Piętno wirusa

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy w Polsce wybuchnie epidemia AIDS?
W Polsce na razie udało się powstrzymać epidemię AIDS. Każdego roku przybywa w kraju niewiele ponad 600 osób zakażonych wirusem HIV. Dziś AIDS budzi w nas coraz mniejszy lęk. Dostępne są leki, które pozwalają żyć chorym w niezłej kondycji przez wiele lat. Epidemiolodzy przestrzegają jednak przed lekceważeniem zagrożenia, tym bardziej że u naszych wschodnich sąsiadów liczba nosicieli wirusa HIV drastycznie wzrasta.
Wystarczyły trzy lata, aby w Europie Wschodniej liczba nosicieli wzrosła dziewięciokrotnie - z 30 tys. w 1995 r. do 270 tys. pod koniec 1998 r. Na Ukrainie cztery lata temu żyło zaledwie 398 osób zakażonych wirusem HIV. Dziś jest ich co najmniej 26 tys. Światowa Organizacja Zdrowia szacuje jednak, że żyje tam 200 tys. nosicieli wirusa HIV. Epidemia szybko rozprzestrzenia się także na Białorusi, w Mołdawii, Kazachstanie i w Rosji. "Coraz większa mobilność społeczeństw i brak tolerancji wobec nosicieli mogą spowodować, że wśród państw najbardziej zagrożonych AIDS znajdzie się również Polska. Obecnie mamy historyczną szansę, aby powstrzymać epidemię. Musimy tylko pamiętać, żeby nieustannie informować - szczególnie młodych, wkraczających w życie ludzi - o metodach zapobiegania tej chorobie i uczyć ich, jak żyć wśród nosicieli" - mówił Peter Piot, dyrektor wykonawczy Programu ONZ na Rzecz Walki z HIV/AIDS, podczas IX Międzynarodowej Konferencji Osób Żyjących z HIV/AIDS.
Brak zrozumienia dla zakażonych wirusem HIV i częste jeszcze postrzeganie AIDS jako kary za grzechy, a także dyskryminacja, odrzucenie i ignorancja stanowią największą przeszkodę w opanowaniu epidemii HIV/AIDS. Poczucie wstydu i strach powodują, że osoby zagrożone tą chorobą nie chcą się ujawniać. - Ci, którzy zachowywali się ryzykownie w przeszłości, nie chcą zmieniać swojego zachowania, obawiając się, iż może to zostać zinterpretowane jako przyznanie się do tego, że jest się zakażonym - mówią przedstawiciele organizacji zajmujących się nosicielami wirusa HIV. - Strach ten może spowodować, że żonaty mężczyzna nie będzie używał prezerwatywy w czasie stosunku z żoną. Matka nie zdecyduje się na zmianę sposobu karmienia dziecka i przekaże mu infekcję podczas karmienia piersią. Będą milczały kobiety, którym grozi pobicie lub wyrzucenie z domu przez męża, jeśli ujawnią, że są seropozytywne.
Obecny na konferencji ksiądz Arkadiusz Nowak, pełnomocnik ministra zdrowia ds. HIV/AIDS, stwierdził, że w Polsce w ciągu ostatnich dziesięciu lat przeszliśmy "od skrajnej nietolerancji wobec osób zakażonych wirusem HIV do całkowitej akceptacji". Nie wszyscy chorzy widzą jednak rzeczywistość w tak różowych barwach. - Bez wątpienia jest lepiej. Nadal jednak AIDS nie jest traktowane jak zwykła choroba zakaźna - uważa jeden z uczestników konferencji. Najlepszym tego przykładem jest fakt, że większość sesji kongresu była zamknięta dla osób zdrowych. - Chcemy o naszych problemach mówić we własnym gronie. Nie wszyscy z nas chcą się ujawniać. Jeszcze nie nadszedł czas - tłumaczą nosiciele.
Większość zakażonych wirusem HIV ukrywa zatem swoją chorobę. Tak jest im łatwiej w życiu. - Brakuje specjalistów: ginekologów, chirurgów, dentystów. Nikt nie chce się nami opiekować. Po co więc mam się przyznawać do tego piętna? - żali się jeden z nosicieli wirusa HIV. - Kiedyś nie miałem już innego wyjścia i poszedłem prywatnie do stomatologa. Powiedziałem mu, że mam wirusowe zapalenie wątroby typu B. Przyjęto mnie, wyleczono zęby. Nie było żadnego problemu, a przecież wirusa wywołującego zapalenie wątroby należy się obawiać tak samo, a może nawet bardziej niż wirusa HIV - opowiada jeden z zakażonych.
Nosiciele wirusa HIV mają wiele zastrzeżeń dotyczących funkcjonowania naszej służby zdrowia oraz poziomu wiedzy lekarzy i pielęgniarek. - Dwa lata temu zachorowałem na zapalenie płuc. Mimo leczenia antybiotykami, gorączka nie ustępowała. Lekarze byli bezradni. Nie wiedzieli, co mi dolega. Żaden z nich nie zlecił jednak wykonania testów na obecność wirusa HIV. Twierdzili, że są zupełnie niepotrzebne. Moje namowy potraktowali jak kaprys chore- go - mówi zakażony wirusem HIV mieszkaniec Warszawy. Sam zdecydował się zatem pójść do przychodni. Odbierając wyniki, dowiedział się, że wszystko jest w porządku, ale trzeba powtórzyć jedno badanie. - Po dwóch tygodniach publicznie przy całej grupie studentów poinformowano mnie, że jestem nosicielem wirusa HIV. Wiadomość ta była dla mnie szokująca, niezrozumiała. Przecież tak niedawno pielęgniarka uspokajała mnie, mówiąc, że wszystko jest w porządku. Nie wiedziałem, co się ze mną dzieje i jeszcze ci ludzie wokół... Poczułem się jak zwierzę zamknięte w klatce. Nikt się mną nie zajął. Nie było żadnego psychologa. Byłem sam ze swoim wyrokiem. Załamałem się. Chciałem popełnić samobójstwo - wspomina mieszkaniec Warszawy.
Na jeszcze mniejszą pomoc mogą liczyć zakażeni wirusem HIV w małych miejscowościach. - Nie istnieje przede wszystkim tajemnica lekarska. Kiedy starając się o rentę, dołączyłem zaświadczenie o zakażeniu wirusem HIV, pół miasteczka wiedziało o mojej chorobie. Czułem się jak trędowaty. Zacząłem wtedy opowiadać, że na takie zaświadczenie najszybciej można dostać rentę i to od razu I grupy. Stałem się bohaterem. Mówiono o mnie: "patrzcie to ten cwaniak, co sobie na AIDS załatwił rentę". Jestem przekonany, iż wielu młodych ludzi, którzy nagle z niezrozumiałych powodów popełniają samobójstwo, czynią to, bo dowiedzieli się, że zostali zakażeni wirusem HIV. Kończą z sobą, bo nie umieją sobie poradzić z tym problemem. Nie wiedzą, do kogo mają się zwrócić o pomoc, komu zaufać - twierdzi zakażony wirusem HIV mieszkaniec północnej Polski.
- Miałem osiemnaście lat, kiedy dowiedziałem się, że jestem nosicielem wirusa HIV - opowiada obecny na konferencji Brazylijczyk. - Nie mogłem w to uwierzyć. Nie wiedziałem nic o chorobie. Byłem sam, nie znałem nikogo, kto byłby zakażony, kto mógłby mi pomóc. Przez cztery lata nie akceptowałem choroby. Byłem przekonany, że lekarze "coś" sobie wymyślili. Nie przyznawałem się do choroby, nie brałem leków, nie zmieniłem stylu życia. Dopiero gdy zachorowałem i trafiłem do szpitala, coś we mnie drgnęło. Wtedy też zmarło pięć bliskich mi osób, w tym dwóch kuzynów, którzy zostali zamordowani. Zobaczyłem, że można umrzeć, będąc całkowicie zdrowym. Zrozumiałem wtedy, że ja - ciężko chory człowiek - mam jednak szansę jeszcze trochę pożyć. Dziś, po ośmiu latach - może brzmi to dziwnie - dziękuję Bogu za AIDS. Choroba odmieniła moje życie. Wzbogaciła je. Dała mi pożywkę dla mojej twórczości. Prowadzę teatr. W sztukach przygotowywanych przede wszystkim dla młodych ludzi opowiadam o seksie, o jego pięknie i zagrożeniach. Pokazuję im, jak mają postępować, aby za chwile szczęścia nie musieli zapłacić chorobą.
Zdaniem specjalistów zajmujących się problemem HIV/AIDS, to przede wszystkim na młodych ludziach spoczywa dziś obowiązek walki z epidemią. Co drugie zakażenie wirusem HIV wykrywane jest u osób pomiędzy 15. a 24. rokiem życia. - Zachowania, jakich się w młodości nauczą i jakie będą praktykować w przyszłym życiu seksualnym, będą miały zasadnicze znaczenie dla powstrzymania epidemii w następnym dwudziestoleciu - twierdzą eksperci z Programu ONZ na Rzecz Walki z HIV/AIDS.
- Jestem w lepszej sytuacji od tych osób, które dowiadują się, że mają nowotwór złośliwy. Tym ludziom pozostaje niekiedy zaledwie kilka miesięcy życia - opowiada jedna z nosicielek. - Z wirusem HIV da się żyć. Codziennie tłumaczę mu tylko: "Nie zabijaj mnie, bo jak ja zginę, to i ty przestaniesz istnieć. Jesteśmy na siebie skazani". Na razie takie rozmowy pomagają. Żyję z moim "towarzyszem" już czternaście lat. Czasem męczy mnie tylko jedna myśl: tak łatwo mogłam uniknąć spotkania z nim.

Więcej możesz przeczytać w 35/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.