Rewolucji nie robią aniołowie

Rewolucji nie robią aniołowie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Lech Wałęsa FOT. TEDI/NEWSPIX.PL Źródło: Newspix.pl
Wałęsa jest bohaterem polskiej rewolucji. Żadne papiery wydarte z trumny Kiszczaka tego nie zmienią. Jego dramat polega na tym, że dziś pozostał kompletnie sam. I na horyzoncie nie widzę nikogo, kto by mógł mu pomóc – mówi „Wprost” dr Andrzej Drzycimski, historyk, biograf i były rzecznik Lecha Wałęsy.

Zaskoczyły pana dokumenty znalezione w domu gen. Czesława Kiszczaka?

Nie chcę komentować ich treści, bo ich nie widziałem. Ich autentyczność i znaczenie powinni zbadać historycy, którzy mają do nich dostęp. Całą sytuację mogę skomentować jednym zdaniem: archiwa nie płoną. Czasem tylko zmieniają właściciela.

Wałęsa jest dziś dla pana…?

…niekwestionowanym bohaterem naszej polskiej rewolucji. Żadne papiery wydarte z trumny generała Kiszczaka tego nie zmienią.

Mówi pan trochę tak, jakby nadal był jego rzecznikiem.

Mówię jak historyk, który wie, że rewolucji nie robią aniołowie. Józef Piłsudski też nie był święty. Miał na koncie Berezę Kartuską, krwawy zamach majowy, oskarżano go o współpracę z zaborcami. A mimo to dziś pamiętamy go jako twórcę naszej niepodległości. Wie pan, dziś myślę, że po 1989 r. trzeba było wszystko bardziej wyraźnie przeciąć. Pokazać wszystkie dokumenty, rozliczyć przeszłość, jak w NRD czy Czechosłowacji. Ludzie by zrozumieli, że rzeczywistość nie była czarno-biała, że składała się głównie z różnych szarości. Jestem pewien, że mit Lecha Wałęsy by ocalał. I może dziś nikt by go już nie niszczył.

Jest pan współautorem pierwszej autobiografii Lecha Wałęsy, napisanej jeszcze w latach 80. Nie czuje się pan przez niego oszukany?

W żadnym wypadku. Zresztą w „Drodze nadziei” Wałęsa opowiedział o tym, że coś podpisał i że z całego starcia nie wyszedł całkiem czysty. Ja go rozumiem. Należę do pokolenia, które rzeczywistość PRL zna nie z podręczników, ale własnego doświadczenia. Sam dostałem od komuny w skórę, przeżywałem dylematy, których dzisiaj młodzi ludzie nie zrozumieją.

Może więc trzeba to ludziom szczerze i wprost wyjaśniać, a nie kluczyć?

Zapewne tak. Ale trudno mi się pogodzić z sytuacją, że dziś łatka zdrajców przypinana jest tym, którzy w trudnych czasach mieli odwagę stanąć przeciwko systemowi. I że robią to ci, którzy wtedy niczym się nie narażali. Im było łatwiej, oni przed żadnymi dylematami nie stawali. Warto im uświadomić, że wolna Polska, którą od dwudziestu kilku lat budujemy, nie wzięła się znikąd.

Oni na to odpowiedzą: w takim razie zbadajmy źródła tej Polski.

Zgoda. Ale nie róbmy tego wyłącznie na podstawie esbeckich papierów. Bo wtedy historię Polski napiszą nam ci, którzy niszczyli ludzi. Kiedy dziś generałowa Kiszczakowa mówi, że jej mąż chciał ocalić Wałęsę jako bohatera narodowego, to ręce mi opadają. Nie możemy się godzić na taką wersję dziejów.

Więcej w najnowszym "Wprost", który można zakupić także  w wersji do słuchania oraz na  AppleStore GooglePlay.