Afera starachowicka: rozbieżne zeznania

Afera starachowicka: rozbieżne zeznania

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rozbieżne są wyjaśnienia posłów oskarżonych w sprawie tzw. przecieku starachowickiego dotyczące wydarzeń z 25 marca 2003 roku w siedzibie SLD w Warszawie.
Druga rozprawa w procesie Andrzeja Jagiełły, Henryka Długosza i Zbigniewa Sobotki odbyła się we wtorek w Sądzie Okręgowym w Kielcach.

Były wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Zbigniew Sobotka odmówił składania wyjaśnień i udzielania odpowiedzi na  pytania na obecnym etapie postępowania. Oświadczył jedynie, że nie przekazywał żadnych informacji o planowanych działaniach policji ani Jagielle, ani Długoszowi, ani innej osobie, gdyż takiej wiedzy nie miał. Komendant główny policji - mówił - nigdy nie przekazywał mu żadnych planów ani informacji wyprzedzających działania policji. On też nigdy o takie informacje nie zwracał się do  komendanta.

W swym oświadczeniu Sobotka odniósł się do przebiegu śledztwa, które jego zdaniem było nieobiektywne, a od samego początku postępowania prokuratorskiego jako jedyną prawdziwą przyjęto tezę, że to on posiadał wiedzę na temat tzw. sprawy starachowickiej i  przekazał ją nieuprawnionej osobie. Jego zdaniem, w sposób powierzchowny potraktowano ewentualność wycieku informacji od  mających wiedzę o akcji funkcjonariuszy policji, a zupełnie pominięto choćby próbę wyjaśnienia czy źródłem przecieku nie były organy prokuratury.

Sąd odczytał wyjaśnienia Sobotki złożone w śledztwie. Wynika z  nich, że na początku marca wiceminister rozmawiał z ówczesnym szefem policji gen. Antonim Kowalczykiem na temat nowych komendantów wojewódzkich policji m.in. w Świętokrzyskiem. W  trakcie tej rozmowy Kowalczyk chwalił nowego szefa CBŚ w Kielcach. Poinformował, że w tym województwie "realizowana" jest grupa około 20 osób, w tym policjantów.

Sobotka wyjaśnił w śledztwie, że miał tylko ogólną wiedzę o  sprawie, nie znał czasu, miejsca i liczby osób, których miała dotyczyć. Dopiero 27 marca Kowalczyk poinformował go o przecieku i  wtedy Sobotka dowiedział się, że chodziło o Starachowice.

Wyjaśnił, że podczas spotkania w siedzibie SLD 25 marca 2003 r. odbył z Długoszem "epizodyczną rozmowę" dotyczącą treści wystąpienia Długosza na forum dyskusyjnym oraz problemów straży pożarnej. Zaprzeczył jakoby w tym dniu poszukiwał Długosza.

Następnie wyjaśnienia składał Andrzej Jagiełło. Oświadczył on, że  nie mógł utrudniać postępowania karnego, ponieważ 26 marca 2003 roku nie wiedział, że starachowiccy samorządowcy popełnili jakiekolwiek przestępstwa, że prowadzone jest przeciw nim postępowanie, że w Starachowicach działa zorganizowana grupa przestępcza. Podkreślił, że nie znał członków tej grupy.

Oświadczył też, że potwierdza swe wyjaśnienia złożone w śledztwie 6 sierpnia 2003 r. i w związku z tym, że są one obszerne i  szczegółowe odmawia składania wyjaśnień i odpowiadania na pytania na tym etapie postępowania.

Sąd odczytał zeznania złożone przez oskarżonego w śledztwie. W  trakcie początkowych przesłuchań Jagiełło mówił, że miał jakieś informacje na temat samorządowców z plotek i anonimów. 6 sierpnia złożył dodatkowe wyjaśnienia. Mówił wówczas, że Długosz 25 marca 2003 r. podczas forum dyskusyjnego w siedzibie SLD rozmawiał z  Sobotką i w trakcie tej rozmowy podszedł do Jagiełły, zapytał go o  nazwiska starosty i wiceprzewodniczącego rady powiatu starachowickiego, po czym wrócił do Sobotki. Później Długosz powiedział Jagielle, że samorządowcy są "namierzeni" wśród 28 osób w województwie i zostaną "zapuszkowani". Polecił mu zrobić z tym porządek.

Jagiełło wywnioskował, że te informacje mogą pochodzić od  Sobotki. Następnego dnia rano zadzwonił do starosty. W  wyjaśnieniach Jagiełły była też informacja, że z wypowiedzi Długosza wynikało, że Sobotka 25 marca szukał Długosza cały dzień.

Do odczytywanych protokołów przesłuchań współoskarżonego odnosił się Długosz. Jego linia obrony zmierza do udowodnienia, że  Jagiełło został przymuszony do złożenia wyjaśnień. Ma o tym m.in. świadczyć fakt, że podczas pobytu Jagiełły w szpitalu towarzyszyli mu policjanci, a także, że Jagiełło po rozmowie z ówczesnym ministrem sprawiedliwości Grzegorzem Kurczukiem i zastępcą prokuratora generalnego Kazimierzem Olejnikiem zrezygnował z  odczytania w Sejmie przygotowanego wcześniej oświadczenia. To  oświadczenie, przekazane przez Długosza, sąd włączył do materiału dowodowego. Jagiełło odmówił składania wyjaśnień w tej sprawie.

Na zakończenie Jagiełło oświadczył, że nie był zmuszany przez nikogo do składania wyjaśnień. Wszystkie wyjaśnienia składał dobrowolnie, a 6 sierpnia zeznał całą prawdę.

W tym miejscu Długosz podkreślił, że znał nazwisko starosty starachowickiego i nikogo nie musiał o nie pytać.

Obrona Długosza wnioskowała o wystąpienie do komendanta wojewódzkiego policji w Kielcach o wyjaśnienie, na czyje polecenie, na jakiej podstawie prawnej i w jakim celu Jagiełło był konwojowany przez policję do szpitala, a w czasie hospitalizacji towarzyszyli mu dwaj policjanci. Prokurator wniósł o oddalenie tego wniosku, gdyż według niego sprawa ta była już tematem interpelacji poselskiej. Sąd postanowił rozpoznać ten wniosek po  otrzymaniu informacji na ten temat z kancelarii Sejmu.

Sąd przerwał rozprawę do 15 czerwca. Na kolejnym posiedzeniu zamierza zapoznać się z nagranymi przez policję rozmowami Jagiełły z samorządowcami. Komendant główny policji zdjął z kasety zawierającej to nagranie klauzulę tajności. Natomiast dyrektor Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie zdjął klauzulę tajności z  opinii fonoskoskopijnej zawierającej stenogramy tych rozmów.

Na posiedzeniu 15 czerwca sąd zamierza również przesłuchać dziesięciu świadków - funkcjonariuszy CBŚ. Ta część rozprawy będzie prowadzona z wyłączeniem jawności.

Proces w sprawie przecieku rozpoczął się 25 maja w Sądzie Okręgowym w Kielcach. Na pierwszej rozprawie wyjaśnienia składał oskarżony Długosz. Oświadczył, że trafił na ławę oskarżonych w  wyniku działania trzech osób: senatora Jerzego Suchańskiego (dawniej SLD, obecnie SdPl), byłego ministra sprawiedliwości Grzegorza Kurczuka i współoskarżonego posła Jagiełły. Jego zdaniem wyjaśnienia Jagiełły zostały wymuszone groźbą aresztu.

Prokuratura Okręgowa w Kielcach oskarżyła Jagiełłę (dawniej SLD, obecnie Federacyjny Klub Parlamentarny) i Długosza (dawniej SLD) o  utrudnianie postępowania karnego. Byłego wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Sobotkę (SLD) oskarżono o ujawnienie tajemnicy państwowej i służbowej, godzenie się na utrudnianie postępowania przygotowawczego oraz godzenie się na narażenie działających pod przykryciem policjantów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na  zdrowiu. Wszystkim im grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności.

Afera dotyczy przecieku tajnych informacji o akcji Centralnego Biura Śledczego w marcu 2003 r. w Starachowicach, skierowanej przeciw tamtejszym przestępcom. 25 maja w Sądzie Rejonowym w  Starachowicach rozpoczął się proces 13-osobowej grupy przestępczej.

ss, pap