Steibach "opłakała" warszawskich powstańców

Steibach "opłakała" warszawskich powstańców

Dodano:   /  Zmieniono: 
Związek Wypędzonych (BdV) Eriki Steinbach obchodził 60. rocznicę wybuchu powstania warszawskiego, mimo ostrzeżeń ze strony wielu Polaków, że będzie to odebrane jako prowokacja.
Spotkanie "Empatia drogą do wspólnoty" odbyło się w poniedziałek wieczorem w Berlinie w ewangelickim kościele przy Gendarmenplatz. Uczestniczyli w nim przedstawiciele obu największych niemieckich Kościołów chrześcijańskich, katolickiego - kardynał Karl Lehmann oraz ewangelickiego - prałat Stephan Reimers, a także niemiecki pisarz żydowskiego pochodzenia Ralf Giordano i były bawarski minister kultury Hans Maier.

Jak twierdziła Steinbach, celem imprezy jest pogłębienie w Niemczech wiedzy o losie sąsiednich narodów, bo - przyznała - w wieku szkolnym nic nie wiedziała o Polakach i ich cierpieniach. "Nie chcemy milczeć. BdV chce pomóc w przekazaniu wiedzy o powstaniu warszawskim, o polskich losach. To jest konieczne" - oświadczyła. Wiedza i wymiana doświadczeń są warunkiem wspólnej przyszłości w Europie, gdyż umożliwiają zrozumienie i pozwalają na współczucie.

"Niektóre" reakcje polskie na zapowiedź zorganizowania przez nią obchodów rocznicy powstania warszawskiego Steinbach oceniła jako "irytujące". Twierdziła, że zawsze podziwiała polski naród za jego postawę: "Jeszcze Polska nie zginęła". Określiła powstanie jako "rozpaczliwy zryw" przeciwko nazistowskiej okrutnej dyktaturze. "Opłakuję wraz z polskim narodem jego zmarłych i mam nadzieję na wspólną przyszłość w pokoju i na sąsiedzką przyjaźń" - zakończyła.

Ralf Giordano w bardzo emocjonalny sposób przedstawił dramat walczących powstańców oraz niemieckie zbrodnie popełniane w czasie walk na żołnierzach i ludności cywilnej. Niemieckie wojsko stosowało od pierwszego dnia "bezpardonowy terror" - mówił. Przypomniał o "krwawej łaźni" zgotowanej mieszkańcom Woli przez jednostki Dirlewangera. "5 sierpnia rozstrzelano na Woli tysiące mężczyzn, kobiet, dzieci i starców". Dla lepszej ilustracji dramatu powstańców opowiadał sceny z filmu Andrzeja Wajdy "Kanał". Mówił też do międzynarodowych uwarunkowań powstania - niechęci Stalina i bierności aliantów zachodnich.

Potem Giordano zaapelował do Polaków i Czechów, aby "ćwiczyli się w dialektyce empatii" i nie uciekali przed tymi kartami własnej historii, które są naznaczone czynami niegodziwymi i naruszeniami praw człowieka -  powiedział, nawiązując do losu niemieckich wypędzonych. Zapewniał, że szefowa BdV Erika Steinbach ma "dobrą wolę" i apelował o większe zrozumienie jej działalności. Jego zdaniem, kierownictwo niemieckich ziomkostw zmieniło się poprzez otwarcie na los narodów, które były ofiarą niemieckiej polityki wypędzeń.

Również kardynał Karl Lehman ocenił inicjatywę Steinbach jako "pozytywną i ważną". "Organizując dzisiejszą imprezę wypędzeni nie wspominają własnej grupy, lecz jako Niemcy oddają cześć cierpieniom i odwadze innych - Polaków, którzy stali się ofiarami nazistowskich Niemiec" - przekonywał katolicki hierarcha.

W podobnym tonie wypowiadał się Stephan Reimers. Podkreślił on, że niemieccy ewangelicy popierają spotkania, które zwracają uwagę na wydarzenia poprzedzające wypędzenie Niemców z Europy Środkowej. "Pamięć o wydarzeniach II wojny światowej może uchronić nas przed jednostronnym dzieleniem ludzi i narodów na katów i ofiary" -  mówił.

Spotkanie to, zorganizowane przez Steinbach wspólnie z Federalnym Ośrodkiem Kształcenia Politycznego, spotkało się z protestami w Polsce.

Takie obchody to niezręczność, szkodząca stosunkom polsko-niemieckim - powiedział prezes Instytutu Pamięci Narodowej prof. Leon Kieres. Jego zdaniem, niedobrze się stało, że Steinbach zaprosiła do udziału w uroczystościach przedstawicieli ziomkostw niemieckich, a nie zaprosiła przedstawicieli Związku Powstańców Warszawskich ani polskich historyków, którzy powiedzieliby prawdę o powstaniu.

Takie obchody ze strony BdV nie służą niczemu dobremu - powiedział były szef polskiej dyplomacji, Władysław Bartoszewski. Dodał, że panią Steinbach uważa za osobę zakłamaną i obłudną, która głosi nieprawdę i nic nie rozumie z historii Polski, a Związek Wypędzonych określił jako instytucję niewłaściwą, by włączać się w sprawę powstania warszawskiego. "Wątpię, żeby jakikolwiek uczciwy i poważny polski kombatant pojechał do pani Steinbach - bo  niby dlaczego?" - powiedział Bartoszewski, komentując wypowiedź Kieresa.

Wicemarszałek Sejmu Kazimierz Michał Ujazdowski (PiS) uznał postępowanie Steinbach za "bezczelne i agresywne". Jak powiedział, polskie władze powinny oczekiwać od prezydenta oraz kanclerza Niemiec jasnych słów, które zdezawuują wszystkie jej wysiłki. Jego zdaniem, Steinbach powinna spytać, czy żyjący powstańcy i rodziny osób zamordowanych w powstaniu warszawskim zgadzają się na to, by "jedno ze środowisk niemieckich o skrajnym charakterze zajmowało się tematyką powstania warszawskiego". "Pani Erika Steinbach jest dość bezczelnym nieproszonym gościem" - ocenił.

Lider LPR Roman Giertych porównał urządzanie obchodów rocznicy powstania warszawskiego przez Związek Wypędzonych do organizowania uroczystości z okazji 17 września przez Rosjan. Podkreślił , że działania Steinbach to prowokacja, "która ma charakter wyzwania rzuconego polskiej opinii publicznej".

Polityk wspominał opowieści swego ojca, który widział, jak żołnierze Wehrmachtu wysadzili w powietrze jego dom. "Traktowanie miasta jako zdobyczy, zabójstwa, gwałty, niszczenie mienia, działania, jakich dopuścili się niemieccy żołnierze po powstaniu, powinny być okazją do tego, by politycy niemieccy pamiętali o tych wydarzeniach ze wstydem, a wstydu się nie świętuje. Apelujemy więc o wstrzemięźliwość" - dodał.

Przedstawiciel czeskiego MSZ powiedział agencji dpa: "Jeżeli Erika Steinbach chciałaby upamiętnić tę grupę ofiar, to powinna najpierw postarać się o szczere zdobycie zaufania tych ludzi".

Ambasador Polski Niemczech Andrzej Byrt jeszcze w kwietniu podczas polsko-niemieckiej konferencji w Neuhardenberg, ostrzegł, że niezależnie od intencji Steinbach planowana przez nią impreza odebrana zostanie w Polsce jako prowokacja.

Podobną ocenę dał renomowany niemiecki tygodnik "Die Zeit". Jego zdaniem, szefowa BdV chce w ten sposób pozbawić argumentów przeciwników forsowanego przez nią projektu "Centrum przeciwko Wypędzeniom". "Steinbach nie jest w stanie pojąć, że Polacy odbierają organizowaną przez nią uroczystość jako niesłychaną instrumentalizację podstawowego narodowego mitu" - zauważa "Die Zeit".

em, pap