Wdowa po byłym szefie Biura Bezpieczeństwa Narodowego oceniła, że upamiętnienie ofiar to zadanie dla instytucji państwa. Stasiak przyznała, że ucieszyło ją odsłonięcie tablicy upamiętniającej tragicznie zmarłych szefów BBN (Aleksandra Szczygły i Władysława Stasiaka - red.), którą wmurowano w ścianę instytucji. – Każda z tych osób miała jakiś dorobek. Ta działalność czeka na to, by pokazać ją światu. Myślę, że teraz zacznie się taki czas – stwierdziła.
Wdowa po Władysławie Stasiaku przyznała także, że sześć lat to dla niej dużo, jednak w sferze emocji i tego, co "dzieje się w każdym z nas, to jest chwila, która cały czas trwa". Barbara Stasiak oceniła również, że od 10 kwietnia większość Polaków inaczej liczy czas. – Każdy z nas pamięta, co wtedy robił. Były plany, że i ja polecę z mężem do Smoleńska, ale później okazało się, że jest zbyt dużo chętnych osób, by lecieć i mój mąż uznał to za niestosowne, bym poleciała z nim – powiedziała. – Miałam wtedy do niego żal, a teraz usiłuję żyć, jak najlepiej mogę – przyznała.
Ministrowie Władysław Stasiak oraz Aleksander Szczygło pełnili funkcje szefów Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Zginęli 10 kwietnia 2010 r. w drodze na uroczystości upamiętniające polskich oficerów zamordowanych w Katyniu.
Telewizja Republika