Filipiny uległy terrorystom?

Filipiny uległy terrorystom?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Filipiny "jak najszybciej" wycofają swoje siły humanitarne z Iraku - odczytano w telewizji Al-Dżazira oświadczenie podsekretarza ds. zagranicznych Filipin, skierowane do porywaczy. Nie potwierdza go wojsko.
Filipiński wiceministr spraw zagranicznych Rafael Seguis, którego wysłano do Bagdadu, aby negocjował uwolnienie zakładnika, apelując do porywaczy o jego zwolnienie, dodał: "wiemy, iż Islam jest religią pokoju i miłosierdzia." Nie podał jednak żadnej daty, zaś przedstawiciele rządu w Manili nie chcieli wypowiadać się na ten temat przed oczekiwanym tam oświadczeniem departamentu spraw zagranicznych. W tej sprawie rząd spotkał się we wtorek na nadzwyczajnym posiedzeniu w MSZ.

Wypowiedź Seguisa miała miejsce po oświadczeniu ugrupowania "Brygada Chaleda Ibn Al-Walida", związanego z "Armią islamską w Iraku", podanym po południu w poniedziałek (o północy czasu na Filipinach), w którym porywacze dali Manili jedynie trzy godziny na odpowiedź - podała agencja Associated Press. W poniedziałek rano podano natomiast, że ultimatum porywaczy zostało przedłużone o 48 godzin licząc od niedzieli wieczorem. Źródła w departamencie spraw zagranicznych w Manili podały też, że porywacze odrzucili możliwość przyjęcia okupu w zamian za uwolnienie zakładnika.

Kilka godzin wcześniej Al-Dżazira poinformowała, iż porywacze powiedzieli, że zakładnik żyje, lecz został przetransportowany tam, gdzie zostanie zabity, jeśli Filipiny nie zadeklarują, że wycofają do 20 lipca swoich sił z Iraku. Według al Dżaziry, zakładnik jeszcze raz apelował do filipińskiej prezydent Glorii Macapagal Arroyo o zgodę na wycofanie kontyngentu z Iraku, by mógł cało i zdrowo wrócić do swej rodziny. Prosił też o to, by, jeśli zginie, jego ciało przewieziono do kraju. Apelowi towarzyszyło nagranie wideo, pokazujące go w pomarańczowym kombinezonie na wprost trzech zamaskowanych porywaczy trzymających broń automatyczną i przepasanych pasami z amunicją.

Jak dotąd jednak wojsko nie potwierdza zamiaru wycofania się z Iraku. "Nie otrzymaliśmy rozkazu wycofania się" - powiedział w Manili rzecznik filipińskiej armii Daniel Lucero i dodał, że wojsko oczekuje formalnego rozkazu. Nie wiadomo jednak, czy do wyjazdu filipińskich sił miałoby dojść przed 20 sierpnia, jak było to planowane jeszcze przed porwaniem zakładnika. Zdaniem Associated Press, zamieszanie i niejasności mogą być zamierzone, ponieważ prezydent Gloria Macapagal Arroyo stara się popierać USA w wojnie z terroryzmem, a jednocześnie chce uniknąć zamieszek w kraju, do jakich mogłoby dojść gdyby porywacze zabili filipińskiego jeńca.

Na Filipinach, które są w przeważającej mierze krajem katolickim, w kościołach odprawiane są specjalne msze w intencji uwolnienia zakładnika.

46-letniego Angela de la Cruz porwano w ubiegłym tygodniu, gdy wiózł paliwo z Arabii Saudyjskiej do Bagdadu. Porywacze zagrozili, że zetną go, jeśli Manila nie zgodzi się wycofać swoich sił z  Iraku do 20 lipca.

Filipiński kontyngent wojskowy w Iraku liczy 51 osób. Służy w  wielonarodowej dywizji pod polskim dowództwem. W Iraku pracuje też co najmniej cztery tysiące cywilnych Filipińczyków, z których wielu zatrudnionych jest w firmach ochroniarskich oraz w bazach amerykańskich.

em, pap