Jurczyk nie chce odejść

Jurczyk nie chce odejść

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent Szczecina Marian Jurczyk oświadczył, że nie zamierza podać się do dymisji, chyba, że tak zdecydują wyborcy w referendum. Chcą je zorganizować m.in. lokalne PO i PiS.
PO i PiS zareagowały w ten sposób na ostatnią decyzję personalną prezydenta o powołaniu na swego zastępcę b. prominentnego działacza PZPR Mirosława Czesnego, bliskiego współpracownika łódzkiego biznesmena Antoniego Ptaka, który prowadzi z miastem duże interesy.

"Moi krytycy twierdzą, że wszystko, co czynię od początku kadencji, jest kpiną z demokracji. Zadrwieniem z niej, ale przede wszystkim z moich wyborców, byłoby właśnie odejście ze stanowiska" - oświadczył Jurczyk. Przypomniał, że w wyborach poparło go prawie 54 tys. osób. "Wszyscy oni idąc do urn i obdarzając mnie zaufaniem byli przekonani, że będę sprawował swą funkcję i realizował swój program przez kolejne cztery lata. Nie zawiodę ich zaufania" -  dodał.

Jurczyk powtórzył, że nie obchodzi go polityczna przeszłość osób, z którymi współpracuje. Wyliczył swoje osiągnięcia jako prezydenta miasta, m.in. zaangażowanie w pomoc stoczni szczecińskiej, działania na rzecz utworzenia w mieście sądu apelacyjnego, organizację planowanego zlotu wielkich żaglowców, opracowanie restrukturyzacji miejskiej oświaty.

Tymczasem już 10 spośród 31 radnych podpisało się pod wnioskiem w  sprawie referendum. Potrzebnych było tylko dziewięciu. Wniosek taki w głosowaniu musi poprzeć co najmniej 19 radnych.

Większość w radzie ma SLD. Sojusz nie podjął jeszcze oficjalnej decyzji w tej sprawie, jednak - jak powiedział rzecznik lokalnego SLD Jędrzej Wijas - partia ta jest gotowa poprzeć działania na  rzecz zmiany prezydenta Szczecina. W jakiej formie - decyzje mają zapaść niebawem.

Zdaniem większości lokalnych polityków, postępowanie Jurczyka szkodzi miastu, a po powołaniu Czesnego na stanowisko wiceprezydenta w Szczecinie zaistniała "patologiczna sytuacja".

Członkowie PiS ostatnią decyzję kadrową Jurczyka nazwali "kompletnie chorym, kryminogennym i wystawiającym na szwank interesy Szczecina". "Nie pozwolimy na uzależnienie władz Szczecina od oligarchii gospodarczej" - głosi oświadczenie PiS.

List otwarty do prezydenta napisali też członkowie Unii Wolności. Skrytykowali w nim działania Jurczyka i wezwali go "do wycofania się z prowadzenia szkodliwej dla miasta polityki lub rozważenia decyzji o własnej dymisji". Do odwołania Jurczyka nawołuje też w liście otwartym Młode Centrum, młodzieżówka UW.

Aby odwołać w referendum prezydenta miasta z inicjatywy radnych, jedna czwarta z nich musi się podpisać pod wnioskiem o jego przeprowadzenie. W głosowaniu wniosek musi poprzeć trzy piąte radnych.

Poseł Jacek Sauk (PiS) zapowiedział wcześniej, że jeśli się nie uda doprowadzić do referendum z inicjatywy radnych, podjęte zostaną próby stworzenia szerokiego ruchu obywatelskiego.

W przypadku inicjatywy obywatelskiej w ciągu dwóch miesięcy pod  wnioskiem musi się podpisać 10 proc. uprawnionych do głosowania. Referendum jest ważne, jeśli zagłosuje co najmniej 30 proc. uprawnionych. W Szczecinie podpisy pod wnioskiem musi więc złożyć 32 tys. mieszkańców, a potem w referendum wziąć udział 96 tys.

Prezydentura Jurczyka niemal od początku kadencji wywołuje silne emocje. Kilkakrotnie młodzieżówki różnych partii, w tym SLD i UW, organizowały happeningi przeciwko jego działaniom. Zarzucały mu m.in. ksenofobię, błędne decyzje gospodarcze, brak kompetencji. Młodzi politycy UW podjęli już raz próbę zorganizowania referendum, ale bez sukcesu. Za mało mieszkańców poparło tę ideę.

Ostatnio krytyka pod adresem Jurczyka nasiliła się, gdy prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie wielomilionowego odszkodowania, które Szczecin musiał zapłacić niemieckiej firmie za zerwanie z nią umowy na sprzedaż gruntu. Prezydentem był wtedy Jurczyk.

Jurczyk, sygnatariusz porozumień sierpniowych, jest prezydentem Szczecina po raz drugi. W 1998 roku został wybrany na to  stanowisko m.in. głosami SLD. Po ponad roku podał się do dymisji. Jako powód podał, że nie może łączyć funkcji prezydenta miasta z  funkcją senatora. Mandatu senatora pozbawiono go po orzeczeniu sądu lustracyjnego, który uznał go za współpracownika służb bezpieczeństwa PRL. W październiku 2002 roku Sąd Najwyższy oczyścił go z tego zarzutu. W ostatnich wyborach samorządowych jako kandydat niezależny otrzymał 53,43 proc. głosów.

em, pap