DYKTATURA SKANSENU

Dodano:   /  Zmieniono: 
Skończyłem trzecią część ''Tadeusza''. Zanosi się na długą chryję - napisał Adam Mickiewicz. Miał rację.
"Na grunt wielkiej rewolucji przemysłowej trafili nasi emigranci po powstaniu listopadowym. I co pozostawili" - zapytał niedawno we "Wprost" Czesław Miłosz. - Wspomnienie, ''Pana Tadeusza''. Sprawozdanie z pobytu w muzeum napisane z niezwykłym talentem - tak współczesny czytelnik odniesie się z pewnością do najpopularniejszej lektury szkolnej sezonu. Stoją za tym zresztą ważne racje historyczne.

Kilku sprawców podstępów i kłamstw, którzy pod pretekstem religii (...) wyłamali się spod prawej władzy monarszej, zerwali wszystkie więzy uległości, które nakłada obowiązek, i wtrącili swą ojczyznę w nieszczęście i żałobę? - tak ocenił powstańców 1830 r. Grzegorz XVI w encyklice ?Cum primum? z czerwca 1832 r. Na emigracji razem z Mickiewiczem znalazło się 30 tys. najlepiej wyedukowanych polityków, publicystów i pisarzy - ta elita narodu jednak czuła się zupełnie przybita brakiem uznania dla ich ?czynu zbrojnego? w kraju przyspieszonej rewolucji przemysłowej. W tej sytuacji Mickiewicz czuł się zobowiązany do działań krzepiących - na licznych spotkaniach emigrantów poeta wygłaszał trwające około kwadransa improwizacje, które wywoływały na zebranych ogromne wrażenie. Jednocześnie, jak większość, cierpiał nędzę. ?Adam (...) cierpiał częstokroć wielki niedostatek i nie mówiąc nikomu, zastawiał w Mont de Piete zegarek (...)? - wspominał po latach Ignacy Domejko. Jego sytuacja poprawiła się dopiero w połowie września, po sprzedaniu praw do rękopisu III części ?Dziadów?. Za honorarium w wysokości 2 tys. franków utwór miał się ukazać w nakładzie 2 tys. egzemplarzy. We wrześniu 1832 r. poeta zaczął pracę nad ?Panem Tadeuszem? - w przerwach między kłótniami, jakie w jego mieszkaniu urządzały różne odłamy emigracji. ?Odwiedzali Adama wtedy tłumnie (...) rozbitkarze powstania listopadowego, roznamiętnieni, krzykliwi, powracający z Tarane i Vauban? - wspomina jeden z przyjaciół. Fatalnie skomplikowały się sprawy osobiste poety - Konstancja Łubieńska, przelotna miłość z okresu pobytu w Wielkopolsce, nie zrezygnowała z aspiracji zostania towarzyszką jego życia. Podjęła decyzję o rozwodzie - mimo 14 lat małżeństwa i posiadania pięciorga dzieci! - i zaproponowała swą rękę Mickiewiczowi. Ten wprawdzie ofertę odrzucił, ale jeden z kuzynów Konstancji przechwycił korespondencję kochanków i rozpowszechnił wieść o romansie, wywołując skandal, o czym huczała cała Wielkopolska. Konstancję, która już porzuciła rodzinę i wyjechała do Paryża, by zamieszkać z Adamem, udało się metodą długotrwałej perswazji zawrócić z Drezna. Tymczasem Mickiewicz szybko przestał się sporej części emigracji podobać. ?Konsekwencje, jakie może sprowadzić jego system katolicyzmu, są jak najbardziej szkodliwe dla Polski?. - oskarżał poetę w ?La Tribune? Jan Czyński, aktywista Stronnictwa Demokratów. Do Mickiewicza, który z gromadą emigrantów słuchał wieczorami gawęd i śpiewał stare litewskie pieśni, przyległa etykieta wstecznika i dziwaka. ?Wierzono paradoksom kursującym pod stemplem geniusza. Co do nas, nie mogliśmy pochwalać, że (...) lubownik swojej ziemi nigdy swoim okiem nie sięgał poza Niemen, że odpychał ze zgrozą, że prawie okładał wyklęciem bądę polityczne, bądę umysłowe, bądę religijne przemiany, wywołane i bronione przez rewolucje Zachodu? - napisał Józef Bolesław Ostrowski na łamach ?Nowej Polski?. Z kolei dla Kościoła oficjalnego Mickiewicz pozostawał niebezpiecznym wywrotowcem. W paędzierniku 1833 r. ukazało się brewe Grzegorza XVI, które zawierało potępienie ?Ksiąg narodu i pielgrzymstwa?, jako ?pisma pełnego zuchwalstwa i przewrotności?. ?Skończyłem trzecią część ťTadeuszaŤ. Zanosi się na długą chryję? - napisał tymczasem poeta do Stefana Garczyńskiego. Trwał w przekonaniu, że nic lepiej sprawie polskiej nie będzie służyć, niż stworzenie nostalgicznego poematu. ?Siedzę w domu jak ćwiek i piszę? - donosił w listopadzie 1833 r., zmieniwszy po raz trzeci w trakcie pisania poematu mieszkanie, w ucieczce przed nagabującymi go emigrantami. Poza tym czuł się ponaglany faktem pobrania od wydawcy Aleksandra Jełowickiego zaliczki, którą wydał na długo, zanim tekst był gotowy. Poprawki wnosił do tekstu poematu do ostatniej chwili, często ?na kolanie?, w trakcie odczytywania fragmentów przyjaciołom, zmieniał nawet całe sceny. Rezultat? Bezlik pomyłek, przekręceń i anachronizmów, od których w poemacie aż się roi. Poeta zmieniał nagle bieg wypadków, ale zapominał powiadomić o tym swoich bohaterów. Przykład już na pierwszych stronach. Tadeusz tuż po przybyciu zastaje Zosię podczas strojenia się na wieczerzę. Tymczasem ta z nigdy nie wyjaśnionych powodów na wieczerzy się nie pojawia. Więcej: Tadeusz błąka się po pustym dworku, ponieważ Wojski ?za domem urządzał wieczerzę?. Pomyłka! Dlaczego w ciągu poematu dowiadujemy się, że Wojski urządzał wieczerzę w dworkowym salonie, a dopiero Protazy pod jego nieobecność nakazał przenieść ją do zamku? Dlaczego więc dworek w momencie przybycia Tadeusza był pusty? W krótkiej inwokacji pod adresem soplicowskiego dworku, która zaplątała się w opis bitwy między szlachtą a Moskalami, poeta wspomina o lipach otaczających domostwo, podczas gdy czytelnik pamięta z księgi I, że były to ,,topole, co go bronią od wiatrów jesieni?. Kiedy jenerał Kniaziewicz wraz z gronem oficerskim podziwia urodę Zosi, ?Tadeusz patrzył wesoł i zacierał ręce? ? napisał poeta. Problem polega na tym, że Tadeusz nie mógł zacierać rąk, nosząc jedną z nich na temblaku. Jest też drobiazg astronomiczny. W opisie nieba czytamy: ?Nieco wyżej Dawida wóz, gotów do jazdy,/ Długi dyszel kieruje do Polarnej Gwiazdy?. Ów ?Dawida wóz? to nasz Wielki Wóz, ale jego dyszel kieruje się nie ku Gwieędzie Polarnej, lecz w stronę odwrotną. Oto scena wyruszania spóęnionego Tadeusza na polowanie: ,,Koń Tadeusza w stajni czekał osiodłany,/ wziął więc flintę, skoczył nań i jak opętany/ Pędził ku karczmom??. Ale kto - koń na Tadeuszu czy Tadeusz na koniu? W sumie za 4 tys. franków poeta przekazał wydawcy prawo do dysponowania tekstem ?Pana Tadeusza? przez trzy lata i wydania go w nakładzie 3 tys. egzemplarzy. 1 kwietnia 1834 r. drukarnia A. Pinarda rozpoczyna ?składanie? tekstu, zecerów nadzoruje sam poeta. Praca trwa aż jedenaście tygodni. 20 czerwca drukarnię A. Pinarda opuściły 3 tys. egzemplarzy utworu o pełnym tytule ?Pan Tadeusz czyli ostatni zajazd na Litwie. Historia szlachecka z roku 1811 i 1812, we dwunastu księgach, wierszem, przez Adama Mickiewicza. Tom 1-2. Wydanie Aleksandra Jełowieckiego, z popiersiem autora. Paryż 1834?. Ogół emigracji przyjął poemat bez zachwytu. Obóz radykalnych demokratów wytykał poecie kult wstecznictwa i tradycjonalizmu. Ganiono poemat za kpiące uwagi na temat haseł rewolucji francuskiej, za zlekceważenie postaci Buchmana, który w trakcie sejmiku szlacheckiego w Dobrzynie próbował wdrożyć jako tako uporządkowaną od strony prawnej procedurę zajazdu. Wytykano Mickiewiczowi, że jednym z głównych bohaterów jest ciasno i tradycjonalistycznie nastawiony Sędzia, a Maciek ze swoją skłonnością do egzekwowania prawa za pomocą gwałtu i rozboju pozostaje postacią na wskroś sympatyczną. Z kolei obóz zachowawczo-monarchistyczny wystąpił z zarzutami odwrotnymi: za mało odnaleziono w dziele elementów prawdziwie polskich, recenzenci sugerowali nawet, iż autorem poematu mógłby równie dobrze zostać Francuz, Niemiec czy Anglik, zapoznający się z polskimi realiami w trakcie krajoznawczej wycieczki. ?Pan Tadeusz? nie podobał się także odbiorcom umiarkowanym. Po pierwsze - za mało romantyzmu, po drugie - za mało heroizmu, po trzecie - ducha narodowego zastępują w nim obrazki rodzajowe, żarty i humor sytuacyjny. Zdaniem tego odłamu krytyków, ?Pan Tadeusz? ?jest romansem obyczajowym, i jeszcze nie bardzo wglądającym w duszę człowieka, ale zatrzymującym się chętnie na powierzchni tej różnobarwnej społeczności szlacheckiej?. Ci krytycy, którzy doceniali mistrzostwo opisu i fakt, że polszczyzna była Mickiewiczowi uległa jak rzadko komu, utyskiwali jednak na to, że poeta użył tego wspaniałego daru poetyckiego do odmalowania postaci płaskich i prowincjo- nalnych. Na pewno było to - ich zdaniem - zamierzenie biegnące poniżej możliwości autora ?Dziadów?. Współcześni poety widzieli w poemacie, który historia wyniosła z czasem do rangi ?narodowego?, to, co dzisiaj umyka naszej uwagi - fakt, że jest to napisane z talentem sprawozdanie z muzeum. W czasach Mickiewicza Nowogródczyzna była trwającym na obrzeżach wielkiej historii skansenem. Po dworkach przemieszkiwali starzy szlachcice, noszący się w kontuszach, żupanach i pasach słuckich. Łatwo było spotkać starców, których życie upłynęło w zupełnie innej epoce, a którzy tak chętnie rozprawiali o czasach swej młodości. Mickiewicz, jak zaświadczają jego współcześni, czuł niezwykłą słabość do takich nagle postarzałych dziwaków rodem z poprzedniej epoki: chętnie słuchał ich wspominków, a zasłyszane przymierzał do swych ulubionych wówczas bohaterów literackich - starców z awanturniczych powieści Waltera Scotta.

Więcej możesz przeczytać w 40/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.