Zamieszki w Brukseli. Doszło do starć z policją

Zamieszki w Brukseli. Doszło do starć z policją

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mimo że nie odbył się zaplanowany na niedzielę w Brukseli marsz „Nie dla strachu”, doszło do incydentów. W centrum miasta zjawili się manifestanci, którzy m.in. wznosili antymuzułmańskie okrzyki - podaje Reuters.

Na Place de la Bourse w centrum miasta brukselczycy chcieli uczcić w niedzielę pamięć ofiar ostatnich zamachów. Spokój zakłócili jednak bojówkarze, którzy odpalali race i skandowali hasła przeciw imigrantom. Doszło do starć z policją. Na miejsce ściągnięto wozy z armatkami wodnymi.

Pojawiły się transparenty z napisami: "Jesteśmy u siebie" oraz "Muzułmanie, terroryści". Osoby, które zachowywały się agresywnie miały częściowo lub całkowicie zasłonięte twarze i były ubrane na czarno. Jak podaje BBC, niektórzy demonstranci zaczepiali muzułmanki w tłumie i wykonywali nazistowskie gesty.

Odwołany marsz

Zaplanowany na 27 marca "marsz przeciwko strachowi", który miał odbyć się w Brukseli został odwołany z powodu obawy o bezpieczeństwo uczestników.

"Marsz przeciwko strachowi" miał być odpowiedzią obywateli na wtorkowe zamachy w stolicy Belgii. Organizatorzy zdecydowali się jednak go odwołać w związku z potencjalnym zagrożeniem. "Bezpieczeństwo obywateli jest absolutnym priorytetem. Z tego powodu przyłączamy się do apelu władz o przesunięcie (marszu - red.) na późniejszą datę. Apelujemy o to, by nie przybywać w niedzielę do Brukseli" - napisali w oficjalnym oświadczeniu organizatorzy marszu.

Apel o odwołanie

Apel do obywateli Belgii, by nie przyłączali się do marszu wystosowali burmistrz Brukseli Yvan Mayeur oraz minister spraw wewnętrznych Jan Jambon. Wyjaśnili, że marsz stanowiłby potencjalny cel dla ataku terrorystów.

Ubiegłoroczny marsz w Paryżu

Warto przypomnieć, że po ataku na redakcję "Charlie Hebdo" w styczniu 2015 roku w stolicy Francji zorganizowano wielosettysięczną demonstrację przeciwko terroryzmowi, w której wzięli udział przywódcy kilkudziesięciu państw świata.

Zamachy w Brukseli

W wyniku eksplozji, do których doszło we wtorek 22 marca w stolicy Belgii na lotnisku Zaventem oraz na stacji metra Maelbeek, śmierć poniosły co najmniej 32 osoby, około 300 zostało rannych. Polskie MSZ poinformowało, że wśród rannych znajduje się troje Polaków.

Dwóch zamachowców zidentyfikowano jako braci Khalida i Brahima El Bakraoui. Pierwszy z nich wysadził się na lotnisku, drugi był sprawcą eksplozji w metrze. Drugi z zamachowców, który zginął na lotnisku to Najim Laachraoui. W sobotę prokurator federalny Belgii poinformował o postawieniu zarzutów trzeciemu mężczyźnie, którego widać było na nagraniu z monitoringu.To Faycal Cheffou, taksówkarz, który miał przywieźć zamachowców na lotnisko. Mężczyzna został zatrzymany po zamachach. Postawiono mu zarzut udziału w grupie terrorystycznej, dokonania zamachu ze skutkiem śmiertelnym i próby zamachu.

Kilka godzin po zamachach do ich przeprowadzenia przyznało się Państwo Islamskie. W czwartek dżihadyści opublikowali nagranie, w którym ogłosili zwycięstwo nad Belgią i zapowiedzieli kontynuację świętej wojny.

BBC, CNN, Reuters, Wprost.pl