Szaman opery

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Sztuka niczego nie uczy i niczego nowego nam nie obwieszcza" - zapewnia Mariusz Treliński

Nie znam nut i nie zamierzam się ich uczyć - mówi Mariusz Treliński, największy obecnie polski reżyser operowy. I ten muzyczny nieuk odnosi sukces za sukcesem: w berlińskiej Staatsoper wystawił "Damę pikową" Piotra Czajkowskiego, w Operze Waszyngtońskiej - "Madame Butterfly" Pucciniego, w Los Angeles - "Don Giovanniego" Mozarta. 11 września 2004 r. w Operze Waszyngtońskiej pokaże operę "Andrea Chénier" Giordana (premiera odbędzie się w Teatrze Wielkim w Poznaniu). Treliński nie musi znać nut, bo nie reżyseruje muzyki. Reżyseruje spektakl, czyli obrazy z muzyką w tle.

Jungofellinizm
Treliński często powtarza słynne zdanie Vladimira Nabokova, że żyjemy w epoce, w której nieważni są kompozytorzy, lecz dyrygenci. I nieważni są autorzy dramatów, tylko reżyserzy. Przełomem było dla niego odkrycie Carla Gustawa Junga. A jeszcze ważniejsze było skojarzenie Junga z Federico Fellinim. Fellini w swojej sztuce, a Jung w psychologii odkrywają wieczne mity, wieczne idee. Dlatego Treliński jest przeciwnikiem tzw. prawdy w sztuce. Przypomina, że w rdzeniu słowa "sztuka" jest sztuczność, umowność. Tę apoteozę sztuczności wziął od Felliniego (choćby z "Casanovy"), który twierdził, że zachód słońca wzrusza go tylko wtedy, kiedy jest wykreo-wany w studio. Takie podejście do sztuki oznacza przeciwstawienie tego, co ludzkie, temu, co boskie, temu, co kreuje natura.
Treliński uważa, że opera jest tak konwencjonalnym, wręcz sztucznym gatunkiem, że dodawanie jej tzw. życia jest nieporozumieniem, wyrazem kompletnego niezrozumienia tej dziedziny sztuki. Pojęcie "operowy" oznacza dla niego tyle, co wyrazisty w formie, konwencjonalny, sztuczny, będący krzywym zwierciadłem rzeczywistości, a nie jej lustrem. Taki właśnie był jego debiutancki film "Pożegnanie jesieni", taki był spektakl "Sny" według wizjonerskich "Pieśni Maldorora" Lautréamonta w warszawskim teatrze Studio. Także w "Madame Butterfly", "Królu Rogerze" i "Otellu" wystawionych w Operze Narodowej nie znajdziemy niczego, co imituje "prawdziwe" życie. - Nie umiałbym ubrać pań w kimona i kazać im nosić parasolki. To ponad moje siły! - mówi Treliński. - Uważam, że sztuka niczego nie uczy i niczego nowego nam nie obwieszcza. Gdyby było inaczej, to biorąc pod uwagę liczbę arcydzieł w dziejach ludzkości, wszyscy dawno powinniśmy być aniołami - dodaje. Deklaruje, że nie lubi poezji, chociaż ceni poetyckość.

Twórca zdemitologizowany
Treliński stał się światową gwiazdą dzięki Placido Domingo. Znany śpiewak, dyrektor Washington Opera, zobaczył zdjęcia z warszawskiej inscenizacji "Madame Butterfly". Kilka dni później w Teatrze Wielkim w Warszawie pojawili się jego wysłannicy. Potem spektakl przeniesiono do Opery Waszyngtońskiej. To był krok Trelińskiego do pierwszej ligi operowych reżyserów na świecie. Wcześniej nie udało się to żadnemu Polakowi. Według magazynu "American Theatre", Treliński należy do trójki najbardziej przyszłościowych reżyserów teatralnych i operowych na świecie. Zaliczono go też do dziesiątki największych działających obecnie reżyserów operowych. Komuś takiemu się nie odmawia, dlatego Placido Domingo w berlińskim przedstawieniu "Damy pikowej" zaśpiewał główną partię - Hermana. Słynny tenor obiecał wystąpić w tej roli w Warszawie. Tyle że Opera Narodowa nie uwzględniła na razie "Damy pikowej" w swoich planach, mimo że jest współproducentem przedstawienia.
Treliński za kabotyństwo uważa mitologię tzw. natchnionych twórców. Wspomina spotkanie ze Sławomirem Mrożkiem, którego pytano, jak to jest z pisaniem. Mrożek odpowiedział, że wielu ludzi wyobraża sobie, iż w pisaniu jest jakiś romantyczny kontekst, do którego my, Polacy, ciągle nawiązujemy. Ale pracując od wielu lat, nigdy nie zdarzyło mu się, by nagle otworzyło się okno i wionął twórczy duch. Żadna firanka się nie uniosła, papiery nie poleciały w powietrze. Pisanie to po prostu bardzo żmudna praca. I tak samo jest z reżyserią u Trelińskiego.
Nad jednym spektaklem pracuje nawet rok. Zaczyna od słuchania muzyki i rysowania - podobnie jak Fellini. Tyle że nie rysuje postaci czy obrazów, lecz schematy, strzałki, układy. Słuchając muzyki, zapisuje, która scena kojarzy mu się z rozedrganiem, a która jest linearna. W jednej scenie czuje secesję, miękkość, opływowość, w innej energię. - Wiem na przykład, że Szymanowski kojarzy mi się z kolorem białym i niebieskim, a "Carmen" z czerwienią - opowiada Treliński. Ostateczna wizja powstaje na fundamentach wielokrotnie budowanych i niszczonych pomysłów. - Interesuję się operą jak antropolog. Fascynuje mnie, że może być grana non stop przez dwieście lat, że "Otello", "Carmen" czy "Butterfly" przynajmniej z tytułów znane są każdemu, że tak nazywane są kawiarnie, restauracje, samochody, a nawet typ lampy. Widzowie moich spektakli nie do końca interesują się samą anegdotą. Przecież wiadomo, że Otello udusi Desdemonę, ale chodzi o to, jak to zrobi raz jeszcze - podkreśla Treliński. Dlatego jego przedstawienia stanowią ciąg symbolicznych obrazów, rozgrywanych najczęściej na szerokich otwartych przestrzeniach. "Butterfly" przypomina wschodnie ryciny, "Król Roger" (ze świetlistymi sznurami cyfr) kojarzy się z kosmicznym misterium. W "Otellu" nad bohaterami zawisa jak fatum chusteczka wykradziona Desdemonie, a "Don Giovanni" rozgrywa się w metafizycznym korytarzu, znaczonym promieniami lasera.

Strategia łamania nóg
O swojej strategii reżyserskiej mówi Treliński, że za każdym razem skacze w coś, co grozi połamaniem nóg. Wciąż szuka czegoś nowego. Berlińska "Dama pikowa" to już szósta jego realizacja operowa od debiutu w 1999 r. Pomiędzy kolejnymi przedstawieniami zrealizował filmowych "Egoistów" - bezlitosny portret współczesnej warszawki. Debiutował "Pożegnaniem jesieni" (1990 r.). Po wizjonerskiej, dekadenckiej adaptacji Witkacego przyszła kolej na "Łagodną" według opowiadania Dostojewskiego. Dla teatru przygotował m.in. surrealistyczne "Sny" Lautréamonta i "Makbeta" Szekspira.
Do zrealizowania "Madame Butterfly" w Operze Narodowej namówił go ówczes-ny dyrektor Waldemar Dąbrowski. Powstało przedstawienie uznane na świecie za sensacyjne, nie mające nic wspólnego z japońską cepelią, bez nieśmiertelnych styropianowych kwiatów wiśni. Od czasu realizacji "Madame Butterfly" Treliński współpracuje ze scenografem Borysem KudlicŠką, a także z cenioną w świecie izraelską reżyserką światła Felice Ross. Do projektowania kostiumów zaprasza natomiast kreatorów mody: w "Onieginie" była to Joanna Klimas, a do "Don Giovanniego" oszałamiające stroje wymyślił Arkadius.
Na tle poprzednich, rozbuchanych inscenizacji berlińska "Dama pikowa" wydaje się wręcz ascetyczna. Wysnuta z Puszkina historia Hermana, hazardzisty opętanego ideą zdobycia tajemnicy trzech szczęśliwych kart, dzieje się właściwie w jego głowie, niemal na pustej scenie z projekcjami w tle. Ukochana Liza, stara hrabina, która zna sekret kart, czy caryca Katarzyna pojawiająca się na dworskim balu są postaciami jakby z innego świata. Podobnie jak w wypadku Rogera, Otella, Oniegina i Don Giovanniego, Hermanowi towarzyszą dziwaczne, milczące postacie, których nie ma w libretcie - demony panujące nad sytuacją, doprowadzające bohaterów do zguby. Treliński dodaje takie postacie, bo uważa, że większość librett to czysta grafomania. Tyle że anegdota w operze jest akurat mało ważna.

Człowiek w masce
Treliński nie wywołał żadnego skandalu, nie obnażył się przed żadną z redaktorek kolorowych pism, choć przyznaje, że sztuka jest formą psychoterapii. - Staram się precyzyjnie używać maski i mogę żartobliwie powtórzyć za Witkacym, że babranie się w autorze ? propos jego utworu jest po stokroć niedżentelmeńskie. Oczywiście, muszę zrozumieć swoich bohaterów, a nawet się z nimi utożsamić, ale przecież nie jestem ani trzynastoletnią gejszą, ani zazdrosnym Murzynem - mówi.
Światowe sukcesy nie przewróciły Trelińskiemu w głowie. Pozostaje skromnym sympatycznym człowiekiem, który robi swoje. I choć opera jest teraz dla niego najważniejsza, nie zrezygnował z kina - przygotowuje się do filmowej realizacji "Balladyny". Będzie ona operowa - jak filmy Felliniego, Greenawaya czy Lyncha. Woli takie kino niż akademie w typie "Quo vadis". W grze aktorów i formie scenicznej szuka wymiaru antycznego, stara się dotrzeć do rytualnego rdzenia. W tej mierze jest kimś w rodzaju szamana czy czarownika. Coraz więcej widzów ulega jego czarom.

Więcej możesz przeczytać w 2/2004 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Spis treści tygodnika Wprost nr 2/2004 (1102)

  • Wprost od czytelników11 sty 2004Listy od czytelników3
  • Na stronie - Nicea albo Neapol11 sty 2004Gdyby Wyspiański pisał "Wesele" w roku 2003, musiałby umieścić postać polityka.3
  • Peryskop11 sty 2004Ślepe WSI Szóstym wojskowym i piątym agentem Moskwy (na dziewięciu szpiegów Polaków schwytanych od początku lat 90.) jest przyłapany na współpracy z obcym wywiadem oficer Wojska Polskiego. Zatrzymany tuż przed...8
  • Kadry11 sty 200410
  • Jestem, więc piszę - Korpus Byłych Ambasadorów11 sty 2004Obserwacja życia duchowego w Polsce doprowadziła mnie do przekonania, że jedną z najpilniejszych potrzeb społecznych jest powołanie Korpusu Byłych Ambasadorów (w skrócie KBA).11
  • Tragikomiks w odcinkach11 sty 2004Marek majewski12
  • Playback11 sty 200412
  • Cicha noc sylwestrowa11 sty 2004Rok 2004 Polacy witali ciszej i skromniej niż w latach poprzednich. Znacznie mniej zorganizowano ekskluzywnych balów, były też mniej huczne niż zazwyczaj, jak ten w hotelu Sheraton, gdzie zawitali przedstawiciele korpusu dyplomatycznego...12
  • Poczta11 sty 2004List od czytelnika13
  • Z życia koalicji11 sty 2004Pouczającą wielce jest lektura prasy terenowej. W jednej z gazet bydgoskich trafiliśmy na wywody lokalnego grafomana, nazwiska nie pomnimy, specjalizującego się w produkcji szopek noworocznych wystawianych w tamtejszym teatrze. W tym roku na...14
  • Z życia opozycji11 sty 2004W telewizji widzieliśmy Lecha Wałęsę, który wygarnął całą prawdę na temat prezydentury Kwaśniewskiego. W skrócie: są to lata stracone, a obecna głowa państwa niczego nie dokonała. Co za bezczelność. I pomyśleć, że mówi to...15
  • Fotoplastykon11 sty 2004Henryk Sawka - www.przyssawka.pl16
  • EUROKITA11 sty 2004Rok 2003 mógł upłynąć w Polsce pod znakiem Lwa, ale - na szczęście - upłynął pod znakiem Rokity; rok 2003 mógł być Austerlitz dla grupy trzymającej władzę, a był dla niej Waterloo. W roku 2003 nie udało się narzucić Polsce lex Sobotki, wedle...18
  • Twarze Rokity11 sty 2004Jest absolwentem renomowanego V Liceum Ogólnokształcącego im. Augusta Witkowskiego w Krakowie. W 1980 r. jako student trzeciego roku prawa zostaje przewodniczącym Niezależnego Zrzeszenia Studentów na Uniwersytecie Jagiellońskim. 13 grudnia 1981 r....25
  • Wotum zaufania11 sty 2004Dobry, a nawet zły LECH WAŁĘSA, były prezydent Nic złego o Rokicie nie chcę powiedzieć, a nic dobrego nie mogę powiedzieć. Czyściciel JERZY BUZEK, były premier Jan Rokita stał się dla mnie, jak i dla wielu Polaków, symbolem oczyszczania...26
  • Sztab Jana11 sty 2004Model, Kapuśniak, Natalia de Barbaro, Zbigniew Fijak, Krzysztof Krzysztofiak, Krzysztof Kiciński - te przezwiska i nazwiska będą coraz głośniejsze, jeżeli Jan Rokita będzie nadal zyskiwał na politycznym znaczeniu. Razem z Konstantym Miodowiczem,...28
  • Alfabet Rokity11 sty 2004Refleksej o komisji sledczej ds. afery Lwa rywina30
  • Miękkie twarde jądro11 sty 2004Polska powinna się trzymać z daleka od francusko-niemieckiej pogłębiarki unii32
  • Pociąg do dotacji11 sty 2004Mitem jest konkurencja między przewoźnikami kolejowymi na rynkach europejskich34
  • Nałęcz - Feralna trzynastka11 sty 2004Ludzie są bardzo wyczuleni na przywileje władzy, zwłaszcza jeśli od nich samych wymaga się wyrzeczeń35
  • Giełda i wektory11 sty 2004Świat, Polska36
  • Podatek od bezprawia11 sty 2004"Wprost", TVN i Radio Zet wciąż pełnią ostry dyżur dla środowisk biznesu!38
  • Oblężony bastion Balcerowicza11 sty 2004Stabilny pieniądz jest jak zdrowie. Nikt się nie dowie, jak smakuje, zanim się go nie zepsuje. A zepsuć pieniądz bardzo łatwo. Kilku krajom, na przykład Argentynie i Turcji, udało się to po mistrzowsku.42
  • Nagroda Złamanego Grosza11 sty 2004Nagroda Złamanego Grosza44
  • Powrót łajdaka11 sty 2004Przegrał półtora miliarda dolarów, trafił do więzienia, wrócił na salony i znów gra!45
  • Kolumbowie biznesu11 sty 2004Ameryka odkryła największe bogactwo Indii - najtańszych, najlepszych na świecie informatyków!48
  • Załatwione odmownie - ABU?11 sty 2004To że mamy szkodliwego głupka na czele Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, wiedzą prawie wszyscy. A zwłaszcza ci, którzy oglądali poważne miny, jakie stroił minister Barcikowski w państwowej telewizorni, mówiąc, że są dowody...50
  • Supersam11 sty 2004Wielki roamer Tarcza zegarka Competence La Grande firmy Roamer ma aż 44 mm średnicy. Przez przezroczysty dekiel można obserwować pracę sprężynowego mechanizmu Unitas 6497, montowanego zazwyczaj jedynie w zegarkach kieszonkowych. Po nakręceniu...52
  • Jabłkiem w Microsoft11 sty 2004Rywalizacja Billa Gatesa i Steve'a Jobsa ma większy wpływ na rynek komputerowy niż nowe technologie.54
  • Księżna arcypolskości11 sty 200440 lat księżna Maria Krystyna Habsburg nie przyjmowała paszportu żadnego kraju, licząc na powrót do wolnej Polski58
  • Holding Owsiak11 sty 2004Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy to najbardziej efektywne przedsiębiorstwo w Europie.62
  • Makłowicz do Bikonta, Bikont do Makłowicza - Hej, dziewczyno, daj biowino!11 sty 2004Chciałbym poruszyć dziś sprawę, która być może jest dla Ciebie równie oczywista jak niekompetencja obecnego rządu, lecz ogółowi znana jest jeszcze słabiej niż Lepperowi zasady savoire-vivre'u. Otóż, Polska jest krajem, w którym produkuje się wino65
  • Wiktoria poznańska11 sty 2004Czy powstańcy wielkopolscy mogli pójść dalej na zachód?66
  • Know-how11 sty 2004Nie pal, kobieto Kobiety uzależnione od nikotyny są dwukrotnie bardziej niż mężczyźni palacze narażone na raka płuc - wynika z badań radiologicznych prowadzonych przez ostatnie dziesięć lat w Cornell Medical Center w Nowym Jorku. Naukowcy szukali...69
  • Pokolenie fast death11 sty 2004Dzieci są karmione rakotwórczymi produktami70
  • Przeszczep lęku11 sty 2004Czteroletniej Oli Kuś z Płocka lekarze z Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie wszczepili fragment wątroby jej ojca.73
  • Zaraza babilońska11 sty 2004Gorączka Zachodniego Nilu zabiła Aleksandra Wielkiego?75
  • Bez granic11 sty 2004Pechowa Mary "Queen Mary 2", największy i najdroższy pasażerski statek świata, przypłynął do portu Southampton na południowym wybrzeżu Anglii. Witały go tłumy publiczności i flotylla małych jednostek. 8 stycznia, cztery dni przed...76
  • Dżihad szaleńców11 sty 2004Polska z pewnością jest na liście celów Al-Kaidy78
  • Wzorzec z Dublina11 sty 2004Irlandzki patent na sukces to połączenie narodowego interesu z globalizacją82
  • Trzęsienie Italii11 sty 2004Największy czynny wulkan w Europie nie nazywa się Etna, lecz Parmalat84
  • Bułgarski aliant11 sty 2004Sofia umiejętnie lawiruje między Waszyngtonem, Moskwą a Brukselą Pięciu zabitych w Karbali bułgarskich żołnierzy to symbol naszej lojalności i wierności wobec sojuszników - deklaruje premier Bułgarii Symeon Sakskoburggotski. Tuż po zamachu w...87
  • Menu11 sty 2004Książka Szpadą i magią Czy może być coś straszniejszego od hiszpańskiej inkwizycji? Popularny pisarz fantasy Feliks W. Kres udowadnia, że może. W jego alternatywnej wersji XVII-wiecznej Hiszpanii, którą opisuje w cyklu "Egaheer",...88
  • Szaman opery11 sty 2004"Sztuka niczego nie uczy i niczego nowego nam nie obwieszcza" - zapewnia Mariusz Treliński90
  • Kroplówka Hollywood11 sty 2004Meksykanie i Brazylijczycy są bardziej cenieni w fabryce snów niż Polacy94
  • Kino Tomasza Raczka11 sty 2004Władca pierścieni: Powrót króla95
  • Po oczach11 sty 2004Czy laureaci Konkursu im. Krzysztofa Mętraka skończą z wazeliniarstwem polskiej krytyki?96
  • Płyty Kuby Wojewódzkiego11 sty 2004STONE TEMPLE PILOTS97
  • Sława i chała11 sty 2004Recenzje98
  • Balanga w kampusie11 sty 2004Zachodnia proza kampusowa jest zabawna i ironiczna, polska - skłania do samobójstwa Prawdziwe życie i prawdziwa sztuka funkcjonują tylko w kampusie. Od wieków - takie hasło można przeczytać na wielu amerykańskich uniwersytetach. Zespół R.E.M....99
  • System idiotele - Przesądny dzień11 sty 2004W wieżowcu para staromodnie heteroseksualna uprawia seks pozamałżeński. Nagle w zamku drzwi wejściowych słychać chrobot klucza. - To mój mąż! Prędko, skacz przez okno - woła niewierna żona. - Ależ to trzynaste piętro! - powątpiewa kochanek. - Nie...100
  • Świeżo malowane - Witajcie w stolicy11 sty 2004Przyjęło się, że Warszawa gości grupy protestujące. Zjawisko to reguluje mieszkańcom rytm dnia, organizuje ruch uliczny.100
  • Organ Ludu11 sty 2004TRYBUNA PRZYMIERZA MIĘDZY DAWNYMI A MŁODYMI101
  • Skibą w mur - Good bye, izbo11 sty 2004Pojawiają się głosy, że izby wytrzeźwień to instytucje, które masowo łamały prawo człowieka do zachlania się na śmierć102