Konflikt dyplomatyczny o sumo

Konflikt dyplomatyczny o sumo

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nigdy nie mówiłem źle o sumo - przekonywał japońskiego ambasadora francuski minister spraw wewnętrznych po swej nieoględnej wypowiedzi dla prasy. Dziennikarze przekręcili - oświadczył.
Zwalając winę na dziennikarzy francuski minister spraw wewnętrznych Nicolas Sarkozy starał się zażegnać konflikt między Paryżem a Tokio, jaki wisiał w powietrzu po doniesieniach japońskiej agencji Kyodo, która powołała się na publikację "Paris Match".

Ten popularny tygodnik francuski napisał w numerze z 15 stycznia, że podczas niedawnej wizyty w Chinach Sarkozy miał powiedzieć, że "sumo doprawdy nie jest sportem dla intelektualistów. (...) Jak można fascynować się walkami otyłych facetów z wypomadowanymi kokami na głowach?" - dziwił się Sarkozy. Według "Paris Match", minister wygłosił też kilka innych równie mało eleganckich uwag pod adresem Japonii. Uznał m.in. Tokio za "duszne miasto", a o wzbudzających podziw na świecie japońskich ogrodach wyraził się: "ponure".

Tak nie było - zapewnił minister, który po publikacji zaprosił japońskiego ambasadora w Paryżu na obiad. Ambasador powiedział potem, że minister całą odpowiedzialnością obarczył dziennikarzy tygodnika, którzy mieli przekręcić jego słowa i "szukać sensacji". Ambasador zapewnił, że przyjmuje te wyjaśnienia. Zaprosił Sarkozy'ego do Japonii, aby - jak powiedział - minister mógł lepiej pojąć ten kraj i przyczynić się do pogłębienia stosunków japońsko-francuskich.

Dziennikarz "Paris Match" towarzyszący Sarkozy'emu w chińskiej podróży utrzymuje jednak, że dokładnie zacytował ministra.

Kyodo, która opisała sprawę, donosi, że entuzjastą sumo jest prezydent Francji Jacques Chirac.

em, pap