Gowin w sprawie Wałęsy: Zostawmy ostatnie słowo historykom, ale IPN podjął dobrą decyzję

Gowin w sprawie Wałęsy: Zostawmy ostatnie słowo historykom, ale IPN podjął dobrą decyzję

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jarosław Gowin (fot. Wprost) Źródło: Wprost
Wicepremier i minister szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin na antenie Polsat News ocenił, że Instytut Pamięci Narodowej podjął słuszną decyzję, by opublikować dokumenty znalezione w domu zmarłego gen. Czesława Kiszczaka, z których wynikać ma jakoby były prezydent Lech Wałęsa był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie „Bolek”.

Gowin wyjaśnił, że decyzja IPN o upublicznieniu akt przed sporządzeniem ekspertyzy przez grafologa jest słuszna, ponieważ „ci sami, którzy zarzucają teraz, że uprawia jakąś grę stawialiby identyczne zarzuty, mówiąc, że w IPN toczy się dziwna gra i dlaczego nie pokazuje zawartości tych teczek”.

Wicepremier dodał, iż istotnym pytaniem jest to, „gdzie są kopie tego typu dokumentów”, ponieważ byli funkcjonariusze SB mogą szantażować byłych tajnych współpracowników.

Ostanie słowo zostawione historykom

– Bezsprzeczne jest, że istniał TW "Bolek" oraz to, że jego donosy przez pierwszych parę lat były bardzo szkodliwe. Bezsprzeczne jest też, że zerwał współpracę i o tym także trzeba pamiętać. Jeżeli historycy potwierdzą, że TW "Bolkiem" był Lech Wałęsa to wtedy powstanie fundamentalne pytanie o to, co działo się z tymi aktami i innymi takimi „szafami” po 1989 roku – ocenił Jarosław Gowin i dodał, że należy „zostawić ostatnie słowo historykom”. – Poczekajmy na opinie grafologa i opinie historyków, którzy będą interpretować te donosy w kontekście wydarzeń z tamtych czasów – uważa wicepremier.

Udostępnienie dokumentów

Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, w poniedziałek Instytut Pamięci Narodowej udostępnił znalezione w domu gen. Czesława Kiszczaka dokumenty. Prezes IPN poinformował, że chodzi o dokumenty z pierwszego pakietu zawierającego teczki: osobową i pracy agenta SB „Bolka”, zabezpieczone w domu Czesława Kiszczaka.

Szafa Kiszczaka

Przypomnijmy, 16 lutego do domu wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku wkroczył prokurator w towarzystwie pracowników Instytutu Pamięci Narodowej. Zabezpieczono dokumenty dot. tajnego współpracownika Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie „Bolek”, które to dokumenty Maria Kiszczak chciała sprzedać Instytutowi. Według relacji rzecznik prasowej IPN, wdowa po Czesławie Kiszczaku 16 lutego spotkała się m.in. z prezesem Instytutu i żądała 90 tys. złotych w zamian za przyniesione akta. Jako dowód na wagę posiadanych dokumentów przedstawiła "odręcznie kartkę papieru zatytułowaną „Informacja opracowania ze słów T.W. »Bolek« z odbytego spotkania w dniu 16.XI.1974 roku”.

Polsat News, Wprost.pl