Żółta kartka dla Kuczmy

Żółta kartka dla Kuczmy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy (ZPRE) zagroziło zawieszeniem członkostwa Ukrainy, jeśli jej władze będą z naruszeniem prawa dążyły do antydemokratycznych zmian konstytucji.
"Jeśli będą kontynuowane próby przeprowadzenia reformy politycznej i znowelizowania konstytucji w sposób nie przewidziany prawem i z zastosowaniem niekonstytucyjnych środków, lub też jeśli Ukraina nie będzie w stanie zagwarantować swoim obywatelom wolnych i uczciwych wyborów prezydenckich 31 października 2004 r., to  wówczas Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy może wnioskować o  wycofaniu mandatu ukraińskiej delegacji i zawieszenia członkostwa Ukrainy w Radzie Europy", czytamy w rezolucji "Kryzys polityczny na Ukrainie".

W przyjętym dokumencie mieści się jednoznaczne stwierdzenie o  istnieniu kryzysu politycznego na Ukrainie, a także zalecenie, aby  zainicjowaną w ubiegłym roku przez ukraińskie władze reformę konstytucyjną przełożyć na listopad br., czyli na okres po  październikowych wyborach prezydenckich.

Ponadto, jak wynika z tego dokumentu, ZPRE wystąpi do sekretarza generalnego tej organizacji o wyznaczenie specjalnego przedstawiciela w Kijowie, którego mandat, jak wyjaśniono, pozwoli śledzić sytuację na Ukrainie i koordynować współpracę z  przedstawicielami ukraińskich władz.

Bezpośrednim powodem przyjęcia rezolucji był kryzys polityczny, który wybuchł w Kijowie 24 grudnia ubiegłego roku, gdy deputowani z proprezydenckich klubów parlamentarnych, wbrew stanowisku opozycji i - zdaniem jej przedstawicieli -  z naruszeniem procedury, przyjęły w pierwszym czytaniu projekt nowelizacji konstytucji. W czwartkowej rezolucji ZPRE przyznało rację opozycji - głosowanie w ukraińskim parlamencie odbyło się z naruszeniem procedur.

Stanowiska ukraińskich władz bronił w Strasburgu m.in. szef dyplomacji Kostiantyn Hryszczenko. W wystąpieniu przed głosowaniem stwierdził, że zarówno czwartkowa debata jak i "jakakolwiek rezolucja" na temat wydarzeń w jego kraju są zbędne, gdyż "sytuacja na Ukrainie nie daje podstaw do tego". "W rzeczywistości na Ukrainie nie ma  ani kryzysu konstytucyjnego, ani politycznego. To, co się u nas dzieje, to - czasem zbyt gorąca i emocjonalna - debata" - powiedział.

Sprzeciwił mu się Jurij Kostenko, reprezentant opozycji. Wg niego sposób, w jaki ukraińskie władzy dokonują próby znowelizowania konstytucji narusza prawo i procedury przewidziane dla prac parlamentu. W walce z opozycją demokratyczną, mówił Kostenko, władze stosują arsenał nacisków politycznych, właściwy dla reżimów totalitarnych, dlatego jest ona zmuszana do stosowania adekwatnych środków obrony, aby nie dopuścić do przewrotu konstytucyjnego.

Przygotowany przez administrację prezydenta Leonida Kuczmy projekt przewiduje m.in., że w przyszłości szef państwa ukraińskiego będzie wybierany nie przez wyborców, a przez parlamentarzystów. Przeciwko temu opowiada się - jak wynika z  sondaży - 86 proc. Ukraińców.

Opozycja uważa, że zasadniczym celem zmiany konstytucji jest zachowanie władzy przez obecny obóz rządzący. Jego przedstawiciele czują się zagrożeni, gdyż, jak wynika z sondaży, największe szanse na zwycięstwo w październikowych wyborach powszechnych miałby reprezentant opozycji Wiktor Juszczenko. Wybory prezydenta kraju w  parlamencie gwarantowałyby, że zostanie nim kandydat lojalny wobec obecnych władz.

em, pap