AWS kontra AWS

Dodano:   /  Zmieniono: 
Odejdzie wicepremier Janusz Tomaszewski?
Obaj wicepremierzy? Cały gabinet, razem z jego szefem? Kto bardziej przyczynił się do kryzysu rządowego - górnicy czy szefowie firmy ochroniarskiej Konsalnet? Fala domysłów i spekulacji na temat zakresu i powodów spodziewanych zmian w rządzie osiągnęła w ostatni weekend stan powodziowy. Dla rządu nadszedł czas, by zapłacić za reformowanie, czyli narażanie się wielu grupom interesów. Swym postępowaniem gabinet Jerzego Buzka naraził się, po pierwsze - dużym, świetnie zorganizowanym grupom pracowniczym, po drugie - układom polityczno-biznesowym, po trzecie - politykom z różnych opcji, dla których proces lustracji oznacza w istocie śmierć polityczną, po czwarte - tym politykom z AWS, którzy boleśnie odczuwają fakt, iż w drugim roku trwania koalicji nie zostali dopuszczeni do pierwszej linii sprawujących władzę. Rząd płaci też za nie dość skuteczne wprowadzanie koniecznych reform, co spowodowało dramatyczny spadek jego notowań.

Najostrzej polityków akcji atakowali politycy akcji. - Im wcześniej, tym lepiej - powiedział w piątek Aleksander Hall, wiceprzewodniczący Klubu Parlamentarnego AWS, pytany o to, kiedy nastąpią zmiany w gabinecie Buzka. - Głęboka rekonstrukcja rządu jest niezbędna. AWS nie jest bez szans w wyborach parlamentarnych, trzeba jednak wiele zmienić - twierdzi poseł Michał Kamiński, rzecznik prasowy ZChN. Bardziej tonujące wypowiedzi padają z ust liderów Unii Wolności. -Obecnie najważniejsze jest przygotowanie harmonogramu prac rządu na następne dwa lata. Rekonstrukcja może byłaby pożądana, gdyby ją przeprowadzić szybko, ale dotychczasowe doświadczenia pokazują, że uzgodnienia trwają pół roku - uważa poseł Mirosław Czech, sekretarz generalny Unii Wolności.
"Rekonstrukcję rządu na jesieni" zapowiadał od dawna sam premier Jerzy Buzek, na którego niemal od początku kadencji tego gabinetu wywierano naciski, by dokonał głębokich zmian w jego składzie. Wymiana dziewięciu ministrów (rolnictwa, kultury i sztuki, komunikacji, łączności, zdrowia i opieki społecznej, szefa kancelarii premiera, Komitetu Integracji Europejskiej oraz - dwukrot- nie - rzecznika rządu) nie zadowoliła żadnej z grup nacisku, a nawet własnej bazy politycznej. - Poprzednia rekonstrukcja, przeprowadzona na wiosnę, skończyła się niepowodzeniem - ocenia poseł Jerzy Wierchowicz, przewodniczący Klubu Parlamentarnego Unii Wolności. Z obecnego kształtu personalnego i sposobu funkcjonowania rządu nie są więc zadowolone obie strony koalicji. Radykalni politycy AWS publicznie zarzucali rządowi niespełnianie programu wyborczego akcji i uleganie dyktatowi Unii Wolności, ta z kolei krytykowała poszczególnych ministrów AWS, nie tylko resortów gospodarczych, za demontaż koncepcji gospodarczej rządu i finansów państwa, a premiera Buzka - za uleganie akcyjnym malkontentom. Wykopywanie topora wojennego przez jednych ministrów rządu przeciw innym oraz toczone przez nich polemiki w mediach stawiały na porządku dziennym pytanie o koalicyjną lojalność. Do smętnej listy polskich wynalazków - obok polskiego piekła i polnische Wirtschaft - zdaje się dołączać zjawisko polskiej antykoalicji, czyli koalicji tworzonej po to, by pozbawiać się zdolności rządzenia. Polskie antykoalicje funkcjonują od początku III RP, bez względu na partyjne i ideologiczne barwy. Naturalne na całym świecie spory między koalicjantami w Polsce zawsze nabierają takiego natężenia, że powodują polityczne samounicestwienie. - Wielomiesięczna debata o rekonstrukcji bez rekonstrukcji to największa głupota koalicji, jeden z elementów, które ją pogrążają. Dziennikarze przepytywali polityków unii, kogo z AWS należałoby wyrzucić, i odwrotnie - polityków akcji pytali o niekompetentnych w unii. Opozycja nawet nie musiała się wysilać na krytykę, tylko potakiwać - denerwuje się Janusz Lewandowski, poseł UW.

Do smętnej listy polskich wynalazków - obok polskiego piekła i polnische Wirtschaft - 
zdaje się dołączać zjawisko polskiej antykoalicji, czyli koalicji tworzonej po to, by pozbawiać się zdolności rządzenia


Rekonstrukcja gabinetu w połowie drogi - czyli po dwóch latach jego funkcjonowania - miała być wynikiem ustawy o działach administracji, kreującej również nowy podział tek rządowych. Byłby to wygodny pretekst prawny do przeprowadzenia w miarę bezbolesnych zmian w obsadzie personalnej najbardziej newralgicznych foteli rządowych. Sam przebieg debaty nad kształtem ustawy ujawnił jednak głębokie podziały nawet w samej AWS i myślenie kategoriami personalnego przywiązania do poszczególnych stanowisk. Rządowe Centrum Studiów Strategicznych nie zostało ostatecznie włączone w skład kancelarii premiera tylko dlatego, że jego prezes, Jerzy Kropiwnicki (mocny człowiek ZChN), straciłby tekę ministra.
Wirówka wydarzeń sprawiła, że problem głębokiej rekonstrukcji gabinetu dojrzał znacznie wcześniej niż przewidywał kalendarz (formalnie do "jesieni" brakuje trzech tygodni). Ponadto pojawiło się zagrożenie, że sprawa ta wymknie się spod kontroli szefa rządu, konstytucyjnie odpowiedzialnego za kształt gabinetu. W sondażu Demoskopu z lipca tego roku, na pytanie, "kogo z ministrów zdymisjonowałbyś, pełniąc funkcję premiera", respondenci najczęściej wymieniali Leszka Balcerowicza (50 proc. za odwołaniem, 25 proc. za pozostawieniem na stanowisku), Hannę Suchocką, Franciszkę Cegielską, Mirosława Handkego, Longina Komołowskiego, Artura Balazsa, Janusza Tomaszewskiego i Janusza Steinhoffa, a w dalszej kolejności Emila Wąsacza i Janusza Onyszkiewicza. Forma pytania wykluczyła możliwość zdymisjonowania premiera, lecz z innych sondaży wynika, że jego notowania, podobnie jak rządu, były najniższe od początku kadencji i jedne z najniższych w ostatnim dziesięcioleciu. Według Pentora, w sierpniu z premiera Buzka niezadowolonych było 74 proc. badanych, a z jego rządu - aż 82 proc.
Niskie notowania umożliwiły politykom akcji, niezadowolonym z układu sił w AWS, otwartą krytykę. - Gdy spadają notowania rządu, nie ma innej możliwości, jak zmienić gabinet, by uchronić koalicję i układ polityczny. Podobnie postępowali politycy z koalicji SLD-PSL - uważa Bronisław Komorowski, poseł AWS (SKL), przewodniczący sejmowej Komisji Obrony Narodowej, skądinąd wymieniany jako kandydat na nowego szefa MON. Opozycji w tej sytuacji pozostaje tylko dobicie przeciwnika. - Rekonstrukcja rządu niewiele pomoże. Nie wierzę w korekty personalne. Nie prowadzi to do żadnych zmian jakościowych. Nie wiem, czy w obecnej sytuacji, przy takim poparciu, ktoś, kto chce istnieć na scenie politycznej, chciałby zaryzykować wejście do tego rządu. Myślę, że sam premier powinien się zdobyć na autorefleksję - twierdzi Wiesław Kaczmarek, poseł SLD. - Najlepszym rozwiązaniem byłaby zmiana premiera i powołanie nowego gabinetu. Pozostawienie jakichś osób w rządzie to przeniesienie odium na następne ekipy - dopowiada Marek Sawicki, wiceprezes PSL.
Według Demoskopu, na niskie oceny premiera i rządu największy wpływ mają niekorzystne skutki wprowadzania reform: aż 80 proc. respondentów negatywnie oceniło przygotowanie reformy służby zdrowia. Ale reformy nie budzą entuzjazmu nie tylko dlatego, że są wprowadzane nieudolnie, lecz również dlatego, że uderzają w interesy rozmaitych lobby, grup interesów, a nawet poszczególnych firm. Nieprzypadkowo stronę górników trzymają świetnie prosperujący dyrektorzy kopalń i spółek węglowych, przeciw reformie podatkowej (i ministrowi finansów) protestują np. zakłady pracy chronionej, które stracą ulgi i przywileje, a odejścia ministra Onyszkiewicza najgłośniej domaga się zbrojeniówka, po jego wypowiedzi, że MON nie jest Agencją Rynku Rolnego, która najpierw kupuje, a potem martwi się, co z tym zrobić (chodziło o żądanie pracowników Łucznika, by wojsko kupiło 5000 wyprodukowanych przez nich karabinów).
W ocenie pragnących zachować anonimowość wysoko postawionych urzędników MSWiA, nadanie ostrego tempa sprawie oświadczenia lustracyjnego Janusza Tomaszewskiego, wicepremiera, ministra spraw wewnętrznych i administracji, przyśpieszyło odebranie przez ten resort koncesji Konsalnetowi - największej polskiej firmie ochroniarsko-detektywistycznej (utworzonej przez Jerzego Koniecznego, szefa Urzędu Ochrony Państwa w rządzie koalicji SLD-PSL), zatrudniającej wielu byłych oficerów służb specjalnych PRL. Zdaniem naszych informatorów, w sprawie Konsalnetu miał interweniować w MSWiA prominentny polityk z pałacu prezydenckiego. Bezskuteczność tej interwencji miała skłonić część mediów, podlegających wpływom pałacu prezydenckiego, do nagłośnienia sprawy oświadczenia lustracyjnego szefa MSWiA, gdy tymczasem wniosek rzecznika interesu publicznego do Sądu Lustracyjnego ma dotyczyć - wedle różnych źródeł - nie wicepremiera Tomaszewskiego, lecz jednego z byłych ministrów rządu Buzka, też wywodzącego się z AWS. - W przeciwnym wypadku Tomaszewski nie oświadczyłby tak ochoczo, że poda się do dymisji, gdy do sądu wpłynie taki wniosek - argumentują nasi rozmówcy.


Odejdą?

Jerzy Buzek
premier

Leszek Balcerowicz
wicepremier, minister finansów

Janusz Tomaszewski
wicepremier, minister spraw wewnętrznych i administracji

Hanna Suchocka
minister sprawiedliwości

Mirosław Handke
minister edukacji narodowej

Emil Wąsacz
minister skarbu państwa

Janusz Steinhoff
minister gospodarki

Maciej Srebro
minister łączności

Janusz Onyszkiewicz
minister obrony narodowej


Przyjdą?

Marian Krzaklewski
(AWS-RS AWS) - typowany na stanowisko premiera

Maciej Płażyński
(AWS-RS AWS) - typowany na stanowisko premiera

Henryk Goryszewski
(AWS-ZChN) - premier lub wicepremier i minister finansów

Kazimierz Marcinkiewicz
(AWS-ZChN) - minister spraw wewnętrznych

Jan Maria Rokita,
(AWS-SKL) - wicepremier i minister sprawiedliwości

Jerzy Widzyk
(AWS-RS AWS) - minister administracji

Bronisław Komorowski
(AWS-SKL) - minister obrony narodowej


Burzowe chmury zbierające się nad głową wicepremiera Tomaszewskiego, "mocnego człowieka rządu" - jak scharakteryzował go Jan Maria Rokita, jedyny poseł SKL trzymający jego stronę podczas sejmowego głosowania nad podziałem zadań MSWiA - zdają się jednak być na rękę Marianowi Krzaklewskiemu. W wypowiedzi dla radiowej Trójki w poniedziałek rano szef AWS praktycznie wydał polityczny wyrok na wicepremiera. Konflikt obu polityków narastał od dawna. Jego tłem było budowanie przez Tomaszewskiego - jako sekretarza generalnego RS AWS - własnego układu politycznego, zagrażającego pozycji "Solidarności" (i samego Krzaklewskiego) w Akcji Wyborczej Solidarność. Zdaniem wpływowych polityków akcji, w ich rywalizacji idzie już o wszystko. Jeśli nawet okaże się, iż domysły lustracyjne w sprawie Tomaszewskiego były chybione, nietrudno założyć, że Krzaklewski będzie chciał przekonać gremia polityczne AWS, iż sprawy zaszły tak daleko, że dla dobra sprawy, czyli przyszłości politycznej obecnego układu, uwikłany w ciężkie oskarżenia Tomaszewski powinien zrezygnować. Z kolei, jeśli okaże się, że Sąd Lustracyjny potwierdzi zarzuty nieoficjalnie stawiane wicepremierowi, może to negatywnie wpłynąć na notowania akcji.
Odejście Tomaszewskiego byłoby także korzystne dla wielu polityków Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego i Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego, od dawna walczących z Ruchem Społecznym AWS - partią poddaną wpływom Tomaszewskiego - o korzystniejszy dla siebie podział politycznego tortu. Odejście wicepremiera oznacza odejście jego ekipy z MSWiA i osłabienie grupy polityków sprzyjających mu w AWS. To zaś umożliwi dobór nowych kadr w administracji państwowej i poszczególnych instytucjach państwowych podległych MSWiA i zmianę władz w niektórych spółkach skarbu państwa. Szczególną rolę w walce z wicepremierem przypisuje się Wiesławowi Walendziakowi, jednemu z liderów SKL. Kilka miesięcy temu przegrał on starcie z wicepremierem i musiał opuścić gabinet Jerzego Buz- ka. Zarazem jednak kierownictwo RS AWS jednoznacznie potwierdziło, nawiązując do przyjętej wcześniej przez prezydium RS AWS uchwały, że w wypadku, gdyby wniosek w sprawie wicepremiera Tomaszewskiego rzeczywiście został skierowany do Sądu Lustracyjnego, Janusz Tomaszewski powinien ustąpić z zajmowanych stanowisk. Wicepremier w pełni zgodził się ze stanowiskiem władz partii.
W kuluarowych rozmowach wielu przeciwników AWS nie ukrywa obaw przed rosnącą potęgą wicepremiera, zwłaszcza zaś przed jego rzekomo wielką wiedzą na temat archiwalnych materiałów byłych służb bezpieczeństwa, która ma być groźna dla polityków. Takie enuncjacje pojawiły się również w atakach prasowych, skierowanych przeciwko wicepremierowi.
Zmiany w rządzie - lub zmiana rzą- du - mają jeden duży mankament i jeden duży atut z zakresu socjotechniki sprawowania władzy. Powstaje bowiem pytanie, czy zasadnicze przegrupowanie sił w obozie rządzącym - rozpoczęcie targów o obsadę poszczególnych stanowisk oraz nowy podział resortów i stref wpływów w administracji i gospodarce - pozwoli dobrze przygotować się do wyborów, utrzymać kontakty ze światem wielkiego biznesu i zapobiec przekonaniu społeczeństwa, że walka toczy się wyłącznie o stołki. Zaletą reorganizacji koalicji może być natomiast uspokojenie na pewien czas nerwów obywateli, gdyż zasadnicze zmiany zawsze wywołują nastrój oczekiwania. Może się jednak też okazać, że to, co będzie, nie będzie lepsze, gdyż doprowadzi do zwycięstwa tych grup nacisku, których interesy naruszają reformy rządu Buzka. - Jeżeli siły polityczne, które stworzyły ten rząd, nie wykonają spektakularnego gestu, będziemy mieli gorącą jesień. Do zmiany wizerunku rządu potrzebna jest przy tym nie tyle rekonstrukcja, ile zmiana całej filozofii rządzenia. I tylko to może uspokoić sytuację na dłużej - przekonuje prof. Edmund Wnuk-Lipiński, socjolog. Potrzebna jest także zmiana filozofii dokonywania zmian, gdyż prowadzenie na oczach wyborców walki AWS z AWS musi doprowadzić do powstania kolejnej antykoalicji - i klęski.
Więcej możesz przeczytać w 36/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.