Akademia policyjna

Akademia policyjna

Dodano:   /  Zmieniono: 
W Budapeszcie FBI szkoli polskich stróżów porządku
Przez ciemne ulice Los Angeles pędzi autobus bez świateł. Samochody uciekają z drogi, niektóre zderzają się z sobą, usiłując uniknąć kolizji z szaleńcem. Jedzie pod prąd, coraz szybciej. Kierowca nie panuje nad pojazdem, uderza w pobocze. Odrywa się, jedzie dalej. Wpada na rozciągniętą kolczatkę, spod kół sypią się iskry. Słychać wycie syren policyjnych samochodów, warkot policyjnego helikoptera oświetlającego pościg. Autobus uderza w dom, zastyga w bezruchu. Koniec filmu - materiału operacyjnego policji. - Ten autobus działał jak latająca gilotyna - mówi James Vitaletti, wykładowca w Akademii FBI (ILEA) w Budapeszcie. Akademia kształci policjantów z Europy Środkowej i Wschodniej. W tej chwili jest tam szesnastu Polaków.
Gdy w 1995 r. powstawała akademia, 3,5 mln dolarów przeznaczył na jej rozwój amerykański Senat, pół miliona dorzucił rząd węgierski, zadowolony z ulokowania akademii w Budapeszcie. - Prawdopodobnie decydująca była stabilna sytuacja polityczna na Węgrzech - uważa Hajnalka Goesi, asystentka dyrektora akademii Leslie Kacibana. Amerykanie zapewnili obsadę kadrową uczelni - wykładowcami zostali pracownicy Akademii FBI z Quantico, wywodzący się z różnych amerykańskich agencji zajmujących się ochroną bezpieczeństwa państwa. Akademią osobiście interesuje się dyrektor generalny FBI Louis Freeh, który podczas ostatniej wizyty w Budapeszcie we wrześniu tego roku spotkał się z premierem Węgier Viktorem Orbanem.
FBI postawiło kilka warunków kandydatom: muszą to być oficerowie cieszący się dobrą reputacją w miejscu pracy, powinni mieć co najmniej pięcioletni staż oraz znaczące osiągnięcia zawodowe. W testach musieli potwierdzić znakomitą formę psychiczną i fizyczną. Badania miały też wykazać, czy kandydaci zażywali kiedykolwiek narkotyki.
O tym, który z polskich policjantów pojedzie do Budapesztu, decydowała Komenda Główna Policji. - Przede wszystkim braliśmy pod uwagę możliwość rozwoju zawodowego policjanta wysyłanego do akademii - mówi Paweł Biedziak, rzecznik prasowy komendanta głównego policji. - Większe szanse mieli ludzie młodzi, znakomicie zapowiadający się zawodowo, ale wiek nie był jedynym kryterium. Na kursy jeździli też naczelnicy wydziałów, jeśli ich przełożeni twierdzili, że mogą się stać w przyszłości dobrymi komendantami rejonowymi albo nawet kandydatami na komendantów wojewódzkich.
Zdaniem Biedziaka, absolwenci ILEI sprawdzają się po powrocie. Osoby kształcone w zwalczaniu terroryzmu bombowego stworzyły w Polsce cały system szkoleń, dzieląc się ze swymi współpracownikami nabytymi na Węgrzech doświadczeniami. Policjant ze Szczecina, który był w ILEI w ubiegłym roku, został szefem sekcji zabójstw w wydziale dochodzeniowo-śledczym Komendy Wojewódzkiej Policji. Prowadzi większość poważnych dochodzeń, głównie w sprawach zabójstw.

Przeciętny dzień w akademii zaczyna się w sali wykładowej wyposażonej w kinowy ekran. Na filmie kierujący skradzionym samochodem mężczyzna ucieka w kierunku zachodniego Beverly Hills. Mijane pod prąd pojazdy zjeżdżają na pobocza. Auto wjeżdża w ślepą uliczkę, zatrzymuje się. Kierowca nie chce wysiąść, więc policjanci muszą wyciągać go przez okno. Udaje mu się wyswobodzić, ucieka. Kiedy dopada go policjant, uciekinier zaczyna atakować. W końcu zostaje przewrócony na ziemię i zakuty w kajdanki. - Policjant powinien się uciekać do przemocy wystarczającej do pokonania przemocy - twierdzi James Vitaletti. - Jeśli przestępca grozi nożem, często wystarczy użyć przeciw niemu gazu obezwładniającego. Broń można wyciągnąć dopiero wtedy, gdy zrobi to także przestępca.
Zachowanie policji amerykańskiej i polskiej studenci mogą porównać podczas zajęć o etyce i godności ludzkiej. Dyskutują o sytuacjach, w których sami czuli się poniżani, mówią o najtrudniejszych decyzjach etycznych, jakie musieli podjąć w pracy. Razem tworzą kodeks etycznych praktyk zawodowych dla policji.

Intensywne ćwiczenia fizyczne przeplatane są wykładami na temat narkotyków i przestępczości zorganizowanej. Policjanci porównują techniki dochodzeniowo-śledcze, działania przy przesyłkach kontrolowanych, pracę pod przykryciem, czyli wchodzenie w grupy przestępcze. Wszyscy żałują, że na szkolenie nie przyjechał amerykański agent (był w akademii w ubiegłym roku), który wniknął w struktury mafii i doprowadził do likwidacji inwigilowanej organizacji. O jego losach nakręcono film "Donnie Brasco", wyświetlany również w Polsce.
Szkolenie obejmuje także wykłady o materiałach wybuchowych, praniu brudnych pieniędzy, przestępstwach "białych kołnierzyków", korupcji, oszustwach podatkowych, przestępstwach kryminalnych, kradzieżach samochodów. Polscy policjanci wrócą do kraju w drugiej połowie października. Najlepsi, znający biegle język angielski, mają szansę wyjechać na dalsze kształcenie do Quantico. Kolejna polska grupa pojedzie do Budapesztu dopiero w następnym stuleciu.
W tej chwili oprócz Polaków w ILEI są jeszcze Estończycy i Rosjanie. Ci ostatni nie bardzo chcą się zaprzyjaźniać - po zajęciach chodzą własnymi ścieżkami. Estończycy - podobnie jak Polacy - twierdzą, że najcenniejsze będą kontakty, jakie uda im się nawiązać z policjantami z różnych krajów. - Jeśli będę potrzebował pomocy bądź informacji od kogoś z Polski, to już w tej chwili wiem, do kogo mogę zadzwonić - mówi Arvi, jeden z estońskich policjantów. - Coraz częściej przestępczość, z którą stykamy się u siebie, ma charakter międzynarodowy.
Swoją pomoc oferują obecni na kursach agenci FBI. - Oficjalnie współpracujemy w ramach Interpolu. O ileż szybciej możemy sobie jednak pomóc, korzystając z prywatnych kontaktów - opowiada jeden z nich. Również Polacy są przekonani, że nawiązane znajomości będą największym kapitałem wywiezionym z Budapesztu. Z doświadczeń swych amerykańskich kolegów skorzystają chętnie - pod warunkiem wszak, że pozwoli na to polskie prawo. - Różnice w prawodawstwie obu krajów są ogromne - zauważa Jacek, policjant ze Szczecina. - Amerykanie mówią nam na wykładach, że jednym z efektywniejszych sposobów rozbicia gangu narkotykowego jest prowokacja: zachęcanie członków gangu do zakupu narkotyków od podstawionego policjanta. W Polsce nie mamy prawa tego robić
- Bardzo istotne są różnice w sposobach konfiskaty mienia. Choć w Polsce można skonfiskować majątek przestępcy, przeważnie nie udaje się tego zrobić, gdyż formalnie wszystko należy do żony, kochanki bądź matki. W USA konfiskuje się natomiast majątek całej rodziny. Jeśli ktoś żyje tam komfortowo, a wszedł w kolizję z prawem, musi udowodnić, że to co ma, nie pochodzi z przestępstwa - podkreśla Krzysztof z Elbląga.

Więcej możliwości skutecznego działania stworzył polskiej policji wprowadzony kilka tygodni temu znowelizowany kodeks karny. Dopuszcza on m.in. "targowanie się" o wysokość wyroków, oznacza więc, że przestępcy można obiecać skrócenie kary w zamian za współpracę z organami ścigania. Dodatkowo osobna ustawa wprowadziła w Polsce - powszechną od lat w Ameryce - instytucję świadka koronnego. Podstawową różnicą między policją polską a amerykańską - co wielokrotnie podkreślali wykładowcy z USA - jest generalne podejście do działalności tych służb oraz przeznaczane na nie środki. W Ameryce policja uważana jest za narodowy biznes, z którego całe państwo czerpie znaczne korzyści (konfiskaty majątków, pieniędzy przy zakupach kontrolowanych itd.). Znaczna część środków, które przejmuje policja, pozostaje potem do jej dyspozycji. O pożytkach z takiego rozwiązania mówił uczestnikom szkolenia Reuben Greenberg, szef policji w Charleston: - Budżet mojego miasta wynosi 60 mln dolarów, z czego połowa idzie na policję. Stać nas na to, aby spełniać większość oczekiwań podatników, możemy nawet przydzielić na kilka dni ochronę osobie, która czuje się zagrożona ze strony współmałżonka. To ze środków policji rekompensujemy zagranicznym turystom straty wyrządzone przez miejscowych kieszonkowców. Jeśli jest taka potrzeba, zapewniamy też poszkodowanym opiekę psychologa na dzień czy dwa. Wreszcie - jeżeli komuś ukradną u nas samochód, policja odwozi poszkodowanego do domu, nawet jeśli mieszka w odległym stanie. W Polsce policja jeszcze długo nie będzie dysponować takimi możliwościami. Nakłady są wciąż zbyt małe, choć i tak przyszłoroczny budżet przewiduje przynajmniej dwukrotne (w stosunku do roku bieżącego) zwiększenie kwot na inwestycje. Na poprawę finansów policji wpływ mogą mieć także samorządy - od 1 stycznia gminy po raz pierwszy będą miały prawo finansowania policyjnych etatów.


Superpolicja
FBI (Federal Bureau of Investigation) - Federalny Urząd Śledczy USA powstał 26 lipca 1908 r. Jego dyrektorem generalnym od 1 września 1993 r. jest Louis J. Freeh. FBI zostało utworzone do ścigania zbrodni związanych zagrożeniem bezpieczeństwa państwa, najpoważniejszych przestępstw gospodarczych oraz handlu narkotykami. Działa na terenie całych Stanów Zjednoczonych, a jego centrala mieści się w Waszyngtonie. Roczny budżet urzędu w 1997 r. wyniósł 2,3 mld dolarów. W roku 1935 FBI utworzyło na własne potrzeby specjalną akademię policyjną.


Polscy oficerowie kształceni w ILEA mają pracować w jednostkach stanowiących odpowiednik FBI. Już rozpoczęto łączenie pionów zajmujących się zwalczaniem przestępczości zorganizowanej oraz handlu narkotykami, co oznacza podporządkowanie pracowników tych wydziałów komend wojewódzkich bezpośrednio komendantowi głównemu policji. W przyszłym roku ma dojść do skonsolidowania obu pionów w jeden organizm - polskie FBI. Formacja ta nie stanie się jednak wierną kopią amerykańskiego wzorca. Federalne Biuro Śledcze podporządkowane jest bowiem bezpośrednio Departamentowi Sprawiedliwości. FBI zwalcza groźne przestępstwa kryminalne, popełniane na terytorium więcej niż jednego stanu, poszukuje też najgroźniejszych przestępców. Zajmuje się również inwigilowaniem "wywrotowych" partii politycznych i organizacji, a także infiltracją placówek dyplomatycznych krajów, których polityka godzi w interesy USA, lub tych, które popierają terroryzm. FBI sprawdza też kandydatów do pracy na najważniejsze stanowiska w państwie.
Polski odpowiednik FBI nie zostanie wyłączony z policji i nie będzie mieć osobnej nazwy. Nie ma również mowy o politycznych funkcjach nowej struktury. - Powołania takiej instytucji wymaga racja stanu. Wiele poważnych przestępstw wykracza przecież poza granice jednego województwa - podsumowuje Paweł Biedziak.

Więcej możesz przeczytać w 40/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.