Wyrok za nawoływanie do wojny?

Wyrok za nawoływanie do wojny?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pakistański mufti Nizamuddin Shamzai, który publicznie wzywał do świętej wojny z Amerykanami, zginął w niedzielę w zamachu w Karaczi, co wywołało rozruchy w tym największym mieście Pakistanu.
Shamzai był przedstawicielem radykalnego islamskiego nurtu teologicznego Deobandi, który dostarczył licznych działaczy afgańskiemu ruchowi Taliban. Także kilka pakistańskich islamskich ugrupowań zbrojnych uważało go za swego duchowego patrona.

Shamzai został zastrzelony, gdy wsiadał do samochodu przed swym meczetem w Karaczi. Kule zamachowców trafiły również jego syna, innego krewnego, ochroniarza i kierowcę.

Jak powiedział Reuterowi przedstawiciel pakistańskich sił bezpieczeństwa w Karaczi Aftab Sheikh, było powszechnie wiadome, że życie Shamzaia jest zagrożone i rząd przydzielił mu ochroniarzy.

"To było zabójstwo z premedytacją, według naszych informacji, uczestniczyło w nim od 10 do 12 ludzi. To kontynuacja niedawnych aktów przemocy i terroryzmu" - zaznaczył Aftab Sheikh.

Na wiadomość o śmierci muftiego grupki jego zwolenników wyległy na ulice w różnych dzielnicach Karaczi, obrzucając kamieniami samochody i paląc opony. W pobliżu prowadzonej przez Shamzaia szkoły religijnej w śródmieściu Karaczi zgromadziły się tysiące ludzi, wielu z nich z pałkami w rękach. Tłum ten podpalił dwa banki, kilka sklepów i stację benzynową. Policja użyła gazu łzawiącego i broni palnej, do jednego ze szpitali przywieziono dwóch demonstrantów z ranami postrzałowymi.

Ishratul Ibal, gubernator prowincji Sindh, w której leży 14- milionowe Karaczi, wezwał do zachowania spokoju. "Apeluję do  ludności i także do jego zwolenników, wszyscy równo odczuwamy gniew, ale współpracujcie z nami i z pewnością schwytamy jego zabójców" - powiedział gubernator w telewizji Geo.

Minister do spraw religii Ijazul Haq uznał zabójstwo muftiego za  akt terroru. "To jest wyłącznie terrorystyczny akt, dokonany przez tych, którzy chcą anarchii i chaosu i którzy dążą do  międzyreligijnych napięć" - oświadczył w pakistańskiej telewizji.

Krwawe akty przemocy między sunnicką większością i szyicką mniejszością są w Pakistanie na porządku dziennym. Wcześniej w  maju piętnastu szyitów zginęło w Karaczi w samobójczym zamachu bombowym na ich meczet.

W 2001 roku, wkrótce po zamachach w Nowym Jorku i Waszyngtonie, delegacja pakistańskich duchownych z Shamzaiem na czele odwiedziła przywódcę afgańskiego reżymu talibów, mułłę Omara, przywożąc mu posłanie od rządu Pakistanu. Według niektórych źródeł, Shamzai odbył wtedy z Omarem poufną rozmową i w jej trakcie zapewnił, że  talibowie mają poparcie pakistańskiego duchowieństwa, wbrew życzeniu prezydenta państwa Perveza Musharrafa.

ss, pap