Psycholodzy zszokowani sprawą pedofilską

Psycholodzy zszokowani sprawą pedofilską

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polskie Towarzystwo Psychologiczne (PTP) jest "zszokowane i zbulwersowane" sprawą zatrzymania znanego psychologa Andrzeja S. pod zarzutem "jednego z najgorszych przestępstw wobec dzieci".
Według PTP sprawa "musi znaleźć właściwą ocenę i surowy osąd".

W poniedziałek Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów postawiła zarzuty znanemu psychologowi Andrzejowi S. Skierowała też do sądu wniosek o jego tymczasowe aresztowanie. Sprawa wiąże się m.in. z  pornografią dziecięcą.

"Nie możemy pozwolić, by ta bulwersująca i nagłaśniana sprawa zablokowała możliwość korzystania przez osoby najbardziej potrzebujące, zwłaszcza przez dzieci, z pomocy psychologicznej" -  zaznaczono w oświadczeniu. PTP podkreśliło, że cała sprawa "musi znaleźć właściwą ocenę i surowy osąd nie tylko dlatego, że dotyczy jednego z bardziej znanych i kompetentnych psychologów i  psychoterapeutów, ale także dlatego, że uderza w zaufanie ludzi wobec zawodu zaufania publicznego".

W oświadczeniu napisano także, że profesjonalne przygotowanie psychologów i psychoterapeutów polega nie tylko na wpajaniu wiedzy teoretycznej, ale także zasad etycznych oraz odpowiedzialności za  los pacjentów. "W przypadku osób małoletnich, dzieci, ta  odpowiedzialność powinna przybierać szczególne formy" - napisano. Dodano, że "kodeks etyczno-zawodowy psychologa kładzie wyraźny nacisk na zakaz nawiązywania przez psychologów niewłaściwych relacji z pacjentami, zwłaszcza seksualnych".

Towarzystwo poinformowało jednocześnie, że "zdecydowane reakcje" odbierające prawo wykonywania zawodu psychologa będą możliwe dopiero po wejściu w życie ustawy o tym zawodzie, nad którą prace -  wbrew protestom środowiska - zostały zawieszone do 2006 roku.

"O tym, czy zarzuty formułowane wobec naszego kolegi potwierdzą się, zadecyduje sąd. Wiadomo jednak, że przedwcześnie i łatwo osądzając można skrzywdzić człowieka i jego najbliższych" - głosi oświadczenie PTP.

Rzecznik praw obywatelskich prof. Andrzej Zoll pytany we wtorek przez PAP o sprawę zatrzymania psychologa powiedział, że sprawą zajmują się organy ścigania, więc nie może jej komentować. "Powiem tylko jedno - całe to zjawisko jest wyjątkowo niepokojące i  powstaje pytanie, czy dawniej nie zwracaliśmy na te rzeczy uwagi, czy po prostu mamy do czynienia z jakąś nową epidemią. Myślę, że  jednak ta pierwsza teza jest bliższa prawdy, więc dobrze, że  obecnie zaczynamy coraz częściej te sprawy ujawniać i z nimi walczyć" - zaznaczył Zoll.

W niedzielę w osiedlowym śmietniku w pobliżu ulicy Racławickiej (warszawski Mokotów) znaleziono kilkaset zdjęć pornograficznych, także z pornografią dziecięcą. Policja zatrzymała mężczyznę, który kręcił się przy śmietniku. Jak się okazało, był to znany psycholog Andrzej S. Wyjaśnił, że zdjęcia potrzebne mu były do pracy naukowej. Na zdjęciach widniały sceny z udziałem dzieci oraz  dorosłych. Poniedziałkowe media doniosły, że na niektórych fotografiach można było rozpoznać charakterystyczne znamię Andrzeja S. Podobne zdjęcia znaleziono także w mieszkaniu psychologa. Policja zabezpieczyła w tym mieszkaniu sprzęt komputerowy i płyty CD.

O szczegółach sprawy policja i prokuratura nie chcą informować ze względu na dobro śledztwa.

Dotychczas Andrzej S. był powszechnie szanowanym i cenionym psychologiem. Jego specjalność to psychologia kliniczna dziecka. Zajmował się profesjonalną psychoterapią. Zyskał dużą popularność dzięki rezultatom w psychoterapii rodzin i dzieci. Jest też autorem książek poświęconych rodzinie.

ss, pap