Poczta

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pojednanie przez prawdę
Uczestnicy konferencji "Zbrodnie komunizmu, zagrożenia postkomunizmu. W sześćdziesiątą rocznicę wkroczenia Armii Czerwonej do Polski" stwierdzają, że 17 września 1939 r. Związek Sowiecki dokonał w porozumieniu z Niemcami najazdu na Polskę, łamiąc wszystkie traktaty i porozumienia, tym samym odrzucają przedstawione ostatnio przez rosyjskie MSZ próby usprawiedliwiania tej agresji. Popełnione w jej trakcie, a także w latach okupacji sowieckiej (1939-1941) zbrodnie na narodzie polskim mają charakter ludobójstwa - taki sam jak zbrodnie okupantów niemieckich. Dlatego domagamy się sprawiedliwego zadośćuczynienia dla ofiar tych zbrodni i ich rodzin. Uważamy, że - zgodnie z zasadą "pamięć zmarłym, żyjącym pojednanie" - pojednanie narodów polskiego i rosyjskiego musi się opierać na prawdzie, a nie na fałszowaniu historii. Tym bardziej że pierwszymi ofiarami komunizmu byli Rosjanie i naród rosyjski poniósł w rezultacie panowania komunizmu ogromne ofiary i straty. Ostateczne pokonanie i przezwyciężenie dziedzictwa komunizmu służy interesom Rzeczypospolitej i demokratycznej Rosji.

STEFAN NIESIOŁOWSKI przewodniczący Zespołu Chrześcijańsko-Narodowego


Szkoła oporu
Z przerażeniem przeczytałem, że w naszym kraju 40 proc. ludzi to funkcjonalni analfabeci, a 75 proc. nie rozumie rozkładu jazdy pociągu ("Szkoła oporu", nr 35). Jesteśmy jak kierowca, który tylko w jednej czwartej wie, jak prowadzić samochód. Można więc przypuszczać, że co najmniej trzy czwarte z nas nie rozumie tego, co dzieje się w naszej gospodarce. Większość naszego społeczeństwa nie ma zatem podstawowej wiedzy, żeby móc wybierać posłów, decydujących o polityce gospodarczej Polski. Dobry wybór - to świadomy wybór. Inflacja, popyt, podaż, pluralizm, deficyt, recesja, PKB itp. - ilu rozumie znaczenie tych terminów? Może lepiej wprowadzić system wyborów, które kształcą społeczeństwo, ograniczając jednocześnie wpływ analfabetów na życie publiczne? Wyborca, oddając głos na swojego kandydata, musiałby rozwiązać test, składający się na przykład z dziesięciu prostych pytań. Głos byłby ważny tylko wtedy, kiedy głosujący odpowiedziałby poprawnie przynajmniej na osiem pytań. Każda partia biorąca udział w wyborach musiałaby uczyć swoich wyborców odpowiedzi na zaproponowane przez siebie pytania. Wybory byłyby mądrzejsze, lecz... nie w pełni demokratyczne.

ŁUKASZ KONFEROWICZ Warszawa


Właściwie z fotoreportażu
W felietonie "Właściwie z fotoreportażu" (nr 36) Stanisław Tym dworuje sobie z "Wieczoru Wybrzeża". Gazeta - jak pisze - na pierwszej stronie poinformowała o prowadzonej przez niego w Gdańsku uroczystości z okazji 19. rocznicy podpisania porozumień sierpniowych. W tym samym dniu dziennikarka "Wieczoru" zaczepiła go na dworcu, pytając czy wraca z urlopu, czy też po prostu przyjechał zwiedzać Gdańsk? Gdy zauważył, że jej gazeta informuje o tym na pierwszej stronie, panienka miała odrzec nie speszona, że to nie jej dział, "ja jestem właściwie z fotoreportażu!". Niestety, muszę naruszyć zgrabną konstrukcję, na której został zbudowany felieton. Otóż młodą kobietą, nie zorientowaną w rocznicowej misji Stanisława Tyma - a ustaliliśmy to na sto procent - nie była fotoreporterka naszej gazety, lecz osoba (nazwisko znane redakcji) stale od pewnego czasu współpracująca z inną ukazującą się w Gdańsku gazetą, noszącą również w tytule człon "Wybrzeża". "Pies czyli kot" - pod takim nadtytułem ukazują się felietony Tyma. Autorowi, jak widać, wszystko jedno. Naszym czytelnikom nie, o czym niech świadczy fragment listu, jaki w tej sprawie nadszedł do naszej redakcji. "Jeśli to prawda, to jest granda". Stąd też, a nie z braku poczucia humoru, to sprostowanie. .

EDMUND SZCZESIAK redaktor naczelny "Wieczoru Wybrzeża"


Od autora: Tak, to bardzo możliwe, że się pomyliłem. Na dworcu głośno huczał akurat megafon, jakieś biedne dziecko obok mnie dostawało pranie od swej mamusi i widocznie ęle słyszałem, gdy mi się ta dziennikarka przedstawiała. Usłyszałem słowo "wybrzeża", a to, co było przed tym słowem, sam sobie dodałem. Nawet jednak, gdyby ona była z "Wieczoru Wybrzeża" (wiem, że nie była!) - to chcę powiedzieć, że dworowanie sobie z gazety nie było moim zamiarem. Kpiłem z tej panny, z jej sposobu uprawiania zawodu, z jej tłumaczenia się. Cały "Wieczór Wybrzeża", który szanuję jak zawsze, gorąco pozdrawiam i jeszcze goręcej przepraszam. .

Stanisław Tym


Łabędzi śpiew
W moim artykule "Łabędzi śpiew" (nr 38) przypuszczenie, że pieniądze, które Teatr Wielki w Łodzi uzyskał ze sprzedaży drogich biletów na koncert Andrei Bocellego, "zostaną roztrwonione", redakcja umieściła na skutek omyłki. W rzeczywistości teatr ustalił te ceny, by odzyskać część wyłożonych przez siebie pieniędzy. Był bowiem współorganizatorem koncertu, uczestnicząc wraz z firmami Plus GSM i Nokia w jego kosztach. Impreza ta stanowiła oficjalną inaugurację milenijnego sezonu teatru.

Dorota Szwarcman
Więcej możesz przeczytać w 39/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.