Roznosiciel HIV? (aktl.)

Roznosiciel HIV? (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wg prasy, oskarżony o molestowanie seksualne b. dyrygent Polskich Słowików Wojciech K. jest zakażony HIV. Poznański Sanepid i szpital odmawiają zarówno potwierdzenia jak i zaprzeczenia tym rewelacjom.
Rewelacje te podały wtorkowa "Gazeta Wyborcza" i "Super Express". Brak jednak oficjalnego potwierdzenia tych informacji, co jest zrozumiałe w przypadku tego rodzaju zakażenia.

Obydwa dzienniki, informując o zakażeniu K., powołały się na nieoficjalne źródła, nie podały żadnych nazwisk osób potwierdzających te informacje.

"Artykuły nie są wystarczające, żeby prokuratura na ich podstawie zajęła jakiekolwiek stanowisko procesowe. Nie  otrzymaliśmy na temat ewentualnej choroby oskarżonego informacji z  Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej ani ze szpitala, gdzie K. przebywa" - powiedział prokurator Andrzej Jóźwiak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Dodał, że prokuratura - zgodnie z przepisami - może zająć się sprawą na wniosek ewentualnych poszkodowanych lub samego Wojciecha K., jeśli uzna on, że doszło do naruszenia tajemnicy lekarskiej.

"Nie potwierdzam i nie zaprzeczam tej informacji. (...) Każdy z  nas w 37-milionowym kraju ma prawo być potencjalnym nosicielem i  ma prawo zachować tę informację dla siebie" - powiedziała kierowniczka działu epidemiologii Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu Anna Stankiewicz-Wieczorek.

Podobnie odpowiedziano w szpitalu, gdzie od dwóch tygodni przebywa Wojciech K. Nieoficjalnie wiadomo, że stan zdrowia Wojciecha K. jest bardzo ciężki. Wojciech K. prawdopodobnie jest sparaliżowany. W ubiegłym tygodniu lokalne media podały, że dyrygent przeszedł skomplikowaną operację nowotworu mózgu.

Dwa tygodnie temu znaleziono go w celi nieprzytomnego. Obecność wirusa HIV - jak podała prasa - stwierdzono kilkanaście dni temu, po pierwszym badaniu krwi. Zdaniem dziennikarzy, diagnoza wywołała szok w szpitalu. Zagrożone może być bowiem zdrowie molestowanych przez niego chórzystów.

W związku z informacjami na temat domniemanego zakażenia Wojciecha K. wirusem HIV śpiewakami Poznańskiego Chóru Chłopięcego zajmą się psycholodzy i lekarze. Powstały na bazie rozwiązanego chóru Polskie Słowiki. Poznański Chór Chłopięcy w większości składa się z byłych podopiecznych oskarżonego.

"Skontaktowałem się dziś z władzami miasta, z psychologami, którzy współpracowali już z Poznańskim Chórem Chłopięcym, a także z lekarzami w celu jak najszybszej weryfikacji tej informacji. Dla  nas najważniejsze jest dobro dzieci" - powiedział szef chóru Jacek Sykulski.

Prokuratura zarzuca Wojciechowi K., że w latach 1993-1998 wykorzystywał seksualnie trzech chórzystów, którzy nie mieli wówczas ukończonych 15 lat. Za tego rodzaju przestępstwo kodeks karny przewiduje karę od roku do 10 lat więzienia.

6 lutego Sąd Rejonowy w Poznaniu zawiesił trwający od połowy stycznia br. proces oskarżonego o pedofilię Wojciecha K., zadecydował również o zwolnieniu go z aresztu ze wzgledu na jego stan zdrowia.

Poznański chór Polskie Słowiki działał ponad 50 lat. Założony przez Jerzego Kurczewskiego, był przez wiele lat prowadzony przez 55-letniego obecnie Wojciecha K., związanego od 43 lat z tym zespołem. Co roku chór dawał 120-140 koncertów. W sezonie artystycznym 2000/2001 uzyskał prestiżowe tytuły: Chóru Unii Europejskiej oraz Ambasadora Kultury. Latem 2003 roku decyzją władz Poznania chór został rozwiązany, a na jego bazie powstał Poznański Chór Chłopięcy.

***

Po publikacjach prasowych podniosły się głosy oburzenia na podanie takiej informacji do publicznej wiadomości. Doradca ministra zdrowia ds. HIV/AIDS ks. Arkadiusz Nowak uważa, że publikacje mediów o tym, że ktoś jest nosicielem wirusa HIV, są niedopuszczalne, nawet jeśli dotyczy to osoby oskarżonej o molestowanie seksualne.

"Te artykuły cofają nas do początków epidemii, kiedy chciano ścigać osoby zarażone wirusem HIV" - powiedział ks. Nowak. Dodał, że publikacje takie nie są w interesie osób, które mogły mieć ewentualnie kontakty seksualne z oskarżonym. "Teraz na te osoby rzuca się potworne obciążenie psychiczne" - powiedział. Jego zdaniem, można się obawiać, iż niektóre z nich nie zniosą tego ciężaru. Z badań socjologicznych wynika, że w Polsce zarażenie HIV jest piętnowane. Ksiądz przypomniał, że zarówno osoba oskarżona, jak i skazana, zachowuje prawa człowieka. Zwrócił uwagę, że media nie mogą mieć żadnej pewności, że dyrygent jest faktycznie zarażony HIV.

Ustawa o zawodzie lekarza daje możliwość odstąpienia od tajemnicy lekarskiej, jeśli "zachowanie tajemnicy może stanowić niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia pacjenta lub innych osób". "Lekarz może taką informację ujawnić partnerowi seksualnemu pacjenta" - powiedział ks. Nowak. W przypadku oskarżonego Wojciecha K. lekarz powinien zwrócić się do prokuratury o umożliwienie dostępu do osób potencjalnie zagrożonych. "Podawanie tego do informacji publicznej jest naganne moralnie i niezgodne z prawem" - podkreślił.

"Naruszone zostały elementarne zasady tajemnicy lekarskiej. Ktoś głęboko sprzeniewierzył się etyce lekarskiej. Informacja o tym, że  pacjent jest seropozytywny nigdy nie powinna ujrzeć światła dziennego" - powiedział wybitny etyk prof. Zbigniew Szawarski z Uniwersytetu Warszawskiego. Jego zdaniem, konsekwencje tego są istotne. "To naruszenie mojego zaufania do lekarzy. Ja teraz bardziej będę się obawiał ujawniać pewne dane o sobie lekarzom, bo nie mam pewności, że nie sprzedadzą tego dziennikarzom lub nie ujawnią, kierując się rzekomym dobrem ogółu. Decyzja o ujawnienia takiej wiadomości pogłębia kryzys zaufania do medycyny" - powiedział profesor.

"Dziennikarze twierdzą, że szeroki ogół, a zwłaszcza czytelnicy ich gazet, mają prawo do wiedzy. Proszę jednak zwrócić uwagę jak bardzo osobliwe są konsekwencje takiego twierdzenia. Parę miesięcy temu mieliśmy sprawę arcybiskupa Paetza. Moje pytanie jest takie: Jaki był status seropozytywny arcybiskupa? Czy był zdrów, czy nie? Czy molestowani przez niego klerycy mają prawo się dowiedzieć, czy nie? I co zamierza uczynić redakcja +Gazety+ w tej kwestii? Bo cokolwiek nie sądzić o skłonnościach i postępowaniu Wojciecha K. jest on człowiekiem i ma pełne prawo do poszanowania swej godności. Dziennikarska sensacja - zgoda, ale nie za wszelką cenę. Otworzyliśmy puszkę Pandory i  zrobiliśmy źle". Publikacje mogą przyczynić się do nieuzasadnionego piętnowania członków chóru - uważa profesor.

Skandalem nazwał ujawnienie tych danych przez pracowników służby zdrowia prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Konstanty Radziwiłł. "Ujawnienie tych danych jest skandaliczne. Jeśli podali to lekarze, złamali prawo i sprzeniewierzyli się zasadom tajemnicy lekarskiej" - powiedział. Podkreślił, że w tym przypadku nie zachodzi wskazana przez przepisy ustawy o zawodzie lekarza okoliczność zwolnienia z tajemnicy lekarskiej.

Zdaniem przewodniczącej Rady Etyki Mediów Magdaleny Bajer, publikacje pokazują dylemat, przed jakim staje dziennikarz. "Ta wiadomość wygląda niestety wiarygodnie. Należy postawić pytanie, czy przeważa potrzeba publikacji, by uchronić narażone osoby przed niebezpieczeństwem, czy też przez publikację nie naraża się je na większe być może niebezpieczeństwo nieprzychylnych reakcji społecznych" -  powiedziała.

Czy w tym konkretnym przypadku dziennikarze, zamiast publikować uzyskane informacje na łamach gazety, nie powinni raczej podjąć działania, by dotrzeć z informacją jedynie do osób zainteresowanych - zastanawia się Bajer i dodaje, że sprawą zajmie się prawdopodobnie Rada Etyki Mediów.

oj, Gazeta Wyborcza, pap

Czytaj także: Dzieciołapka Kroloppa; Słowiki a` la carte