Lech Wałęsa dla "Nowego Dziennika": Papieżem już nie będę

Lech Wałęsa dla "Nowego Dziennika": Papieżem już nie będę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Lech Wałęsa (fot. MIchal Fludra / Newspix.pl) Źródło:Newspix.pl
Współpracujący z tygodnikiem "Wprost" polonijny magazyn "Nowy Dziennik" przeprowadził 20 lutego niepublikowany dotąd w Polsce wywiad z Lechem Wałęsą. Były prezydent opowiada w nim między innymi o trudnej współpracy z komunistami, swoim patriotyzmie i spotkaniach z papieżem. Poniżej prezentujemy fragmenty rozmowy.

Były prezydent w wywiadzie odniósł się do opublikowanych przez IPN dokumentów, dotyczących jego rzekomej współpracy z SB. To temat poruszający Polaków nie tylko w kraju, ale i zagranicą. – Przede wszystkim ci, którym się nie udało, zawistnicy, zdrajcy, chcieliby coś uszczknąć, a niektórzy chcieliby znaleźć w dokumentach swoje nazwisko, by móc powiedzieć, że nawet Wałęsa na nich kablował i tym samym wyrastać na bohaterów. Ja z kolei papieżem już nie będę, karierę już zrobiłem, więc mnie na tym nie zależy. Mam natomiast rodzinę. Po drugie, prawda jest dla mnie korzystna, a ci ludzie to niszczą. To jest niepotrzebna strata i z tych powodów staram się to co możliwe wyjaśniać – odpowiedział Wałęsa.

– Opatrzność mi pomagała, a więc w dużych sprawach mam czyste sumienie. W tych małych tu i ówdzie znalazłoby się parę spraw, za które powinno się powiedzieć „przepraszam” – przyznał.

Wódka w Arłamowie

– Dałem się nabrać w Arłamowie, gdzie to rzekomo miałem wódkę brać. Otóż to nieprawda.Nie wziąłem ani jednej butelki. Przychodzili do mnie i mówili, że mają urodziny albo imieniny i pytali, czy mogą wziąć. Ja mówiłem, żeby brali, bo to nie moje. Nabrali tego dużo i wszystko wypisywali na mnie. Jest takie powiedzenie, że jak ktoś ma miękkie serce, to musi mieć twardą inną część ciała. I to się u mnie sprawdza – stwierdził.

Podpisy

– W swoim życiu podpisałem wiele ważnych dokumentów.Ale podpisałem wiele rzeczy, z którymi dzisiaj mam problem, i z których muszę się teraz tłumaczyć, a ja je podpisałem w dobrej wierze.Bez tych podpisów nie byłoby ciągu dalszego, ale wiele osób tego nie rozumie. Mogłem też się upierać i mówić, że nie będę z bandytami rozmawiał, ale byśmy trwali w takim podziale. Ja wybrałem rozmowy, a te rozmowy doprowadziły nas do wielkich sukcesów. A więc niech historia rozstrzygnie, która droga była właściwa – powiedział Wałęsa.

Scenariusz ukraiński

– W tamtych czasie musiałem wybrać jakąś koncepcję. Jedna polegała na tym, że nie rozmawiam z bandytami, z bezpieką, to są łobuzy i zdrajcy. Druga koncepcja opierała się na rozmawianiu, szukaniu kompromisu i przede wszystkim w tamtym czasie – na rozpracowaniu ich. Ja chciałem poznać, co to za ludzie tam pracują, jacy oni właściwie są. Czy to rzeczywiście sami bandyci i zdrajcy. Okazało się, że to nieprawda. Ponad 60 procent to byli patrioci, tylko że im wmówiono, że nie mamy żadnych szans oderwać się od Rosji. Pokazali im rakiety wycelowane w miasta polskie. Powiedzieli im, że ten Wałęsa to fajny facet, ale on doprowadzi do nieszczęścia, że dwie trzecie Polski zginie, i że naród nie ma szans. Trzeba uciszyć Wałęsę, Kuronia i jeszcze innych. I oni to robili głęboko wierząc, że robią to dla dobra Polski - tłumaczył.

– Ale jednak nam się udało zwyciężyć, więc powinniśmy sobie podać ręce i pracować dla Polski. Ja wybrałem tę koncepcję i dzięki niej odniosłem pełne zwycięstwo. Oczywiście etapami, ale pokojowo i pięknie. Gdybym zastosował inną koncepcję, to mielibyśmy coś takiego jak na Ukrainie. Podoba wam się Ukraina? – pytał były prezydent.

Cały wywiad można przeczytać na stronie "Nowego Dziennika"

Szafa Kiszczaka

Przypomnijmy, 16 lutego do domu wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku wkroczył prokurator w towarzystwie pracowników Instytutu Pamięci Narodowej. Zabezpieczono dokumenty dot. tajnego współpracownika Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie „Bolek”, które to dokumenty Maria Kiszczak chciała sprzedać Instytutowi. Według relacji rzecznik prasowej IPN, wdowa po Czesławie Kiszczaku 16 lutego spotkała się m.in. z prezesem Instytutu i żądała 90 tys. złotych w zamian za przyniesione akta. Jako dowód na wagę posiadanych dokumentów przedstawiła "odręcznie kartkę papieru zatytułowaną „Informacja opracowania ze słów T.W. »Bolek« z odbytego spotkania w dniu 16.XI.1974 roku”. Dwie partie zabezpieczonych dokumentów zostały już udostępnione przez IPN.

Nowy Dziennik, Wprost.pl