Rządzi nadal premier (aktl.)

Rządzi nadal premier (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Premier Leszek Miller, mimo odniesionych obrażeń i pobytu w szpitalu MSWiA, nadal kieruje pracami rządu - powiedział szef Kancelarii Premiera Marek Wagner.
Wagner podkreślił, że premier na bieżąco jest informowany o  wszystkich sprawach, otrzymuje dokumenty, podejmuje niezbędne decyzje, pozostaje w kontakcie z wicepremierem Markiem Polem.

Miller nie dopuszcza też myśli, że mógłby nie uczestniczyć w unijnym szczycie w Brukseli, zaplanowanym na koniec przyszłego tygodnia. Jak poinformował rzecznik rządu Marcin Kaszuba, w porannej rozmowie premier powiedział mu, że choćby miał być "w gorsecie i  na wózku, to pojedzie do Brukseli, by bronić polskich interesów".

Od poniedziałku lekarze zaproponują premierowi cykl kilkudniowych zabiegów rehabilitacyjnych - powiedział dyrektor szpitala MSWiA dr Marek Durlik. - Dlatego premier - w jego ocenie - powinien zostać w szpitalu przynajmniej do czwartku. Podkreślił jednak, że stwierdzone u premiera złamanie dwóch kręgów piersiowych bez przemieszczeń nie grozi utratą zdrowia. Potwierdził też wcześniejsze informacje, że stan osób, które leżą w szpitalu przy Wołoskiej, w szefowej gabinetu premiera Aleksandry Jakubowskiej, jest dobry.

"Premier czuje się bardzo dobrze, oczywiście jak na tego typu uraz. Jesteśmy zaskoczeni, jak szybko premier dochodzi do zdrowia i bardzo dobrej formy psychofizycznej. Właściwie już dziś chciałby wstawać, podjąć swoje normalne obowiązki" - powiedział rano Durlik.

Dodał, że lekarze sądzą, iż w ciągu kilku dni premier będzie mógł powrócić do wykonywania obowiązków, będą jednak zalecać, aby przez najbliższe dwa, trzy dni nie opuszczał łóżka i odpoczywał. W tym czasie będzie dostawał leki przeciwobrzękowe, które zapobiegną powstawaniu powikłań "po jednak dosyć poważnym wypadku".

Bywały dni, że czułem się lepiej. Jestem potłuczony generalnie, mam takie uczucie, jakby coś po mnie przejechało - określił premier swoje samopoczucie po wczorajszej katastrofie rządowego śmigłowca.

Pytany przez dziennikarzy Radia Zet o okoliczności wypadku Leszek Miller powiedział: "Spałem i  obudził mnie krzyk jednego z pilotów, który polecał nam, abyśmy szybko zapięli pasy. A potem już ze zdumieniem zobaczyłem, że  jesteśmy na wysokości drzew, a potem to już łomot, huk i taka cisza i jęki. Mnie wyciągnął jeden z oficerów Biura Ochrony Rządu. Baliśmy się, że to się wszystko zapali. To jest takie dojmujące uczucie, które pamiętam".

Awaryjne lądowanie śmigłowca Mi-8 z kilkunastoma osobami na  pokładzie miało miejsce w czwartek wieczorem, niedaleko Piaseczna pod Warszawą. Według komunikatu Centrum Informacyjnego Rządu, oprócz Millera i szefowej jego gabinetu politycznego Aleksandry Jakubowskiej ranni zostali: dwaj pracownicy CIR-u, lekarz, pięciu oficerów BOR-u, 3 pilotów i stewardessa. Wszyscy są hospitalizowani w warszawskich szpitalach.

sg, em, pap

O czwartkowej katastrofie czytaj: Premier cudem ocalał

Zobacz też: Nowe skrzydła VIP-ów