Parada bez parady

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ok. 1000 osób uczestniczyło w Wiecu Wolności na Placu Bankowym w Warszawie. Uczestniczyli w nim między innymi geje i lesbijki, którzy nie dostali zezwolenia na zorganizowanie Parady Równości.
"Walczymy o podstawowe prawo do wolności" - przekonywał dziennikarzy Szymon Niemiec z Międzynarodowego Stowarzyszenia Gejów i Lesbijek na rzecz Kultury w Polsce. Zapewniał, że geje i  lesbijki nie uczestniczyli w wiecu po to, by się pokazać, ale by  podkreślić, że są obywatelami wolnego kraju.

Większość uczestników przyszła na wiec w czarnych koszulkach, mających symbolizować żałobę w związku z decyzją prezydenta stolicy Lecha Kaczyńskiego zakazującą Parady Równości. Na wielu koszulkach widniały napisy "jestem lesbijką", "jestem gejem". Barwnym akcentem były tęczowe chorągiewki, chustki. Wiecowi towarzyszyły: latynoska muzyka, znana melodia "Kaczuchy" oraz  występy "radykalnych cheerleaderek".

"Chcemy pokazać ludziom, że jesteśmy, i zmienić opinię, jaka krąży o nas, lesbijkach" - powiedziała jedna z uczestniczek wiecu. "O tym, że jestem lesbijką, wie moja rodzina, moi bliscy przyjaciele. Nadal jednak boję się wyjść na ulicę i np. trzymać za  rękę moją dziewczynę" - mówiła.

Na transparentach widniały hasła: "Precz z homofobem Kaczyńskim", "Przemoc faszystów stop", "Stop dyskryminacji gejów i  lesbijek". Skandowano hasła: "Precz z kaczorem" i "Kaczki na  taczki". Odegrano też kilka scenek mających ośmieszyć prezydenta Warszawy. Jedna z nich przedstawiała wielkiego kaczora, który łapał uczestników wiecu, kneblował ich i pouczał.

Podczas wiecu odczytano list wicepremier Izabeli Jarugi- Nowackiej, w którym m.in. podkreśliła ona "że demokracja nie jest dyktaturą większości, a o jej jakości świadczy fakt, na ile realizowane są prawa wszystkich mniejszości i każdej jednostki".

Doszło do dwóch drobnych incydentów. Najpierw młody człowiek wybiegł z tłumu gapiów krzycząc "pedały" i próbował zaatakować uczestników wiecu. Odwieziono go na komisariat. Jak poinformowała policja, w jego sprawie będzie skierowany wniosek do sądu grodzkiego, w związku z zakłóceniem porządku publicznego.

Inny sprawca zaatakował Szymona Niemca, wylewając na jego głowę miskę bitej śmietany. "Dobrze, że to była śmietana, a nie kamienie czy butelki. Szkoda, że musimy żyć w kraju, w którym rządzi terror" - mówił Niemiec.

Podczas wiecu zbierano podpisy pod wnioskiem o referendum w  sprawie odwołania prezydenta Warszawy. Młodzi ludzie z Federacji Młodych Socjaldemokratów przeszli pod bramę ratusza, gdzie krzyczeli "Spieprzaj dziadu" i "Kaczki na taczki".

Początkowo obawiano się, że może dojść do starć między uczestnikami wiecu a przedstawicielami Młodzieży Wszechpolskiej i  Ligi Polskich Rodzin. Na piątkowej konferencji prasowej członkowie LPR zapewnili jednak, że w żaden sposób nie będą zakłócać wiecu środowisk gejowskich. "Zaapelowałem do wszystkich naszych członków i sympatyków, aby trzymali się z daleka od Placu Bankowego dziś o  13.00" - powiedział wicemarszałek województwa mazowieckiego Wojciech Wierzejski (LPR).

Także wiceprezes Młodzieży Wszechpolskiej Cyprian Gutkowski ogłosił, że członkowie stowarzyszenia nie chcą być używani jako straszak na środowiska homoseksualne. "Oświadczamy, że nie zamierzamy pojawić się na Placu Bankowym i nie bierzemy odpowiedzialności za to, co może tam się wydarzyć, bo nas tam nie  będzie" - zapewnił.

Niezorganizowana grupa przeciwników wiecu pojawiła się jednak na  Placu Bankowym. Skandowali hasła: "Inni do domu" i "Róbcie to w  domowym zaciszu".

W piątek miała się odbyć w Warszawie tzw. Parada Równości gejów i  lesbijek. Nie zgodził się jednak na nią prezydent Warszawy Lech Kaczyński. Dlatego postanowiono zamiast niej zorganizować wiec -  jak wyjaśniali organizatorzy - "Stacjonarną Paradę Równości".

sg, pap