Nie byłoby polskiego bohatera – powiedziała wdowa po generale Kiszczaku w rozmowie z RMF FM. Maria Kiszczak podkreśliła, że zgłosiła się do IPN z dokumentami, ponieważ taka była wola jej zmarłego męża, który „był nastawiony na ochronę polskiego bohatera”. Zaznaczyła, że nie zamierzała sprzedawać dokumentów, ale oddać je, jednak przedstawiciele Instytutu Pamięci Narodowej, których było trzech, zasugerowali możliwość odkupienia.
Przypomnijmy, 16 lutego do domu wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku wkroczył prokurator w towarzystwie pracowników Instytutu Pamięci Narodowej. Zabezpieczono dokumenty dot. tajnego współpracownika Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie „Bolek”, które to dokumenty Maria Kiszczak chciała sprzedać Instytutowi.
Akcję skomentował Lech Wałęsa, który ocenił, że "zwycięzców się nie sądzi". Z kolei autor książki "SB a Lech Wałęsa" dr hab. Sławomir Cenckiewicz wydał oświadczenie, w którym zaapelował o wywieranie społecznej presji na prezesa IPN w tej sprawie.
RMF24.pl, Wprost.pl