Bliżej Moskwy niż Brukseli

Bliżej Moskwy niż Brukseli

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zdaniem rosyjskiej prasy, Kijów zrezygnował ze starań o integrację europejską. Dowodem na to mają być rozmowy, które w sobotę odbył w Moskwie ukraiński premier Wiktor Janukowycz.
Rosja i Ukraina zapowiedziały po nich utworzenie strefy wolnego handlu. Wcześniej przedstawiciele UE wielokrotnie ostrzegali Kijów, że inicjatywa taka może utrudnić realizację unijnych aspiracji Ukrainy.

Opinię o rezygnacji z integracji z UE wyraziła na łamach rosyjskiego dziennika "Niezawisimaja Gazieta" ukraińska publicystka Tatiana Iwżenko. "Kijów faktycznie przyznał, że głównym kierunkiem jego integracji stały się formacje istniejące w ramach Wspólnoty Niepodległych Państw, w tym Wspólna Przestrzeń Gospodarcza" między Rosją, Ukrainą, Kazachstanem i Białorusią - pisze Iwżenko.

Zauważa przy tym, że w przededniu moskiewskiej wizyty Janukowycza do dymisji podał się wiceszef ukraińskiego MSZ Ołeksandr Czałyj, który odpowiadał za integrację europejską, tłumacząc, że jego funkcja straciła sens.

Iwżenko traktuje rosyjską propozycję w sprawie strefy wolnego handlu, jako próbę wzmocnienia Janukowycza, jednego z pretendentów do reprezentowania obozu władzy w jesiennych wyborach prezydenckich. Polityk ten uważany jest za prorosyjskiego w  przeciwieństwie do opowiadającego się za integracją z Zachodem lidera opozycji Wiktora Juszczenki. "To, że Janukowyczowi udało się ruszyć z martwego punktu problemy istniejące od roku 1993, eksperci ukraińscy oceniają jako pierwsze przedwyborcze zwycięstwo następcy (prezydenta) Leonida Kuczmy" - pisze.

Główny sukces sobotniej wizyty Janukowycza i jego spotkania z prezydentem Rosji Władimirem Putinem to, zdaniem ukraińskiej komentatorki, zapowiedź ustępstwa Rosji w sprawie naliczania podatku VAT od sprzedawanej Ukrainie ropy. Roczne należności Kijowa wobec Moskwy z tego tytułu szacuje się na 300-400 mln dolarów.

Tymczasem portal gazeta.ru wylicza przewidywane straty rosyjskiego budżetu w związku z wprowadzeniem strefy wolnego handlu na 800 mln dolarów rocznie. Część komentatorów uważa, że jest to cena, jaką Rosja chce zapłacić za wsparcie dla popieranego o przez siebie kandydata na prezydenta Ukrainy.

Tego samego zdania jest m.in. Swietłana Stiepanienko z dziennika "Wriemia Nowostiej" wyliczająca straty Rosji aż na miliard dolarów rocznie. "Moskwy (cena) nie odstrasza. Kreml gotów jest zapłacić nawet więcej za lojalność przyszłego prezydenta Ukrainy, zaś jako nowego prezydenta Ukrainy chciano by na Kremlu widzieć właśnie pana Janukowycza" - pisze.

Według Stiepanienko, przyczyną jest postawa premiera wobec Zachodu. "Janukowycz to jedyny kandydat, który przynajmniej otwarcie nie mówi o maksymalnym zbliżeniu Kijowa z Unią Europejską i NATO" - argumentuje gazeta.

em, pap