Rosyjski dziennik o Wałęsie: Okazał się banalnym agentem specsłużb

Rosyjski dziennik o Wałęsie: Okazał się banalnym agentem specsłużb

Dodano:   /  Zmieniono: 
Lech Wałęsa (fot. Giedymin Jabłoński/CC BY-SA 3.0 pl/wikipedia) 
Rosyjski dziennik „Moskowskij Komsomolec” udostępnienie przez IPN dokumentów Służby Bezpieczeństwa na temat tajnego współpracownika o pseudonimie „Bolek” nazywa „wielkim politycznym skandalem”. „Wszystkich rozsądzi tylko historia. I ona wyda ostateczny werdykt, prędzej czy później” - podsumowuje autor.

Rosyjski „Moskowskij Komsomolec” pisze, że „narodowy przywódca, rozum, honor i sumienie naszej epoki, pierwszy prezydent niepodległej Polski , laureat nagrody Nobla Lech Wałęsa okazał się banalnym agentem specsłużb”.

„Co to zmienia? Czy Lech Wałęsa przestaje być tym samym przywódcą narodowym i bohaterem? Uważano go za człowieka z nieskazitelną reputacją. Ale czy tacy istnieją - ludzie z taką reputacją? - Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień - mówił w takich sytuacjach jedyny na świecie człowiek z nieskazitelną reputacją. Innych nie było” – pisze Aleksandr Melman. „Wszystkich rozsądzi tylko historia. I ona wyda ostateczny werdykt, prędzej czy później” - dodaje.

„Tylko historia kiedyś zważy wszystko na szalach, oddzieli ziarno od plew, sprawy najważniejsze od nieważnych i wyda swój werdykt”  – podsumowuje autor artykułu.

Udostępnienie dokumentów

Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, w poniedziałek Instytut Pamięci Narodowej udostępnił znalezione w domu gen. Czesława Kiszczaka dokumenty. Prezes IPN poinformował, że chodzi o dokumenty z pierwszego pakietu zawierającego teczki: osobową i pracy agenta SB „Bolka”, zabezpieczone w domu Czesława Kiszczaka.

Szafa Kiszczaka

Przypomnijmy, 16 lutego do domu wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku wkroczył prokurator w towarzystwie pracowników Instytutu Pamięci Narodowej. Zabezpieczono dokumenty dot. tajnego współpracownika Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie „Bolek”, które to dokumenty Maria Kiszczak chciała sprzedać Instytutowi. Według relacji rzecznik prasowej IPN, wdowa po Czesławie Kiszczaku 16 lutego spotkała się m.in. z prezesem Instytutu i żądała 90 tys. złotych w zamian za przyniesione akta. Jako dowód na wagę posiadanych dokumentów przedstawiła "odręcznie kartkę papieru zatytułowaną „Informacja opracowania ze słów T.W. »Bolek« z odbytego spotkania w dniu 16.XI.1974 roku”.

mk.ru, wprost.pl