Adam pogrąża Lwa (aktl.)

Adam pogrąża Lwa (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Adam Michnik potwierdził przed sądem, że Lew Rywin złożył mu korupcyjną propozycję. Wysłuchano też taśmy z nagraniem rozmowy - ale Michnik i Rywin różnie ocenili jej treść.
Michnik zeznawał przed Sądem Okręgowym w Warszawie jako główny świadek oskarżenia w procesie Lwa Rywina o płatną protekcję wobec spółki Agora, wydawcy "Gazety Wyborczej".

Powiedział, że podtrzymuje w całości swe zeznania złożone w prokuraturze i przed sejmową komisją śledczą, iż Rywin zażądał 17,5 mln dolarów w zamian za korzystne dla Agory zapisy w ustawie o rtv. Podczas rozmowy ze mną 22 lipca 2002 r. (w tej rozmowie padła propozycja łapówki w zamian za zmianę ustawy) Lew Rywin był "trzeźwy jak szkło" - powiedział Michnik, odnosząc się w ten sposób do wywiadu prasowego Rywina, w którym mówił on, że podczas rozmowy z Michnikiem "był nachlany". Michnik dodał też, że również podczas rozmowy ani on, ani Rywin, nie pili alkoholu.

Zeznał ponadto, że podczas słynnej konfrontacji u premiera w lipcu 2002 r. Lew Rywin nie mówił, że to Agora wymyśliła całą sprawę. Takie tłumaczenie pojawiło się znacznie później. Według Michnika, odpowiadając na pytanie Leszka Millera: "Kto cię wysłał", Rywin wymienił nazwisko prezesa TVP Roberta Kwiatkowskiego, a potem - jak podkreślił - w zupełnie innym kontekście powiedział, że rozmawiał o sprawie z Andrzejem Zarębskim oraz - w jeszcze innym kontekście - z Wandą Rapaczyńską.

Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" nie zaprzeczył, że latem 2002 r. rozmawiał z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim o sprawie Rywina. Odpowiadając na pytanie prokuratora, czy rozmawiał o tym z prezydentem, oświadczył, że "jeśli tak mówi pan prezydent, lub ktoś inny, to jest to prawda", ale jemu samemu "prawo zabrania o tym mówić".

Na różnych przyjęciach - jeszcze przed lipcem 2002 r. - Rywin pytał mnie "w trybie rozrywkowym", czy może liczyć na szefostwo Polsatu. Otrzymał odpowiedź, że naturalnie, ale "także w trybie rozrywkowym". Równie dobrze mógłbym oferować Rywinowi posadę króla Norwegii lub szefa ONZ - oświadczył Michnik.

Następnie do zadawania pytań Michnikowi - głównemu świadkowi oskarżenia - przystąpiła obrona Lwa Rywina. Pytań było wiele, choć nie tak agresywnych, jak spodziewali się niektórzy obserwatorzy procesu. Sam Rywin nie zadał Michnikowi ani jednego pytania. Pytania dotyczyły m.in. notatki Wandy Rapaczyńskiej i kwestii nowelizacji ustawy o rtv. Michnik powiedział, że niektórych pytań nie rozumie. "Czy pan sobie przypomina..." -  zaczął kolejne pytanie mec. Wojciech Tomczyk. "Nie, nie przypominam sobie" - padła odpowiedź świadka, zanim mecenas dokończył pytanie.

Kilka pytań obrony zostało uchylonych przez sąd, bo - jak uzasadniono - dotyczyły kwestii już poruszanych lub nie związanych ze sprawą.

Powołując się na tajemnicę dziennikarską, Michnik odmówił odpowiedzi na pytanie mec. Piotra Rychłowskiego, dlaczego w artykule, w którym w grudniu 2002 r. "GW" ujawniła całą aferę, nie opublikowano notatki Rywina dla prezydenta z lipca 2002 r. (producent filmowy przedstawił w niej własną wersję wydarzeń).

Odpowiadając na pytanie obrońcy Rywina, mec. Marka Małeckiego, dlaczego nie zabezpieczył księgi wejść i wyjść Agory, Michnik odparł, że z punktu widzenia śledztwa dziennikarskiego "GW", nie miało to żadnego znaczenia. Mec. Wojciech Tomczyk zapytał Michnika, dlaczego wyklucza, że ktoś z Agory ingerował w zapis jego nagranej rozmowy z Rywinem. Świadek odparł, że nie wyobraża sobie, by ktoś to mógł zrobić - chyba, "że ktoś ma wizję, że w Agorze pracują ludzie, którzy chcą ośmieszyć redaktora naczelnego".

Zeznania Michnika przed Sądem Okręgowym w Warszawie zakończyły się o godz. 16.20 Świadek może być jednak jeszcze wezwany do sądu.

***

Na zeznania Michnika Rywin reagował bez emocji. Nie chciał ocenić odtworzonej przez sąd w obecności Adama Michnika rozmowy nagranej 22 lipca 2002 roku.

Oskarżony oświadczył, że - tak jak już wcześniej zapowiadał -  ustosunkuje się do dowodów i zeznań po przesłuchaniu ludzi z  Agory. Na początku swego procesu Rywin mówił, że rozmowę z  Michnikiem zapamiętał "inaczej" i nagranie nie odzwierciedla jej całego sensu.

Michnik natomiast potwierdził zasadnicze fragmenty nagrania - przede wszystkim te dotyczące korupcyjnej oferty Rywina. Zastrzegł jednak, że źle słyszy i jakość nagrania nie pozwoliła mu usłyszeć dokładnie wszystkich fragmentów, w związku z tym nie może zagwarantować, że - jak się wyraził - coś z taśmy nie wyleciało.

sg, pap