Terroryści mogą zabić Polskę

Terroryści mogą zabić Polskę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polskie służby nie są wystarczająco przygotowane do dużych ataków terrorystycznych. Brakuje regulacji prawnych i organizacyjnych.
To ocena uczestników środowej debaty w redakcji "Życia Warszawy", dotyczącej przygotowania Polski do walki z terroryzmem.

Prezydent Lech Kaczyński za konieczne uważa opracowanie nowej ustawy o krajowym ratownictwie, która określi m.in. kto dowodzi podczas akcji po ataku, wprowadzi procedury organizacyjne i  przepisy, dzięki którym szefowie poszczególnych służb nie będą unikać decyzji związanych z finansowymi skutkami akcji.

"Muszą być także jasne przepisy dotyczące pozyskiwania do akcji w  błyskawicznym tempie np. koparek, spychaczy, które są własnością prywatnych przedsiębiorstw, a nie rządu. Powinny one zostać później zwrócone lub odpowiednio zrekompensowane" - wyjaśnił prezydent.

Wiceprezydent Warszawy Władysław Stasiak powiedział, że rolą władz stolicy jest przygotowanie dobrej informacji np. o  przedsiębiorstwach, które mogą być źródłem skażeń, o sprzęcie ratowniczo-technicznym, wodociągach, kanalizacji, jak również o  liczbie dostępnych miejsc w szpitalach. "Obecnie mamy np. 3 tys. takich wolnych miejsc i te dane są systematycznie sprawdzane" -  powiedział.

Marcin Kossek zajmujący się szkoleniem grup antyterrorystycznych na świecie uważa, że "zabezpieczenie tak dużej aglomeracji jak Warszawa jest bardzo trudne i wymaga przede wszystkim koordynacji wszystkich służb". "Wojsko, policja, straż pożarna muszą współgrać. Trzeba dofinansować grupy, które zajmują się likwidacją zjawisk terrorystycznych. Są niewystarczająco wyposażone, niedoszkolone i mam wrażenie, niewłaściwe zarządzane" - dodał.

"My nie jesteśmy przygotowani do walki z dużym terroryzmem, my  jesteśmy przygotowani do walki z terroryzmem kryminalnym" -  twierdzi Kossek.

Zapytany, czy jesteśmy zagrożeni atakami terrorystycznymi, mówił: "Narażeni jesteśmy bezpośrednio od momentu, kiedy staliśmy się czynnym uczestnikiem kampanii w Iraku, kiedy włączyliśmy się w  koalicję antyterrorystyczną".

Jego zdaniem, biorąc pod uwagę siły i nakłady na walkę z  terroryzmem, Polska, w porównaniu z np. USA czy Wielką Brytanią jest słaba i potencjalnie może być najłatwiejszym celem ataku.

"Musimy zadbać o miejsca kultu religijnego. Ważne jest także zabezpieczenie miejsc, gdzie jest dużo ludzi, bo w zamachu chodzi o rozgłos, a ten jest wtedy, kiedy w zamachu ginie 300 osób" -  podkreślił.

Zdaniem byłego szefa GROM-u płka Romana Polki, w Polsce powinno powstać - na wzór brytyjskiej KOBRY - centrum reagowania kryzysowego, w skład którego powinni wejść m.in. minister spraw wewnętrznych i administracji, eksperci, a także przedstawiciele sztabu generalnego.

Podkreślił, że w takich sytuacjach potrzebne jest dobre rozpoznanie, współdziałanie antyterrorystów, policji i straży pożarnej, jak również służb miejskich.

Wyjaśnił też, że policja i służby specjalne muszą zacząć działać już podczas planowania i przygotowywania ataku terrorystycznego. Jeśli jednak nie zostanie on w porę wykryty, muszą zacząć działać wojskowe jednostki antyterrorystyczne.

Płk Jerzy Stachowicz z departamentu przeciwdziałania korupcji, terroryzmowi, przestępczości zorganizowanej ABW powiedział natomiast, że służby, odpowiadające za rozpoznawanie i  przeciwdziałanie atakom, są odpowiednio przygotowane. Dodał jednak, że terroryści zawsze próbują zaskoczyć czymś nowym.

sg, pap