Miller musi odejść? (aktl.)

Miller musi odejść? (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zmiana premiera i rządu była tylko jednym z wariantów, rozpatrywanych na posiedzeniu prezydium SLD. Żadna decyzja jednak nie zapadła - studzą emocje politycy Sojuszu.
Według "Rzeczpospolitej", po posiedzeniu klubu Janik pojechał do premiera, aby wymóc na nim dymisję rządu, ale premier odmówił. Wśród potencjalnych następców Millera w kuluarach wymienia się: szefa MSZ Włodzimierza Cimoszewicza, szefa MSWiA Józefa Oleksego oraz marszałka Sejmu Marka Borowskiego.

Janik zaprzeczył jednak doniesieniom gazety. Powiedział, że środowe spotkanie z premierem poświęcone było sprawom europejskim, w  związku z oczekiwaną w przyszłym tygodniu wizytą kanclerza Niemiec Gerharda Schroedera i zbliżającym się szczytem UE. "Leszek Miller powinien spotkać się z Gerhardem Schroederem i z przywódcami unijnymi jako w pełni umocowany i niekwestionowany premier rządu polskiego" - powiedział Janik.

Rzecznik klubu Sojuszu Bronisław Cieślak powiedział, że podczas posiedzenia prezydium klubu "była bardzo surowa, bardzo szczera i  bardzo męska rozmowa".

"Padały różne opinie. Nazywam to wariantami rozwoju zdarzeń. Natomiast ani nie były one głosowane, ani nie potrafię powiedzieć, jak rozłożyłaby się większość" - powiedział dziennikarzom Cieślak.

Dodał, że prezydium dyskutowało nad tym, "czy możliwością wyjścia z tej dramatycznej, niedobrej dla SLD sytuacji, nie byłaby wymiana rządu". "Rozważano i takie scenariusze. Różne, jeśli chodzi o  terminy tej wymiany" - relacjonował rzecznik. Zaznaczył, że  prezydium nie mogło zażądać dymisji premiera, bo "takie zadanie można zgłosić w rozmowie bezpośredniej, a premier nie uczestniczył w tym posiedzeniu".

Według Cieślaka, poparcie ustąpienia Millera "nie zostało przesądzone w sensie przedyskutowania, z konkluzją w jakimś głosowaniu, wyrażenia opinii, podjęcia jakiejś uchwały".

Oleksy pytany w czwartek przez dziennikarzy, czy słyszał, że  prezydium klubu chce, by to on został szefem rządu odpowiedział: "Nic mi na ten temat nie wiadomo i przestańcie spekulować, bo ja mam co robić, ciężko pracuję. Zostawmy spekulacje, mamy dziś inne sprawy za głowie".

Także wicemarszałek Senatu Ryszard Jarzembowski potwierdził, że  na środowym prezydium "wszystkie możliwe warianty były rozważane". Pytany, czy również ten, żeby premiera wymienić jeszcze w marcu, odpowiedział: "Mogę potwierdzić, że takie wątki się przewijały".

"Rozmawialiśmy o wszystkich plusach i minusach bycia w takim składzie, możliwości jakiejś rekonstrukcji wewnątrz SLD po to, żeby z pełną troską popatrzeć na to, co się wokół nas dzieje" -  tak przebieg obrad prezydium zrelacjonowała wiceprzewodnicząca klubu Sojuszu Anna Bańkowska. "Nie było żadnego wniosku, żeby szedł przewodniczący do premiera i żądał dymisji" - dodała.

W jej ocenie, "rząd właściwie nie popełnia żadnych istotnych błędów, ale ukształtował się negatywny wizerunek" i dlatego wariant wymiany premiera też jest brany pod uwagę. Według Bańkowskiej, podczas spotkania władz klubu "nie padły żadne nazwiska następcy Millera".

Tymczasem marszałek Sejmu Marek Borowski podtrzymuje opinię, że  "do czasu wejścia do Unii trzeba unikać zawirowań", które towarzyszyłyby zmianie rządu i premiera. Borowski powiedział dziennikarzom, że "nic nie wie o tym", by Janik, zażądał dymisji Millera.

W środę "Trybuna" napisała, że Borowski zamierza opuścić SLD i  miałoby się to "dokonać w przyszłym tygodniu"; według dziennika, odejście Borowskiego miałoby być dla polityków Sojuszu, którzy podpisali się pod projektem uchwały "Dość złudzeń" (nazywanych grupą dziesięciu) sygnałem dla utworzenia nowej partii politycznej.

Marszałek Sejmu stoi na czele tej grupy, a pod projektem uchwały, mówiącej m.in. o rozdziale funkcji w administracji rządowej i  wojewódzkiej od funkcji w kierownictwie partii oraz o zwołaniu kongresu SLD w maju tego roku, podpisali się m.in. Andrzej Celiński, Jolanta Banach, Włodzimierz Cimoszewicz, Izabella Sierakowska, Bogdan Lewandowski.

Borowski powiedział w czwartek dziennikarzom, że podczas posiedzenia prezydium "uspokoił kolegów", iż jest gotów ustąpić z  funkcji marszałka. Dodał, że "niektórzy politycy, koledzy z  Sojuszu, którym się nie podoba to, co robi grupa reformatorska i  on osobiście, sięgnęli do takiego straszaka", że jeżeli opuści SLD, będzie musiał ustąpić z funkcji marszałka.

"Chciałem ich tym samym uprzedzić, że nie ma problemu. Jeśli zajdzie taka potrzeba i będzie taka wola grupy politycznej, która mnie rekomendowała, to ja stołka się nie będę trzymał. Dla mnie najważniejsze jest to, żeby wyborcom lewicy i krajowi zaoferować alternatywę polityczną, którą uważam za niezwykle ważną, a nie stołek marszałka" - podkreślił.

Pytany, czy to prawda, że mógłby zostać nowym premierem Borowski zażartował: "Najbardziej satysfakcjonowałaby mnie funkcja sekretarza generalnego ONZ".

Pytany, czy widzi jeszcze sens takich rozmów w SLD, odpowiedział: "Chciałbym wiedzieć mimo wszystko, co Krzysztof Janik zamierza zrobić i jak chce to robić. Nie można być zarozumialcem, któremu się wydaje, że wszystko wie".

oj, pap