Jednostka problemów specjalnych

Jednostka problemów specjalnych

Dodano:   /  Zmieniono: 
GROM nie ma szczęścia do dowódców - chciałoby się powiedzieć na wieść o tym, że kolejny szef elitarnej jednostki Wojska Polskiego podał się do dymisji.
W rzeczywistości jednak to nie dowódcy naszych komandosów, lecz ich zwierzchnicy ze Sztabu Generalnego i MON stanowią główną bolączkę jednego z najlepszych produktów eksportowych III RP w minionym roku. To nie dowódcy (a było ich od utworzenia jednostki w 1990 r. już pięciu: gen. Sławomir Petelicki dwukrotnie, gen. Marian Sowiński, płk Zdzisław Żurawski i płk Roman Polko), lecz politycy i urzędnicy w mundurach odpowiadają za to, że po pięciu latach od przejęcia GROM od MSWiA przez MON nie zapewniono jedynej w pełni profesjonalnej jednostce bojowej WP optymalnych warunków funkcjonowania.

Ministerstwo Obrony zastosowało wobec GROM zasadę "urawniłowki", utrzymując płace dla służących w niej żołnierzy na poziomie wywołującym wśród nich uzasadnioną frustrację. Efekt jest taki, że kilkanaście miesięcy temu z jednostki odeszła grupa specjalistów, którzy woleli poszukać sobie lepiej płatnej pracy w prywatnym biznesie. Płk Roman Polko, pierwszy dowódca GROM nie wywodzący się z tej jednostki (służył wcześniej w 6 Brygadzie Desantowo-Szturmowej i ukończył elitarny kurs amerykańskich rangersów), miał właśnie zagwarantować harmonijną integrację pododdziału specjalnego ze strukturami naszej armii. Jednak było to zadanie ponad siły najlepszego nawet oficera WP, bowiem decyzje o kluczowym znaczeniu dla nastrojów i sytuacji bytowej żołnierzy GROM nie zależały od jej dowódcy. Nic dziwnego, że nie mogąc dogadać się ze swymi zwierzchnikami płk Polko nie chciał zwodzić swych podwładnych mirażem lepszej przyszłości i wolał odejść do rezerwy. Tak zakończyła się błyskotliwa kariera jednego z najbardziej obiecujących dowódców w Wojsku Polskim (Roman Polko stopień pułkownika otrzymał jako najmłodszy oficer naszych sił zbrojnych). Nic nie wskazuje na to, żeby następcę płk. Polko - według nieoficjalnych źródeł ma nim być płk Tadeusz Sapieżyński, dotychczas szef operacji specjalnych Sztabu Generalnego WP, a wcześniej dowódca polsko-nordyckiej brygady w SFOR w Bośni - czekały same splendory i spijanie śmietanki z tytułu dowodzenia elitarną jednostką.

Jarosław Jakimczyk