Ammar: wyjeżdżam (aktl.)

Ammar: wyjeżdżam (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pełniący funkcję duchownego poznańskiej społeczności muzułmańskiej Jemeńczyk, Ahmed Ammar, przeszedł odprawę paszportową na warszawskim Okęciu. We wtorek wieczorem odleci do Frankfurtu, a potem do Jemenu.
Odprawa paszportowa przebiegła bez przeszkód. Jemeńczyk musiał poczekać na  funkcjonariuszy, którzy zjawili się po chwili. Ammar był jedyną osobą odprawiającą się o tej porze. Przed 6.00 rano nie odlatuje z  Okęcia żaden samolot.

W ten sposób Ammar formalnie znalazł się poza granicami Polski. W  poniedziałek o północy upływa termin, jaki wojewoda wielkopolski wyznaczył mu na opuszczenie naszego kraju.

Na lotnisku Jemeńczyk zjawił się jedynie w towarzystwie młodego mężczyzny, który pomagał mu w niesieniu bagaży. "Chciałem podziękować narodowi polskiemu za 13 lat pobytu w Polsce. Mam nadzieję, że jeszcze tu wrócę i dokończę swoją pracę doktorską" - powiedział Ammar przed odprawą.

Mecenas Leonard Cyrson, reprezentujący Ammara, poinformował wieczorem, że imam opuści Polskę we wtorek po południu. "Mój klient poinformował mnie dzisiaj, że najbliższe połączenie z Warszawy przez Frankfurt nad Menem do Jemenu ma we wtorek o godz. 17.00" - powiedział.

Wcześniej o decyzji wyjazdu imama informował jeden z członków poznańskiej społeczności muzułmańskiej Albin Szot. "Ze względu na szacunek dla polskiego prawa, ze względu na to, że imam nie chce łamać prawa, zdecydował on pierwszym dostępnym połączeniem do Jemenu wylecieć z Polski" - powiedział. "Nasz imam będzie prowadził swoje sprawy za pośrednictwem prawnika. Zapowiedział, że wykorzysta wszystkie możliwości w Polsce, a Strasburg (Międzynarodowy Trybunał Praw Człowieka - przyp. red.) będzie ostatnią instancją" - oświadczył Szot.

Jeszcze w minioną niedzielę na konferencji prasowej w Poznaniu Ammar mówił, że dobrowolnie nie wyjedzie z Polski i że odda się w ręce policji. Zapowiadał też, że pojedzie do Aleksandra Kwaśniewskiego z prośbą, by ten zajął się jego sprawą. Wówczas z nieoficjalnych informacji wynikało, że Ammar zarezerwował miejsce w samolocie na najbliższą środę.

Jeżeli nie wyjedzie w terminie przewidzianym w decyzji wojewody, zostanie wobec niego wszczęta procedura wydaleniowa. Sygnałem do jej rozpoczęcia będzie informacja, że cudzoziemiec nie opuścił Polski, uzyskana od policji, Straży Granicznej lub Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W zależności od okoliczności niezastosowania się przez cudzoziemca do decyzji wojewoda może zdecydować o umożliwieniu mu opuszczenia kraju w najbliższym możliwym terminie na własny koszt. Może też podjąć decyzję o odtransportowaniu niepożądanego cudzoziemca przez właściwe służby.

W najbliższą środę sejmowa Komisja ds. Służb Specjalnych ma  wysłuchać wyjaśnień Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego na temat podstaw do wydania opinii dotyczącej Jemeńczyka.

Poniedziałkowa "Rzeczpospolita" napisała, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego potwierdziła nieoficjalne informacje o związkach imama Wielkopolski z terrorystami.

"Potwierdzam, że zarzuty ABW wobec Jemeńczyka są poważne, i nie zmienimy swojej opinii na temat konieczności opuszczenia przez niego naszego kraju. Żadne konferencje czy pikiety tego nie zmienią" - powiedział "Rz" Andrzej Barcikowski, szef ABW. Dodał też, że nawet wywiady, których imam wielkopolski udzielił, szczególnie wywiad dla "Dziennika Bałtyckiego", pokazują, że przesłanki takiej decyzji są poważne.

Dziennik przypomina, że w wywiadzie dla gazety z 21 maja Ahmed Ammar przedstawił swoje poglądy na atak islamskich terrorystów na World Trade Center. "Ten atak - w duchu tych, którzy za nim stali - był słuszny" - mówił. "Mentalność, kultura i religia islamu nie pozwala i nigdy nie będzie pozwalała, żeby obce nie muzułmańskie wojska znajdowały się na terenach muzułmańskich".

W wywiadzie dla "Dziennika Bałtyckiego" Ammar mówił, że niechęć Irakijczyków wobec obcych wojsk opiera się na naukach Koranu: "Al-Kaida chciała skierować wszystkich muzułmanów do walki z tymi wojskami. Ogłosiła stan wojny ze Stanami Zjednoczonymi. Wróg był więc zawiadomiony zgodnie z zasadami prowadzenia walki zbrojnej - dżihad" - argumentował.

Ammar twierdził później, że jego wypowiedź nie była ona prezentacją jego własnych poglądów, a tłumaczeniem stanowiska muzułmańskiego na gruncie prawa koranicznego.

oj, pap