Druid na wagę złota

Druid na wagę złota

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kawałek łąki w Janowie Podlaskim, gdzie zwykle spokojnie pasą się konie, przez trzy dni był centrum świata dla wielbicieli rasowych wierzchowców
 Od 12 do 15 sierpnia w Janowie odbywał się pokaz najlepszych i najpiękniejszych koni arabskich na świecie, kończący się największą i najdroższą aukcją arabów. Wokół padoku w środku stadniny stanęły elegancko nakryte stoły, przy których zasiedli bogaci kupcy z Kuwejtu, Arabii Saudyjskiej, Turcji, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. W tym roku sprzedano 45 koni za 1,36 mln dolarów (przeciętnie uzyskiwano 7-10 tys. dolarów za wierzchowca). Na stałych bywalcach - a jest ich z roku na rok coraz więcej - nie robi już większego wrażenia obecność w Janowie Podlaskim kuwejckich szejków, pełnomocnika sułtana Abu Dabi, hodowców ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich czy grupy tureckich kupców z państwowej stadniny Jockey Club, którzy już dwa lata temu zapłacili najwyższą cenę na aukcji - 450 tys. dolarów za Batyskafa. W tym roku dokupili kolejne cztery polskie konie, w tym tegorocznego faworyta - Druida ze stadniny w Michałowie, uznawanego za najlepszego po wojnie arabskiego konia wyścigowego w Polsce. Dla polskich arabów przyjeżdżał do Janowa reżyser Mike Nichols, piosenkarz Kenny Rogers i multimiliarder Armand Hammer. Po przerwie wrócili hodowcy amerykańscy, otworzył się też rynek Dalekiego Wschodu. Częstym gościem janowskiej imprezy, a swego czasu największym kupcem, był Paolo Gucci, słynny projektant mody. Od dawna aukcji nie opuszcza też Charlie Watts, perkusista The Rolling Stones, który wraz z żoną Shirley co roku licytuje najlepsze konie aukcji. Kupiona przez Wattsów w ubiegłym roku za 131 tys. dolarów Maesta dwa tygodnie temu zdobyła tytuł championa Wielkiej Brytanii. Janowskie konie pracują więc nie tylko na własną sławę, ale wzmacniają też prestiż stadniny. Może dlatego podczas tegorocznej aukcji niezrównany licytator Marek Grzybowski, prezes Polish Prestige, współorganizatora imprezy, mógł po uzyskaniu 72 tys. dolarów za Grenlandię, najpiękniejszą klacz 1996 r., wycofać ją nagle ze sprzedaży, ogłaszając, że takiego okazu nie warto sprzedawać za mniej niż 80 tys. dolarów. Wszystko to dzieje się w czasie, gdy na świecie nie ma dobrej koniunktury na konie arabskie, a ich cena spada. Najlepszą transakcją na niedawnej aukcji w Holandii była sprzedaż konia za 30 tys. dolarów. - Na świecie obserwujemy nadpodaż koni arabskich. Bardzo trudno je obecnie sprzedać - tłumaczy Marek Grzybowski. Tymczasem w Janowie sprzedaż Druida, najlepszego polskiego wyścigowego araba, niemal nie doszłaby do skutku, gdyż - zdaniem sprzedających - oferowana przez kupców kwota (400 tys. dolarów) była za niska. Licytacja rozpoczęła się od 100 tys. dolarów. Po wywołaniu 301 tys. dolarów z dalszej walki zrezygnował przedstawiciel amerykańskiej stadniny Magness Arabians. Po zgłoszeniu 350 tys. dolarów wycofał się szejk ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Na placu boju zostali tylko Turcy ze stadniny Jockey Club. Byli gotowi zapłacić za Druida 400 tys. dolarów. I właśnie wtedy Grzybowski - jak twierdzi, na własną odpowiedzialność - podjął decyzję, że Druid nie powinien zostać sprzedany za mniej niż 500 tys. dolarów. - Ryzykowałem. Zdawałem sobie sprawę, że kupcy znajdują się na granicy wytrzymałości, ale ten koń był tego wart - przyznał później. Z ustawionej na środku areny trybuny mówił do kupców twardo i zdecydowanie: - Proszę państwa, ta chwila nie wróci. Nigdy więcej. Dziś macie jedyną szansę kupić tego pięknego konia za 500 tysięcy dolarów. Wielu polskich hodowców uważało, że Druid powinien jeszcze przez jakiś czas pozostać w Polsce, aby zostawić u nas więcej potomstwa. Jego dzieci dopiero w przyszłym roku wystartują na Służewcu. Jeśli okaże się, że poszły w ślady wielkiego ojca, można by go sprzedać jeszcze korzystniej. Po wystąpieniu Grzybowskiego tureccy kupcy długo siedzieli z kamiennymi twarzami, a na trybunach było wyjątkowo cicho. Wreszcie jeden z nich uniósł rękę. Marek Grzybowski krzyknął: "Jest 500 tysięcy!". Widownia odpowiedziała aplauzem. To najwyższa cena, jaką ostatnio zapłacono za araba. Za chwilę przy stoliku Turków wystrzeliły korki szampanów. Jolanta Kwaśniewska, honorowy gość tegorocznej aukcji, pogratulowała nabywcom. Dwie godziny wcześniej żona prezydenta obserwowała licytację Werta i Estona, koni, które firma Tarus Arabians, największa prywatna polska stadnina, podarowała kierowanej przez nią fundacji "Porozumienie bez granic". Oba konie odkupili ostatecznie darczyńcy - za 7,5 tys. dolarów. Burza braw żegnała Druida podczas jego ostatniej, honorowej rundy. Euforię na widowni wywołała też janowska klacz Albula z arystokratycznego rodu wywodzącego się od najsłynniejszego na świecie araba - Kuhilana. Cena wyjściowa wynosiła 20 tys. dolarów, lecz wkrótce, głównie dzięki inicjatywie Wattsów, skoczyła do 130 tys. dolarów (ponad 5 mld starych złotych). - Wattsowie zawsze kupują najlepsze konie - skomentowała licytację Anna Stefaniuk, odpowiedzialna w janowskiej stadninie za hodowlę. Na każdą wyższą ofertę widzowie reagowali okrzykami aprobaty i brawami. Próbowali też lobbować brawami na rzecz konkretnych koni. Czy owacja dla konia może sprawić, że kupiec podniesie stawkę? - Tak - twierdzi Marek Grzybowski. - Jeżeli kupujący widzi, że bardzo cenimy to, co mamy, jest skłonny zapłacić więcej - tłumaczy. Na aukcjach często zdarza się, że kalkulacja, liczenie kosztów i przyszłych zysków schodzą na dalszy plan, a przede wszystkim grają emocje. Może dlatego trudno przewidzieć, co przyniesie konkretna aukcja. Ale nie tylko aukcja wzbudza emocje. Oprócz udanych transakcji i wielkich pieniędzy aukcja, a także cała letnia gala, gromadzi ludzi, którzy cenią piękno koni. Wśród widzów znalazł się w tym roku m.in. wiceminister rolnictwa Henryk Wujec (z parcianym plecaczkiem). Dyrektorzy polskich stadnin, a nawet zwykli masztalerze, z ogromną dumą prezentowali swoje araby. Pracownicy stadniny, której koń wygrywa ten swoisty konkurs piękności, zyskują tytuł championa roku. Wiwatują wtedy, rzucają w górę czapki. Koniem najlepszym z najlepszych okazała się w tym roku klacz Emanacja i jej przypadł Puchar Prezydenta RP. - Tu jest atmosfera, której nie ma nigdzie indziej - mówi Marek Grzybowski, który dobrze zna największe aukcje na świecie. W zapadającym zmierzchu, przy wtórze "Requiem dla mojego przyjaciela" Zbigniewa Preisnera, tabun koni oddał hołd swojemu "ojcu", galopując wokół odsłoniętej właśnie tablicy upamiętniającej Andrzeja Krzyształowicza, wieloletniego dyrektora janowskiej stadniny, który jest też prawdziwym twórcą dzisiejszych sukcesów tej hodowli. Polską hodowlę konia arabskiego przejęła obecnie Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa. Hodowcy przez wiele lat starali się natomiast, by państwowe stadniny uznano za "dobra kultury narodowej". W niedzielnej, największej w tym roku gonitwie arabów o nagrodę Europy (w puli nagród znalazło się 160 tys. zł) niespodziewanie wygrał ogier Esej, następca Druida.

Więcej możesz przeczytać w 34/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.