Kusy parawan

Dodano:   /  Zmieniono: 
Liberałowie nie mają związkowcom do zaofiarowania nic oprócz dalszych wyrzeczeń
Dobrze się stało, że wojewoda mazowiecki unieważnił decyzję prezydenta Warszawy Pawła Piskorskiego, który nie wyraził zgody na demonstrację 24 września. Nie grozi nam już najgorszy scenariusz, jakim byłaby próba wyegzekwowania zakazu przy pomocy policji. Starcie sił porządkowych ze stutysięcznym tłumem mogłoby doprowadzić do katastrofy. Chcieć rozproszyć taką armię to jakby tygrysa ludojada ciągnąć jednocześnie za ogon i wąsy.
Zdumiewa, że prezydent Piskorski tego nie dostrzega. Talentu i wyobraźni mu przecież nie brakuje. Nie bez powodu uchodzi za cudowne dziecko polskiej sceny politycznej. Potwierdził to godnym Talleyranda sięgnięciem po władzę nad Warszawą, w której jego macierzysta Unia Wolności stanowi dopiero trzecią siłę, zdecydowanie ustępującą pola AWS i SLD.
Przeciwko niefortunnemu zakazowi demonstrowania winna się również buntować "zawodowa" wiedza Piskorskiego. Jest prawnikiem, nie może więc nie zdawać sobie sprawy, że jego decyzja narusza konstytucyjną gwarancję swobody demonstrowania oraz konkretne zapisy ustawy o zgromadzeniach publicznych. Jest też historykiem i świetnie wie, jak analogiczne obostrzenia kończyły się w przeszłości. Historia jest wręcz wybrukowana tragediami wywołanymi chęcią zablokowania antyrządowych demonstracji zakazem administracyjnym i policyjnymi środkami przymusu.
Co więc sprawia, że człowiek nieprzeciętnie utalentowany i starannie wykształcony jest w tak oczywistej sytuacji ślepy i głuchy jak świeżo narodzone kocię? Musi o tym przesądzać jakiś czynnik zewnętrzny, bo sam Piskorski dotychczas tak kardynalnych błędów nie popełniał. Owym ograniczeniem może być nakaz obrony ortodoksyjnej, liberalnej polityki gospodarczej prowadzonej przez Unię Wolności. To przeciwko jej receptom chcą w Warszawie demonstrować związkowcy. Ich protest jest niczym sygnał alarmowy włączony przez blokujący się mechanizm dialogu społecznego.
Liberałowie nie mają tym ludziom do zaofiarowania nic oprócz zapowiedzi dalszych wyrzeczeń. Aby nie rozmawiać o niedostatku i niepokojach nękających miliony polskich rodzin, wolą debatować o legalności protestu. Tak kusym parawanem nie da się jednak przesłonić istoty problemu, jakim jest coraz pilniejsza potrzeba korekty polityki gospodarczej i społecznej. Bez niej Polskę czeka eskalowanie napięcia, któremu coraz trudniej będzie się przeciwstawić.
Więcej możesz przeczytać w 39/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.