Hiszpanka z Ameryki

Hiszpanka z Ameryki

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jak grypa zabiła ponad 40 mln ludzi
Zanim wirus osławionej hiszpanki uśmiercił ponad 40 mln ludzi, człowiek początku XX wieku, a właściwie końca długiego historycznego stulecia XIX, żył w błogim przekonaniu, że stał się panem przyrody i pokonał największe niebezpieczeństwa. Najpierw, w XVI wieku, wygasł trąd będący plagą dzieciństwa ludzkości, w XVIII wieku znikła dżuma, która w szczytowych fazach działania potrafiła zmieść z powierzchni ziemi połowę populacji, w końcu XVIII wieku wynaleziono szczepionkę na czarną ospę dziesiątkującą dzieci. Wraz z odkryciem Roberta Kocha problemem przestała być cholera. Wprawdzie krwawe żniwo zbierały jeszcze gruźlica i tyfus plamisty, ale i w tej dziedzinie czyniono postępy. W Łodzi w latach 1918-1939 liczba chorych na gruźlicę spadła z 81 do 17 osób na 10 tys. mieszkańców. Europejczyk roku 1900 mógł się czuć komfortowo w porównaniu z jego przodkami sprzed dwustu czy trzystu lat.
Od kiedy Niemcy (a w ślad za nimi inne kraje) wprowadziły w 1883 r. nowoczesny system ubezpieczeń zdrowotnych, zmieniły się standardy opieki medycznej, która objęła również ubogich obywateli. Wydawało się, że tego świata żaden kataklizm dotknąć już nie może. Pandemia na miarę dżumy - wedle niemal powszechnego mniemania - należała do epoki ciemnoty i zabobonu. Zmienił się także sposób myślenia o chorobie. Dla człowieka wieku XVIII była ona pochodzącą od Boga karą i okazją do pokutnego oczyszczenia się z winy; dla człowieka wieku XX stała się doczesnym problemem, który należy wyeliminować przez leczenie. Szerząca się w tempie pożaru epidemia hiszpanki diametralnie zmieniła to przekonanie.

Bicz na galantów
Hiszpanka nie była problemem całkiem nowym, choć nie możemy mieć pewności, czy wzmiankowane w 1485 r. w Anglii "poty angielskie" były odmianą tego właśnie, pierwotnego wirusa grypy. Jak pisze Kenneth F. Kiple: "owa tajemnicza choroba (...) stanowi swoistą czarną dziurę". Po Anglii rozwlekli ją żołnierze po bitwie pod Bosworth. Trzy jej ataki przeżył kardynał Thomas Wolsey, kapelan Henryka VII i zaufany doradca Henryka VIII. Choroba często atakowała zamożnych (zabiła wielu wybitnych uczonych w Cambridge i Oksfordzie) - a nie jak inne epidemie biedotę - i dlatego nazywano ją "biczem na galantów". Poty angielskie miały gwałtowny przebieg: nagle występowała wysoka gorączka, czasem dreszcze, przyspieszone bicie serca, bóle reumatyczne, ból głowy, mrowienie skóry, niesmak w ustach. Zaraz potem na całym ciele pojawiały się niezwykle obfite poty, od których przypadłość wzięła nazwę. Równocześnie przychodził sen, z którego chory się już nie budził. Jak zanotował kronikarz, choroba "czasami zabijała swoje ofiary w ciągu trzech, a nawet dwóch godzin, a osoba, która jeszcze przy obiedzie tryskała radością, podczas kolacji mogła już być martwa". Mamy wzmianki o atakach wirusa w Anglii w roku 1506 i 1517. W 1528 r. zaatakował całe Niemcy i Rzeczpospolitą, a w 1530 r. Inflanty, gdzie poczynił ogromne spustoszenia. Katolicy uznali, że epidemia jest boską karą za herezje Marcina Lutra, bo ominęła Francję i Włochy. W wielu miejscach starano się ją odegnać modłami i procesjami, a w Antwerpii tradycja procesji mającej na celu ochronę przed potnicą przetrwała do drugiej połowy XIX wieku. Po 1551 r. o angielskich potach już nie słychać. Czy była to jakaś wczesna odmiana hiszpanki? Być może kiedyś się dowiemy.

Gwiazdy zarażają
Zwykła grypa znana była pod nazwą influenza (także w Polsce), gdyż powstawanie tej choroby miało wynikać z wpływu gwiazd, tzw. influencji. Wprawdzie już u Hipokratesa i Liwiusza znajdziemy opisy chorób przypominających grypę, ale pierwsza nie budząca wątpliwości epidemia tej choroby wybuchła w 1510 r. Kilka pandemii grypy ogarniających obszerne połacie Europy odnotowano w XVI wieku. W stuleciu XVIII choroba - której ognisko w latach 1781-1782 znajdowało się w Rosji (nazwano ją la Russe) - ogarnęła całą Europę i dotarła do obu Ameryk, dotykając dziesiątki milionów ludzi. Było to efektem wzrostu gęstości zaludnienia i postępu w komunikacji, a także zapowiadało błyskawiczne rozprzestrzenianie się chorób w kolejnych stuleciach. W XIX wieku pandemie grypy wybuchały w latach 1830-1831, 1833 i 1889-1890. Ta ostatnia przybrała niespotykane wcześniej rozmiary i została nazwana influenzą azjatycką. W październiku 1889 r. notowana była na Kaukazie, do grudnia tego roku objęła obie Ameryki i Australię. Wszędzie obserwowano ogromną liczbę zachorowań, w niektórych miastach niemieckich chorowała nawet połowa populacji.

Amerykanka na eksport
Przed wybuchem hiszpanki w 1918 r. pojawiły się najprawdopodobniej jej zapowiedzi. Już w latach 1915-1916 odnotowano w Stanach Zjednoczonych dotkliwe epidemie grypy. Jej łagodna odmiana pojawiła się zimą i wiosną 1918 r. Pierwsze śmiertelne przypadki odnotowano w mieście Freeport i w Bostonie. Andy Wiest, autor "Historii I wojny światowej", pisze, że w marcu 1918 r. grypa pojawiła się wśród żołnierzy Camp Funston w Kansas. Z Ameryki do Europy przenieśli ją amerykańscy żołnierze, głównie przez porty w Breście i Bordeaux. Nazwa "hiszpanka" jest więc myląca, a wzięła się stąd, że pierwsze alarmowały o chorobie dzienniki hiszpańskie; w innych państwach informację o epidemii blokowała cenzura.
W czerwcu 1918 r. zaczęły się masowe zachorowania w Europie. Powszechnie noszono maseczki, ale rezultaty stosowania tego środka zapobiegawczego były mizerne. Zamknięto kościoły, szkoły i teatry. Mieszkanka Londynu pisała: "Sytuacja jest okropna. Ta nowa grypa, jak ją nazywają, jest prawdziwą plagą, która powala ludzi na ulicy. Przedsiębiorcy pogrzebowi nie nadążają z dostarczaniem trumien i grzebaniem zmarłych. W niektórych rodzinach 6-7 osób leży martwych w jednym domu. To naprawdę straszne, dlatego wszyscy boją się wychodzić na ulicę".
Charakterystyczną cechą hiszpanki było to, że zapadały na nią nie tylko osoby bardzo młode i stare, jak zwykle na grypę, ale też ludzie w średnim wieku. Połowa zmarłych miała 20-40 lat, zachorowało 15-20 proc. populacji, a w niektórych rejonach 50 proc. chorych umarło. Hiszpanka zaczynała się zwykle od wysokiej gorączki, potem następowały bóle głowy, kończyn, uczucie zimna i kaszel. Choroba trwała kilka dni i często jej wynikiem były poważne komplikacje w postaci zapalenia płuc i schorzeń centralnego układu nerwowego. Strach potęgowało to, że w tym samym czasie wybuchały epidemie paraliżu dziecięcego i tzw. australijskiego. W pierwszych dziesięciu miesiącach od pojawienia się wirusa grypa zabiła w USA 550 tys. ludzi. W Indiach zmarło na nią 20 mln osób. Ofiarą epidemii padł poeta Guillaume Appolinaire.
W Polsce pierwsze przypadki hiszpanki pojawiły się we Lwowie w lipcu 1918 r., w połowie września choroba dotarła do Krakowa, a w październiku do Warszawy. Po pierwszej fali epidemii nadeszła druga, o cięższym przebiegu.
Pandemia zabiła 40-50 mln ludzi, w tym 20 mln w Europie. Liczba jej ofiar znacznie przewyższyła liczbę zabitych w I wojnie światowej, w której zginęło 9 mln żołnierzy i 5 mln cywilów. Żołnierzy zresztą dziesiątkowały wówczas w największym stopniu choroby weneryczne (w armii brytyjskiej stanowiły one 27 proc. wszystkich schorzeń).

Milion ofiar grypy połowy XX wieku
Epidemie grypy, łagodniejszej od hiszpanki, dawały się we znaki i w późniejszych latach. W lutym 1957 r. w Chinach rozpoczęła się pandemia nowego podtypu wirusa grypy A, najwięcej zachorowań w Ameryce Północnej i Europie odnotowano w październiku 1957 r. W jej wyniku zmarło milion chorych. Kolejne poważne epidemie grypy wystąpiły w latach 1968, 1973 i 1978. Na początku 1997 r. na kurzych fermach Hongkongu wybuchła epidemia ptasiej grypy, wykrytej rok wcześniej w Chinach. Zmarło sześć osób. Powrotu hiszpanki obawiano się w roku 1976, kiedy w wojskowym obozie w stanie New Jersey odkryto wirus podobny do tego z 1918 r. USA wydały wówczas miliony dolarów na stworzenie szczepionki i zaszczepiły nią miliony obywateli. Pandemia na szczęście nie wybuchła. Prezydent USA Gerald Ford powiedział wtedy, że lepiej mieć szczepionkę i nie mieć pandemii, niż mieć pandemię i nie mieć szczepionki. Jak będzie teraz?

Dariusz Łukasiewicz
ABC ZAGROŻENIA
Jesteśmy skłonni lekceważyć grypę, bo dziś umiera na nią co setny chory, głównie dotyczy to osób bardzo młodych albo w podeszłym wieku. W latach 80. XX wieku grypa - obok zapalenia płuc - znalazła się jednak na liście dziesięciu głównych powodów zgonów w USA. W Polsce w latach 1946-1999 zanotowano 65 mln przypadków grypy, 17 tys. osób zmarło na tę chorobę. W dwudziestoleciu 1978-1998 nastąpił spadek liczby śmiertelnych przypadków grypy - odnotowano wówczas u nas tylko 1955 zgonów. Należy jednak dodać, że te liczby są prawdopodobnie znacznie zaniżone (m.in. dlatego że wielu lekarzy nie dopełnia obowiązku zgłaszania zachorowań na grypę).
Wirus grypy odkryli dopiero w roku 1933 Wilson Smith, Christopher Andrews i Patrick Laidlaw, co umożliwiło podjęcie badań nad szczepionką. W latach 30. XX wieku dzięki wynalezieniu mikroskopu elektronowego udało się wydzielić trzy typy grypy: typ A - najbardziej niebezpieczny, o ostrym przebiegu - oraz łagodne typy B i C. Wirus grypy nieustannie podlega mutacjom, co powoduje, że trudno jest przygotować odpowiednią szczepionkę. Pierwszą opracowano już w latach 40. XX wieku, ale szybko okazało się, że jest ona skuteczna tylko przez jeden sezon.
Więcej możesz przeczytać w 8/2004 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.