Polski debiut w europarlamencie (aktl.)

Polski debiut w europarlamencie (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polscy eurodeputowani debiutowali na forum Parlamentu Europejskiego. Grozili upadkiem naszej cywilizacji w razie odcięcia od chrześcijańskich korzeni, a poseł LPR ofiarował parlamentowi dwa krzyże.
"Europa nie może odciąć się od chrześcijańskich korzeni. Jeśli to uczynimy, grozi nam powolna śmierć. Będzie to śmierć naszej cywilizacji, niezdolnej podołać wielu zagrożeniom, które nie tak dawno pojawiły się na świecie" - mówił poseł Aleksander Szczygło (PiS) podczas rutynowej debaty parlamentu na temat przyszłej konstytucji UE.

Wtórował mu senator LPR Adam Biela: "Obecny projekt konstytucji Unii Europejskiej niestety ma sformułowania, które nie tylko w ogóle nie odwołują się do korzeni chrześcijańskich, stanowiących konstruktywną wartość fundamentu europejskiego, lecz stwarzają obawy o zachowanie suwerenności krajów członkowskich" - oświadczył.

Wezwał do przezwyciężania trudności w Europie poprzez "cywilizację miłości": "Polskiej Solidarności nie byłoby bez papieża pochodzącego z Polski, który swoją wiarą i własnym przykładem pokazuje, jak budować nową Europę poprzez cywilizację miłości. Na takim fundamencie zostaną przezwyciężone trudności, konflikty i pomieszanie języków, które doprowadziło do dezintegracji i rozejścia się ludzi budujących biblijną wieżę Babel" - oświadczył Biela.

Upominany za zbyt długie wystąpienie, na które dostał dwie minuty, pożegnał się z Parlamentem Europejskim. Przypomniał, że nie kandyduje w wyborach zaplanowanych na 13 czerwca i życzył unijnemu zgromadzeniu "pomocy bożej w budowaniu jedności".

Wszyscy polscy eurodeputowani prawicy, mówiąc o unijnym Traktacie Konstytucyjnym, nawiązywali do Konstytucji 3 Maja. Biela przypomniał, że "jej fundament sięgał swoimi korzeniami do wartości chrześcijańskich, które zjednoczyły państwa i narody Europy Środkowej i Wschodniej i które konstytucję majową uznały za swoją". "Europa, która zapomni o swoich korzeniach, nie ma przyszłości" - przestrzegł Zbigniew Chrzanowski z Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego.

Tymczasem senator Genowefa Grabowska z Socjaldemokracji Polskiej chciała wprowadzić do unijnej konstytucji inny zapis o korzeniach. "Europa i jej społeczeństwo chce konstytucji bezpiecznej, wolnej od przemocy i terroryzmu, takiej Europy chce. Dlatego rozważmy, czy do konstytucji nie wprowadzić paragrafu o korzeniach terroryzmu" - powiedziała.

Wezwała także do uwypuklenia w przyszłej konstytucji UE polityki społecznej i zakazu dyskryminacji osób niepełnosprawnych. Domagała się też takiego kompromisu w sprawie systemu głosowania w Radzie UE, który zyska aprobatę wszystkich państw UE.

"Przede wszystkim chcemy Unii demokratycznej i solidarnej, w  której wszystkie państwa i obywatele są równi, i dlatego sposób podejmowania decyzji w Radzie UE powinien być zredagowany w duchu kompromisu, który uwzględnia interesy wszystkich państw, dużych i  małych, i który nie oddaje całej unijnej władzy w ręce kilku państw" - powiedziała Grabowska.

Ona również nie zmieściła się w czasie wyznaczonym dla każdego z  mówców i naraziła na upomnienia prowadzącego obrady jednego z  wiceprzewodniczących PE. Grabowska była jedyną przedstawicielką polskiej lewicy zabierającą głos we wtorkowej debacie, mimo że do  SLD, UP i SdPl należy połowa z 54 polskich eurodeputowanych.

W kwestii kompromisu w sprawie głosowania w Radzie UE wsparł ją także Chrzanowski. "Konstytucja jest potrzebna, abyśmy mogli sprawnie zarządzać Europą" - powiedział. "Aby jednak ten akt miał ogromne znaczenie, musi być przyjęty w drodze kompromisu, w drodze akceptacji wszystkich narodów tworzących Unię Europejską". Eurodeputowani Szczygło i Biela przestrzegali też przed taką konstytucją UE, która groziłaby ograniczeniem suwerenności państw.

Lider Samoobrony Andrzej Lepper zażądał z kolei renegocjowania warunków członkostwa Polski w Unii Europejskiej.

"Polska przystąpiła do Unii na uwłaczających, nierównych zasadach. To wina polskich negocjatorów, którzy ogłosili wielki sukces, a prawda jest inna. Winnych tej sytuacji w przyszłości rozliczymy. Samoobrona żąda renegocjacji układu stowarzyszeniowego" - oświadczył " - oświadczył unijnemu zgromadzeniu, w swym pierwszym wystąpieniu po rozszerzeniu UE Lepper, mając zapewne na myśli Traktat Akcesyjny, ponieważ stowarzyszeniowy przestał obowiązywać wraz z wejściem Polski do Unii.

Lepper oddał hołd papieżowi Janowi Pawłowi II i jednemu z "ojców" integracji europejskiej, Robertowi Schumanowi, którego nazwał "wielkim mężem stanu i patriotą". "Celem tej idei był pokój w Europie i na świecie oraz pomyślność ludzi. A jak jest - jest Europa dwubiegunowa - Europa bogatych i Europa biednych" - grzmiał.

Dlatego "potrzebne jest inne spojrzenie na gospodarkę - należy odejść od polityki neoliberalnej i globalizacji w takim najgorszym ich wydaniu. Nie gospodarka wolnorynkowa, a społeczna gospodarka rynkowa zgodnie z nauką Kościołów różnych wyznań. (...) Nie  bogacenie kosztem biednych, a pomoc biednym kosztem bogatych" - powiedział.

Nawoływał do rozwoju małych i średnich przedsiębiorstw i tworzenia miejsc pracy. "Tylko wtedy wygramy wyścig o prym gospodarczy z USA i krajami Azji, Chinami, Japonią. Nie bójmy się współpracy z Rosją i Ukrainą" - zachęcał Lepper.

Kiedy przekroczył dwuminutowy limit czasu, prowadząca obrady wiceprzewodnicząca PE, Francuzka Catherine Lalumiere, po dwóch ostrzeżeniach, wyłączyła mu mikrofon.

Przedstawiciel LPR Witold Tomczak ofiarował Parlamentowi Europejskiemu dwa krzyże, żeby zawiesić je w salach tego zgromadzenia w Strasburgu i Brukseli. "Proszę przyjąć od narodu polskiego dar - skarb najcenniejszy, jaki mamy - krzyż Chrystusowy. Niech ten krzyż będzie dla nas mocą! Tylko wpatrując się w krzyż, Europa wyrwie się z chaosu i  zagubienia moralnego!" - wołał Tomczak.

"Panie Przewodniczący! Ufam, że ten krzyż - znak miłości i  zwycięstwa - poleci Pan zawiesić w godnym miejscu tego Parlamentu. Jeden w Strasburgu, drugi w Brukseli. Proszę się nie lękać! Odwagi! Pamiętajmy o wołaniu Ojca Świętego Jana Pawła II: +Europo, nie lękaj się otworzyć drzwi Chrystusowi! Tylko z Chrystusem można zbudować trwały, wspólny dom europejski!" - powiedział Tomczak.

W odpowiedzi niektórzy eurodeputowani zwrócili uwagę, że  regulamin nie przewiduje wieszania symboli religijnych w  Parlamencie UE poza kaplicami, znajdującymi się w gmachach tego zgromadzenia.

Wcześniej Parlament Europejski odrzucił przytłaczającą większością głosów wniosek o wotum nieufności wobec Komisji Europejskiej. Wniosek zgłosiła grupa eurosceptycznych posłów, domagających się dymisji obecnego składu Komisji za oszustwa w finansowaniu działalności jej biura statystycznego Eurostat. Jednak 515 spośród 666 eurodeputowanych obecnych na sesji plenarnej w Strasburgu głosowało za odrzuceniem tego wniosku. Za wotum opowiedziało się jedynie 88 eurodeputowanych, a 63 wstrzymało się od głosu.

W tym pierwszym głosowaniu, w którym brali udział polscy eurodeputowani, za wotum nieufności oddało głos 13 z nich, reprezentujących PiS, LPR, Samoobronę, Ruch Katolicko-Narodowy i Polski Blok Ludowy. Znaleźli się w gronie eurosceptyków, posłów skrajnej prawicy, części komunistów i regionalistów oraz pojedynczych chadeków.

Wśród broniących Komisji Europejskiej było 38 polskich eurodeputowanych, w tym posłowie SLD, UP, SdPl, PO i PSL z wyjątkiem szefa stronnictwa, Janusza Wojciechowskiego, który jako jedyny Polak wstrzymał się od głosu.

Z listy opublikowanej przez Parlament Europejski wynika, że w głosowaniu wzięło udział 52 na 54 polskich eurodeputowanych. Nie ma na niej Ryszarda Kalisza z SLD i Krzysztofa Rutkowskiego z PLD.

em, pap