Kolejni Japończycy wolni (aktl.)

Kolejni Japończycy wolni (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Porwani w zeszłym tygodniu w Iraku dwaj Japończycy, zostali uwolnieni - poinformował Komitet Ulemów (uczonych islamskich). Zakładników przekazano islamskim duchownym w bagdadzkim meczecie Umm al-Kura.
Informację tę telefonicznie potwierdzili japońskiej agencji prasowej Kyodo sami uwolnieni zakładnicy. Potwierdziły się przy tym doniesienia mediów, że zakładnikami byli: 30-letni niezależny dziennikarz Junpei Yasuda oraz 36-letni pacyfista i obrońca praw człowieka Nobutaka Watanabe.

Jak twierdzi katarska telewizja Al-Dżazira, przy przekazywaniu zakładników przedstawicielom irackiego Komitetu Ulemów (uczonych islamskich) w meczecie byli obecni reprezentanci japońskiej ambasady.

Według arabskich i japońskich stacji telewizyjnych, Japończycy zostali porwani we wtorek w Abu Gharib na przedmieściach Bagdadu. Jechali wynajętą taksówką, by dotrzeć do miejsca, gdzie rozbił się ostrzelany amerykański śmigłowiec, który chcieli sfilmować.

Po zwolnieniu Yasudy i Watanabe w rękach irackich porywaczy nie  ma już japońskich zakładników. W czwartek uwolniona została trójka Japończyków, uprowadzonych wcześniej i przetrzymywanych przez tydzień przez porywaczy.

Jak wynika z sondażu opinii publicznej przeprowadzonego przez japoński dziennik "Asahi", 73 proc. Japończyków uważa, że premier Junichiro Koizumi postąpił słusznie odmawiając wycofania wojsk japońskich z Iraku, jak tego domagali się bojownicy iraccy przetrzymujący pierwszych trzech obywateli japońskich jako zakładników.

Poparcie dla premiera deklarowali nie tylko członkowie i zwolennicy jego Partii Liberalno-Demokratycznej (tu wskaźnik poparcia wynosił 80 proc.), ale także opozycyjnej Partii Demokratycznej (60 proc.).

W Iraku uprowadzono z chwilą wybuchu powstania radykalnego duchownego szyickiego Muktady al-Sadra około czterdziestu zakładnikow. Większość z nich zwolniono. Zamordowano jednego, włoskiego ochroniarza 36-letniego Fabrizia Quattrocchiego. Po zastrzeleniu w środę Quattrocchiego iraccy porywacze wystosowali do władz w Rzymie ultimatum, grożąc, że będą zabijać kolejnego zakładnika co 48 godzin, jeśli włoskie wojska nie wycofają się z Iraku.

Rodziny pozostałych trzech uprowadzonych Włochów wystosowały list do porywaczy, w którym proszą o oszczędzenie życia ich bliskim i zapewniają, że "ich chłopcy" pojechali tam tylko pracować. List, wysłany do katarskiej telewizji Al-Dżazira, zamieścił w sobotę dziennik "La Repubblica".

"Jesteśmy rodzinami trzech młodych mężczyzn, których przetrzymujecie. Jesteśmy zwykłymi ludźmi, takimi jak wy. Uważamy, że to, czym grozicie, jest bezużyteczne i przyniesie skutki odwrotne od zamierzonych, także dla waszej sprawy" - napisano w  liście.

"Nasi chłopcy pojechali w poszukiwaniu pracy, nie kierowały nimi żadne motywy ideologiczne. Wy też jesteście rodzicami i powinniście zrozumieć nasz lęk. Oszczędźcie życie naszych chłopców, którzy nie mają nic wspólnego z polityką. Prosimy was, pozwólcie im jak najszybciej wrócić do domu" - piszą rodziny zakładników.

"La Repubblica" twierdzi, że telewizja Al-Dżazira jest gotowa rozpowszechnić ten list, wolałaby jednak, aby został odczytany przed kamerami przez kogoś z rodzin, które się pod nim podpisały. Miałoby to podnieść skuteczność zawartej w liście prośby.

Tymczasem odezwali się inni porywacze, w których rękach znajduje się amerykański żołnierz. Nie żądają oni wycofania się wojsk USA z Iraku, a "jedynie" wypuszczenia uwięzionych przez Amerykanów bojowników irackich.

em, pap