Jukos niewypłacalny! (aktl.)

Jukos niewypłacalny! (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rosyjski koncern naftowy Jukos, przeżywający od kilku miesięcy poważne kłopoty finansowe, został uznany przez banki niezdolnym do spłacenia bankowej pożyczki w wysokości miliarda dolarów.
"2 lipca otrzymaliśmy oświadczenie o niezdolności od banków, które pomogły nam zorganizować pożyczkę 1 miliarda dolarów" -  powiedział Reuterowi rzecznik Jukosu Aleksander Szadrin.

Pożyczki tej w ubiegłym roku udzielili koncernowi w dwóch transzach -  na 3 i 5 lat - wspólnie Societe Generale, Citibank, Commerzbank, Credit Lyonnais, Deutsche Bank, HSBC, ING Bank, BNP Paribas oraz holenderski oddział UFJ Bank. Obecnie kredytodawcy uznali, że Jukos jest niewypłacalny i mogą w każdej chwili zażądać pełnej i przedterminowej spłaty długu.

Jukos oskarżył władze o sprowokowanie kryzysu, który zakończył się uznaniem kompanii przez banki-kredytodawców za niewypłacalną, co spowodowało kolejny spadek jej notowań na giełdach. "Działania przedstawicieli władz Federacji Rosyjskiej doprowadziły najlepszy i cieszący się największą zdolnością kredytową koncern Rosji do niezamierzonej i wywołanej sztucznie niewypłacalności, a wręcz możliwości bankructwa" - oświadczył dyrektor finansowy Jukosu, Bruce Misamore. "Wszystko to dzieje się w czasie, kiedy koncern ma najlepsze rezultaty w całej swojej historii" - dodał Misamore na oficjalnej stronie internetowej Jukosu.

"W chwili obecnej Jukos rozważa możliwość działań prawnych w  obronie swoich praw, lecz również, nie bacząc na deklarację banków, chce kontynuować rozmowy z kredytodawcami i podjąć się wszelkich niezbędnych działań, aby wypełnić swoje zobowiązania finansowe" - oświadczył przedstawiciel koncernu.

Rosyjskie władze skarbowe, które w ostatnią sobotę przeprowadziły przy pomocy milicji rewizję w siedzibie Jukosu, domagają się od  koncernu już 6,8 mld dolarów tytułem zaległych podatków za lata 2000 i  2001. Spór o ponad połowę tej sumy (za 2000 rok) Jukos już przegrał i państwo może egzekwować jego spłatę.

W ostatni piątek moskiewski sąd arbitrażowy podtrzymał decyzję o  zamrożeniu aktywów Jukosu, których sprzedaż ułatwiłaby koncernowi wyjście z kryzysu. Pierwsza kwota 3,4 mld dolarów ma być spłacona w ciągu pięciu dni. W tej sytuacji grozi to Jukosowi bankructwem lub przejęciem przez państwo.

Jak poinformował w poniedziałek rosyjski dziennik gospodarczy "Wiedomosti", z kolei grupa mniejszościowych udziałowców Jukosu złożyła w  piątek w sądzie w Nowym Jorku pozew przeciwko zarządowi i właścicielom spółki, a także kontrolującej jej działalność firmie audytorskiej PricewaterhouseCoopers. Pozew doręczyła do sądu firma adwokacka Lerach Coughlin Stoia and Robbins.

Koncern jest w kłopotach od ubiegłego roku, kiedy aresztowano jego dwóch głównych akcjonariuszy - Michaiła Chodorkowskiego i  Płatona Lebiediewa. Zarówno Chodorkowski, twórca potęgi Jukosu, jak i Lebiediew, jego prawa ręka, są oskarżeni o przestępstwa prywatyzacyjne i niepłacenie podatków. Grozi im kara do 10 lat więzienia.

Zdaniem części analityków, rzeczywistym celem państwowej rozgrywki z Jukosem jest przejęcie jego majątku przez obóz polityczny prezydenta Władimira Putina. Kreml publicznie temu zaprzecza, wskazując, że władze skarbowe i prokuratorskie zareagowały na kryminalne nieprawidłowości w działalności koncernu. Perturbacje wokół Jukosu sprawiły, że wartość jego akcji spadła od początku kwietnia o połowę. Na koncern przypada około jednej piątej rosyjskiego wydobycia ropy.

Mimo tych problemów, dyrektor generalny polskiego przedstawicielstwa koncernu Janusz Szum w imieniu kierownictwa Yukos Oil Corporation zapewnia jednak, że wbrew pojawiającym się opiniom, nie ma niebezpieczeństwa przerwania wydobycia i sprzedaży ropy naftowej, a koncern wywiąże się ze wszystkim zobowiązań na dostawy swojego surowca do Polski. W przesłanym komunikacie oznajmił też, że konfiskata dysków komputerowych w trakcie sobotniego przeszukania w moskiewskiej siedzibie firmy, o której donosiły media, dotyczyła wyłącznie dysków personalnych niektórych pracowników firmy, co - jak twierdzi - nie ma wpływu na sprzedaż i transport ropy do Polski. "Dyski technologiczne dotyczące systemu wydobycia i sprzedaży ropy naftowej nie zostały naruszone. Transport ropy jest opłacony, a eksport do Polski jest realizowany zgodnie z ustalonym harmonogramem na lipiec bieżącego roku" - czytamy w komunikacie.

ss, em, pap